Pavlova - produkcja Eve Daff :) |
W życiu każdej kobiety nadchodzi taki dzień, kiedy to niesiona wichrem zmian owych zmian pragnie. W związku z tym dzisiaj będzie Kobietoskop w odsłonie: blog kulinarny :) Kto ma jakiekolwiek pojęcie o pieczeniu ten wie, że zrobienie dobrej bezy to sztuka. Beza bywa kapryśna – nawet jeśli mamy sprawdzony przepis to zawsze może jej się nie spodobać wilgotność powietrza, temperatura czy też fryzura twórczyni bezy. Mnie dziś poniosło w odmęty cukiernictwa i zabrałam się za pavlovą z kremem opartym na serku mascarpone. Efekty zmagań z bezą zostały opisane poniżej :) Oczywiście ten wiekopomny wyczyn został również uwieczniony na fotografiach.
Składniki na bezę:
6 białek (w moim przypadku były to białka z jaj w rozmiarze M; białka o temperaturze pokojowej – podobno to gwarantuje największą objętość piany)
220 g cukru pudru
1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
1 łyżeczka octu
szczypta soli
Najpierw nagrzewam piekarnik – temperatura 180 stopni. Następnie białka ubijam na sztywną pianę ze szczyptą soli. W trakcie ubijania dodaję po łyżce cukru pudru. Po uzyskaniu gęstej, lśniącej masy dodaję łyżeczkę mąki ziemniaczanej i łyżeczkę octu. Ubijam jeszcze chwilkę, żeby dodane składniki połączyły się z ubitymi białkami. Wykładam masę na silikonową podkładkę (można użyć papieru do pieczenia), na której mam narysowane okręgi - wybrałam średnicę największą – około 28 cm. Rozkładam równomiernie masę bezową za pomocą łyżki; jej grubość ma około 3 cm. Następnie widelcem rysuję na brzegu masy wzorki tak, aby brzeg był wyższy niż środek. Masę można podzielić na dwie części – wówczas uzyskamy dwa placki i nasza pavlova będzie piętrowa. Tak przygotowaną masę bezową wstawiam do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i piekę około 5 minut. Następnie obniżam temperaturę i piekę/suszę bezę przez około 1,5 godziny w temperaturze 100 stopni. Mam piekarnik z termoobiegiem; należy pilnować, aby beza nie zrobiła się zbyt brązowa. Niska temperatura gwarantuje jasny kolor bezy. W piekarniku bez termoobiegu temperatura powinna wynosić około 140 stopni, a czas pieczenia to 60 – 90 minut. Beza powinna być bladobeżowa, może trochę popękać, a w dotyku winna być krucha i sucha z każdej strony; w środku zaś – puszysta i wilgotna. Po upieczeniu uchylam drzwiczki piekarnika i pozwalam bezie ostygnąć.
Składniki na krem:
250 g serka mascarpone (użyłam serka z firmy Piątnica)
400 ml śmietanki (użyłam śmietanki do ubijania 30% z firmy Piątnica, dwa opakowania)
2 łyżki cukru pudru
Dodatki:
owoce sezonowe: jeżyny, maliny, borówki amerykańskie
kilka listków świeżej mięty
Schłodzoną śmietankę (200 ml) ubijam z cukrem pudrem na gęstą masę. Dodaję chłodny serek mascarpone i chwilkę jeszcze ubijam, aby się wszystko dobrze połączyło. Do kremu można dodać kilka zmiksowanych owoców, jeżeli chcemy uzyskać inny kolor kremu i przełamać lekko jego smak – na przykład truskawki. Ja zostałam przy wersji białej. Krem wykładam na bezę (wcześniej schłodziłam go w lodówce), rozkładam borówki amerykańskie – jedną warstwę. Następnie ubijam 200 ml schłodzonej śmietanki i przykrywam nią borówki; na wierzchu śmietany artystycznie aranżuję owoce. Mnie fantazja ułańska poniosła w kierunku malin i jeżyn. Ozdabiam całość listkami świeżej mięty, wstawiam do lodówki na godzinkę, a następnie podaję. Tłum chętnych już się dobija drzwiami i oknami i wrzeszczy, że godzina to stanowczo za długi czas oczekiwania ;)
Smacznego :)
Żółtka, które mi dzisiaj zostały w ilości 6 sztuk wykorzystam w ciągu najbliższych dni do sporządzenia deseru zwanego crème brûlée, który to ma na swym wierzchu zniewalającą, chrupiącą skorupkę powstałą ze skarmelizowanego, brązowego cukru. Jak szaleć jajecznie to szaleć :)
Beza przed pieczeniem :) |
Beza po upieczeniu :) |
Gotowa pavlova :) |
Pavlova - ujęcie nr 2 :) |
Po przekrojeniu tak się pavlova prezentuje; krem nie miał szansy, by się odpowiednio schłodzić - łasuchy przypuściły atak :) |
Mały bałagan na talerzu - łasuchy w akcji ;) |
Nie nooooo... tego się nie robi koleżankom, które mogą jedynie polizać monitor. Jesteś Masterem Pavlowej!
