niedziela, 30 listopada 2014

WIERSZYK - Rok i jego tok...


ROK I JEGO TOK...

Styczeń z lutym mają problem -
z marcem jest im niewygodnie!
Bo u niego jest jak w garncu -
zima lub wiosna w natarciu!
Kwiecień z majem się wspierają,
razem wiosnę rozkręcają!
Czerwiec lato niesie w darze,
które lipcowi przekaże!
Ten wraz z sierpniem z dumy pęka:
My wakacje mamy w rękach!
Wrzesień smutny nieco bywa -
on do szkoły wszystkich wzywa!
A październik z listopadem -
prześladują nas opadem:
liści, deszczu oraz śniegu,
bo nadciąga zima w biegu!
A na koniec grudzień mamy -
ten śniegowe ma bałwany!
To ostatni miesiąc w roku,
więc się szykuj do przeskoku!
W Nowy Rok wesoło wskakuj!
I ze styczniem powiwatuj:
Sto lat! Sto lat! Nowy Roku!
Zostań z nami, jak co roku!

Zapraszam do WYTWÓRNI - tam można znaleźć inne moje wytwory :)

piątek, 28 listopada 2014

Petarda w lodówce... O tym, jak ubóstwiam mast hewy...

Grafika: Eve Daff

Petarda to nowe, nie nowe, słowo, które ostatnio natarczywie atakuje mnie z każdego, mam wrażenie, kąta. 
Spoglądam na jakiś tam program w telewizji i słyszę: Ale petarda! Niezła petarda! Petarda! Petarda! No, petarda! Chłopie, prawdziwa petarda! 
W sklepie stoją dwie młode niewiasty przy szminkach i też: Petarda! Kolor petarda! Ale się błyszczy – petarda! 
Otwieram lodówkę i boję się, że mnie petarda zaatakuje. 
Rozumiem, że tego typu skrótem myślowo-słownym, może się posługiwać gimbaza (to też chyba nowe słowo, bynajmniej dla mnie), ale kobieta na poziomie, petardująca wszystko dookoła czy wyglądający na inteligentnego facet, który też jedynie petardą potrafi się posłużyć to jakaś żenada… Nie komentuję ludzi z telewizji, prowadzących różne programy, którzy jakiś tam poziom powinni sobą, chyba reprezentować, a może nie powinni? 

Czy nasz język jest, aż tak ubogi, że jedyne, na co stać niektóre osoby to użycie słowa: petarda? 

Dla niewtajemniczonych wyjaśniam, jakie znaczenie ma słowo petarda:

a) Petarda to niezła laska, ładna kobieta, super babka. (Osobiście nie chciałabym być nazwana petardą, kojarzy mi się to z produkcją nadmiernej ilości gazów lub z niewiastą uprawiającą duże ilości seksu z byle kim i byle gdzie…)

b) Petarda to przywalenie komuś w twarz, uderzenie, zdzielenie, zaserwowanie, tak zwanego, liścia soczystego i inne zachowania mające na celu znokautowanie przeciwnika.

c) Petarda to rodzaj samopoczucia, jeżeli czujemy się cudownie, bosko, niesamowicie np. po wypiciu piwka czy drinka, to mówimy, że petarda była. Jak się dobrze bawimy na dyskotece to też petarda była. Jak seks był nieziemski to też petarda itd.

d) Petarda to coś zachwycającego, nie ważne co: przedmiot, wydarzenie, zachowanie itd.

Takich kwiatków językowych mamy pewnie sporo. Kolejny, który mnie rozłożył na łopatki to: „must have”. Oglądałam program o higienie jamy ustnej, zębach i całym tym bajzlu gębowym; na ekran wtoczyła się pani ekspert w tej materii: stomatolog z tytułami - doktor „Bułkę przez bibułkę”, po czym słyszę, iż w celu zachowania uzębienia w doskonałym stanie przez długie lata konieczne jest następujące mast hew... I tu nasza pani doktorowa wymienia różne mast hewy zębowo-dziąsłowe. Inny babiszon w programie o urodzie też mi serwuje mast hewy, na zmarchy. 
Nie wiem, może ja z innej planety jestem, albo system nerwowy mi siada lub jesienna deprecha mi jakoś szczególnie uwrażliwiła komórki nerwowe, ale te wszystkie petardy i mast hewy wywołują u mnie podniesiony poziom agresji. Mamy taki piękny, bogaty język, a takich śmieci używamy i jeszcze katujemy tym innych. 

czwartek, 27 listopada 2014

WIERSZYK - Ram, tam, tam!

Grafika: www.gopixpic.com

RAM, TAM, TAM!

Ram, tam, tam!
Plim, plum, plam!
Niezły pomysł dzisiaj mam:
Stanę sobie na mej głowie -
coś śmiesznego wam opowiem!
Ram, tam, tam!
Plim, plum, plam!
Mieszkał w lesie pewien klaun!
Na jagody, grzyby chodził -
dziwne rzeczy z nimi robił!
Ram, tam, tam!
Plim, plum, plam!
Jagodami żonglował ten klaun!
Z borowików robił figurki,
muchomorom szył mundurki!
Ram, tam, tam!
Plim, plum, plam!
Podgrzybki w paski malował klaun!
Maślaki czesał szczoteczką,
A kurki czyścił ściereczką!
Ram, tam, tam!
Plim, plum, plam!
W głowie już bałagan mam!
Koniec tego bajdurzenia -
moja głowa chce wytchnienia!
Ram, tam, tam!
Plim, plum, plam!
Dla was też zadanie mam:
Narysujcie klauna w lesie,
który grzyby w koszu niesie!
Ram, tam, tam! 
Plim, plum, plam!

środa, 26 listopada 2014

Nowości w świecie blogów, czyli Kobietoskop w wersji audio...


Tych, którzy nie lubią czytać, zapraszam do posłuchania wpisów z mojego bloga; 
wykorzystajcie darmową aplikację telefoniczną Audioblog Light Beta, która jest dostępna w sklepie Google Play; 
szczegóły techniczne są tutaj: AUDIOBLOG

Zapraszam i miłego słuchania :)

niedziela, 23 listopada 2014

Spuszczeni ze smyczy, czyli wyjazd integracyjny pełną gębą?

Grafika: Eve Daff

Czy każdy wyjazd integracyjny ocieka seksem? Z doświadczeń własnych i cudzych wiem, że nie każdy, ale lekki erotyzm i wyuzdanie wyziera chyba z wielu. Wszystkiemu oczywiście winien jest alkohol, który niepostrzeżenie zdziera, z uczestników takiego wyjazdu, zgrzebną szatę przyzwoitości. Do tego dorzućmy odpowiednie miejsce w postaci dużego hotelu z klubem nocnym i może się zadziać wiele: na co dzień spokojna matka polka staje się lwicą parkietu, zakompleksiona pani Halinka pląsa bez butów i śmiało potrząsa grzywą i nie tylko, a z twarzy pulchnej Janinki nie znika uśmiech nr 5 do przypadkowo poznanego na parkiecie pana X. Pan Zygmunt wykorzystuje okazję do obmacania swoich koleżanek z pracy, które niestety nie wyglądają na trzeźwe, a Jasiu ochoczo stawia drinki, w nadziei na coś więcej, niż mało subtelne przestudiowanie wypukłości pani Zosi w otoczeniu dymu i świateł dyskoteki.

Do czego zmierzam…? Jeżeli ktoś łudzi się, że na takich wyjazdach są osoby nie mające sobie nic do zarzucenia, to jest ich naprawdę mało. Przyzwoitość znika tu jak bańka mydlana lub jest okryta byle jaką szmaciną. Kto się zachowuje najgorzej? Moim zdaniem osoby niewyżyte w młodości, które poznały swego oblubieńca/oblubienicę mając lat dwadzieścia czy dwadzieścia kilka, był to często ich jedyny partner seksualny, młodości w pełni nie wykorzystały, bo dom, bo dzieci, bo obowiązki, itp., itd. Nie jest to, oczywiście, reguła. Powszechnie nazywane jest to spuszczeniem ze smyczy: im krótsza smycz w domu, tym większa chęć zbałaganienia się tkwi w takiej osobie. Jeżeli jesteśmy świadkami takich wydarzeń to najlepsza metoda na strawienie tego kalejdoskopu rozpusty, niestety ogranicza się do wypicia przyjaciela z procentami; można się również ewakuować, jeśli nie lubimy trunków, ale wtedy zostanie nam przyklejona łata: kto nie pije, ten donosi… Absolutnie zakazanym gadżetem na takim wyjeździe jest aparat fotograficzny – może stać się narzędziem o boskiej mocy, zwłaszcza w sytuacji uwiecznienia kompromitujących faktów, które podzieją się na naszej integracji. Aaa... Obrączka nie jest tutaj żadną gwarancją, że nasz mąż/żona jest na takim wyjeździe twierdzą nie do zdobycia, a nawet śmiem rzec, że twierdza ta, w przypadku zaobrączkowanych, rozwiera swe wrota najszybciej. 

Czy płeć ma tu znaczenie? Moim zdaniem, nie ma – faceci i babki nie ustępują sobie w zdzieraniu szat przyzwoitości. Różnice pojawiają się w momencie rozważania wątku przypadkowych stosunków odbytych z płcią przeciwną i nie tylko przeciwną… Mój znajomy ma takie powiedzonko: „Baba naprana – dupa sprzedana”; naprany facet dupę też może sprzedać, ale nie jest raczej zdolny do pełnej gotowości kopulacyjnej, więc jedyne co mu grozi to stosunek z panem Heńkiem czy Mietkiem, który najlepiej zapamięta jego zakończenie przewodu pokarmowego. Inne powiedzonka zasłyszane w towarzystwie i nadające się do wątku integracyjnego to: „Kobieto! Pij, pij – będziesz łatwiejsza…” i do faceta: „Pij, pij – nie będziesz mógł…” Ile w tym prawdy – nie mnie to oceniać. Każdy ma swój rozum, który niestety na wyjazdy integracyjne również należy zabierać, ale to nie wszystko, zabrany rozum nie powinien być zostawiany w hotelowym pokoju w szczelnym zamknięciu - jego brak może mieć opłakane skutki. Poza tym widok napranej baby czy faceta jest żałosny, nie mówiąc o przypadkowych kopulacjach odbywających się tu i ówdzie… 

Bawić się zawsze warto, wyluzować się też należy, ale ostatniej działającej komórki mózgowej nie powinniśmy zatopić w odmętach wódki, drinka, wina czy piwa. 
Pozdrawiam i życzę działającego, chociaż częściowo, mózgu na wyjazdach integracyjnych ;)

Na koniec garść tematycznego humoru ;)
Żona żegnając się z mężem, poucza go jak ma się zachowywać na wyjeździe integracyjnym:
-Pamiętaj: nie chodź do późna z koleżkami, nie pij, nie tańcz z innymi kobietami, nie szukaj przygodnych znajomości...
-Coś jeszcze???
-I baw się dobrze!

W dobrym filmie, w ciągu dwóch godzin główny bohater zdąży pannę poznać, wyrwać, wyobracać i rzucić. W życiu tak nie jest... chyba, że na wyjeździe integracyjnym z firmy.


WIERSZYK - Miś Pluszatek!


Grafika: A.J.

MIŚ PLUSZATEK!

Miś Pluszatek ma pięć latek,
niezły z niego jest gagatek!
Co dzień do przedszkola chodzi,
misiowej grupie przewodzi!
To dopiero jest gromadka -
dla pedagoga wielka zagadka!
Jak dzikuski wciąż brykają,
głośno krzyczeć nie przestają!
Często Pani wkracza do boju:
Koniec szaleństwa! Chwila spokoju!
A Ty, Pluszatku, mały gagatku,
usiądź na miejscu dla pięciolatków!
W przedszkolu różne rzeczy robimy,
ale tak głośno nie krzyczymy!

WYTWÓRNIA zaprasza - można tam znaleźć inne wierszyki i bajowierszyki mojego autorstwa :)

środa, 19 listopada 2014

CO TO JEST @b...???



Miś Marian i @b...

Miś Marian razem z kumplami - 
znaleźli telefon ze słuchawkami! 
Pooglądali go dookoła:
O rety! Coś z niego głośno woła!
Ten telefon to kameleon!
Napis się jakiś wyświetla jak neon!
Marian czytał ze wszystkich najlepiej, 
więc składa literki i głośno klepie:
"Audioblog Light Beta..."
To musi być jakaś obca planeta!
A może sławna w świecie kobieta!
Albo niebezpieczna dla Ziemi kometa!
Chłopaki poszukajcie w necie -
może coś na ten temat znajdziecie!
Mamy! Marianku - to nie planeta!
Nie jest to żadna kobieta, kometa!
Marian i inne łobuziaki - 
zaczęli czytać wierszyk taki:

Aplikacja – do posłuchania:
Udana, rzadko spotykana!
Dopracowana, przemyślana!
Interesująco – zaserwowana!
Odlotowo – reklamowana!
Blogowe – czytujesz teksty?
Lubisz – ciekawe treści? 
Odkryj, na telefon, aplikację!
Gigantyczną – rewelację!
AUDIOBLOG – w świat blogów skok!

Marian wytrzeszczył oczy zdziwiony:
Trzeba telefon oddać znaleziony!
Właściciel pewnie jest zmartwiony -
bez tej aplikacji - żywot stracony!
Na poszukiwania chłopcy się udali,
ponton z tej okazji nawet zwodowali!
Dość długo trwały poszukiwania -
znalazł się właściciel z samego rana!
Oj, chłopcy bardzo Wam dziękuję -
w nagrodę koszulkę każdemu podaruję!
Koszulka biała, piękna, odlotowa -
literka @, literka b - na niej kolorowa!
Cała przygoda została sfotografowana,
a poniżej dokumentacja zaserwowana!

Fot.1: Marian i chłopaki płyną na pontonie...

Fot.2: Takie koszulki dostali w prezencie...

Fot.3: Marianowi najbardziej spodobały się literki...

Fot.4: Dumny miś Marian w nowej koszulce; 
zostawił tylko literki @b, resztę zamalował ;)

A tak poważnie podchodząc do sprawy to zapraszam do posłuchania mojego bloga i innych ciekawych słuchowisk; wykorzystajcie darmową aplikację Audioblog Light Beta, która jest dostępna w sklepie Google Play; 
szczegóły techniczne są tutaj:

Grafika: A.J. i Eve Daff

wtorek, 18 listopada 2014

Recepta na "Rozwolnienie obyczajów" w blogosferze...

Grafika: www.examtime.com

„Rozwolnienie obyczajów” to prawdopodobnie jakiś rodzaj choroby cywilizacyjnej, która infekuje, nie tylko teksty na blogach; potrafi zalęgnąć się w różnych zakamarkach społeczeństwa i zrobić tam spustoszenie.
A w świecie blogów jest jak w urodzinowej bombonierce – znajdziesz tam prawdziwe pyszności, ale są też takie czekoladki, które po spróbowaniu stają nam kołkiem w gardle. Na szczęście mamy wybór i możemy sięgać po to, co nam naprawdę smakuje.

Część ludzi prowadzących blogi jest zwabiana do tego świata, jak muchy do lepu, wizją popularności na wielką skalę i łatwego zysku: nakręceni telewizyjnymi ochami i achami nad modowymi blogerkami, które zarabiają podobno krocie, dążą za wszelką cenę do zaistnienia w tym światku. Osobiście nie lubię blogów tego typu – mam wrażenie, że są ich miliony, a wyłuskać tam coś, naprawdę wartościowego, to sztuka. 

Kolejni piszą blogi o życiu, wychodząc z założenia, że wulgaryzmy, szokujące fotografie, chamstwo - wywindują ich na szczyt popularności; komentując inne blogi też starają się za wszelką cenę obrazić kogo się da. Nie jest to do końca pozbawione sensu działanie – wiele osób daje się wciągnąć w taką pułapkę – rozjuszone jak byki, odwzajemniają komentarze – tym samym napędzając ilość wizyt na blogu chamskiego krzykacza, a oto przecież naszemu prowokatorowi chodzi.

Nie rozumiem też fenomenu popularności niektórych blogów – nie ma tam, według mnie, nic powalającego na kolana, a tłumy ludzi tam zaglądają, widać to zwłaszcza w różnych rankingach; podejrzewam tutaj jakieś nadprzyrodzone zdolności właścicieli, wystarczy puścić machinę odpowiednio w ruch, a potem się sama kula – zwykła ludzka ciekawość pcha nas do takich blogów. 
Takich przykładów pewnie każdy znajdzie wiele – ja zawsze twierdziłam, że w naszym kraju, na pewno, można dorobić się fortuny na głupocie ludzkiej i odchudzaniu. 

Na szczęście są też blogi przez duże B, które sama, przez przypadek, odkryłam w odmętach Internetu – wracam do nich z przyjemnością, ponieważ znajduję tam swoje miejsce i cenię autora za słowa: ciekawe, intrygujące, dowcipne, bez błędów ortograficznych, interpunkcyjnych i językowych. Autor takiego bloga nie musi mieć całej hordy reklam, zachęcajek w postaci konkursów, nie jest chamski i natarczywy w tym co robi, ludzie wracają do niego, bo ma coś co nie jest materialną, byle jak, stworzoną papką, wracają, bo cenią prawdziwy talent.

Na planecie Blog znajdzie się miejsce dla każdego kosmity i jego świty, nie mamy prawa nikogo z niej wyrzucać; sami mamy wybór i możemy odwiedzać tych kosmitów, których lubimy i cenimy, a w razie kontaktu z kosmitą propagującym „rozwolnienie” zawsze można zażyć pigułkę na biegunkę.

A jakie jest Wasze zdanie w tej sprawie?

Tekst powstał w odpowiedzi na post: 

poniedziałek, 17 listopada 2014

Przepis na suchą pachę...

Z cyklu - porady cioci Ewy ;)

Rzecz będzie o mechanizmie regulacji temperatury ciała przez organizm, czyli o poceniu... W celu pozbycia się tej przykrej paszanej dolegliwości i podniesienia estetyki odbioru naszej postaci przez społeczeństwo rekomenduję poniższy produkt:


Jestem bardzo zadowolona, pachy przestały mnie nękać, a nękały przez wiele lat; można też zastosować na stópki i dłonie – odsyłam do fachowej literatury: http://www.doz.pl/leki/p1906-Antidral

Z osobistych doznań, w zakresie stosowania płynu Antidral, chciałabym się podzielić kilkoma: 
- nie jest to coś co ładnie pachnie, ale nie rujnuje zasobów pieniężnych konta osobistego,
- przed użyciem nie należy golić, depilować pach – w przeciwnym razie będziecie narażeni na mało przyjemne doznania w postaci wyżartej przez chemikalia pachy, co objawi się zaczerwienieniem, podrażnieniem i bólem,
- polecam stosować na noc, co drugi lub trzeci dzień; rano paszki myjemy i możemy swobodnie użyć ulubionego pachnidła,
- po jakimś czasie zauważycie, że nie trzeba już tak często sięgać po naszego wybawiciela.

sobota, 15 listopada 2014

WIERSZYK - Troskliwy budzik...

Grafika: Eve Daff

TROSKLIWY BUDZIK...

Dzwonił budzik - śmiesznie skacząc: 
Wstawaj śpiochu! Dzień czas zacząć!
Nie przestanę dzwonić głośno!
Ja się wykazuję troską!
Gdy nie wstajesz na wołanie -
nie masz czasu na śniadanie!
W biegu zawsze się ubierasz,
śmiesznie nogami przebierasz!
Pośpiech to kiepski towarzysz!
Może w końcu to rozważysz!
Gdy usłyszysz budzik z rana -
wstawaj więc bez ociągania!
Mam dla Ciebie jeszcze radę,
zanim wpadnę pod szufladę:
Nowy dzień to przygoda,
a pobudka to nagroda!