OdpowiedzUsuńWiem, wiem, też się wkurzam jak widzę w necie zdjęcia deserów, ciast i tym podobnych :) Do mastera to mi daleko :)
UsuńWcale się tym łasuchom nie dziwię, bo choć za bezami nie przepadam, to zlizałabym fotkę z monitora, lecę po lody do kuchni, mogłaś uprzedzić na początku, że ślina poleci do pasa! I ta mięta do dekoracji, zawsze zjadam wszystkie dekoracje.
OdpowiedzUsuńRównież za bezami nie przepadam, ale sąsiadka mnie tak podpuściła z tą Pavlovą, że by zjadła i że pyszna i tak dalej ;) Lubię piec, ale rzadko to robię, bo kończy się zawsze tak samo: sama pożeram pół ciasta, jak nie więcej ;) Jedynym ratunkiem dla mnie jest rozdanie prawie wszystkiego ochotnikom :)
UsuńŚlinka mi wszystka wyciekła...
OdpowiedzUsuńNo to musowo biegusiem do cukierni, żeby się ślina nie marnowała na wycieki tylko na trawienie wstępne słodkości, które zawitają radośnie w Twoim otworze gębowym ;)
UsuńJak my dawno nie jadłyśmy bezy! Teraz dopiero nas zachęciłaś do jej ponownego upieczenia, pycha!
OdpowiedzUsuńDla ludzi lubiących słodkie i owocowe to z pewnością uczta :)
UsuńBardzo fajny przepis :) muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńReklamacji nie przyjmuję jak coś - ten tego - nie wyjdzie jak trzeba :)
UsuńTyle powiem: Ooooo, maamoo!!! Uwielbiam bezę, a w takiej postaci to już musi być bajka. Poczekam aż upały trochę zelżeją i odpalam piekarnik. Choćbym miała ją zjeść sama i z nikim się nie podzielić. :D
OdpowiedzUsuńPo mojej bezie pozostało wspomnienie, a degustatorzy krzyczą, że mam robić następną :) W upały ciężko piec, mnie ratuje klima w mieszkaniu :)
Usuńmmmm pychotka :) tylko czy zamiast mascarpone można coś innego?
OdpowiedzUsuńOczywiście; krem można zrobić ubijając tylko śmietanę kremówkę lub inną nadającą się do ubijania, cukier nie jest konieczny; pyszna też będzie z kremem na bazie jogurtu - w internecie jest mnóstwo przepisów na fajne, niekoniecznie tłuste i bardzo kaloryczne kremy :)
Usuńsuper :) więc podbieram przepis :)
UsuńProszę bardzo :)
UsuńDosyć, że pewnie dobrze smakuje, to jeszcze wygląda! Idę jutro na maliny i jeżyny :-) przepis podbieram.
OdpowiedzUsuńSmakowało dobrze, a nawet bardzo dobrze :) Taki letni deser dla wielbicieli bezy, owoców i bitej śmietany :)
UsuńZwracam się z uprzejmą prośbą o kawałek tego cuda i proszę o przesłanie na adres... ;)
OdpowiedzUsuńNiestety po "cudzie" pozostało mgliste wspomnienie, jest to jeden z najszybciej znikających deserów ;)
UsuńA zwracam się z uprzejmą prośbą o nowy post, by przykryć to zdjęcie, bo można ślinotoku dostać. A przypominam, że niektórzy są na diecie. ;)
OdpowiedzUsuńNowy post będzie, będzie :) Tylko niestety też o deserze :)
UsuńJeszcze czegoś tak wspaniałego i pysznego nie widziałam, dałabym się pokroić za ten deser. Jak mogłaś coś takiego pokazać, przecież ludzie poumierają na jego widok :) Coś cudownego. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za tyle miłych słów :) Moim celem nie było doprowadzanie ludzi do śmierci, wręcz przeciwnie :)
UsuńGenialna taka wielka beza! muszę takie ciacho kiedyś zrobić :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńodrobinaraju.pl
Im większa tym lepsza ;) Pozdrawiam :)
UsuńWygląda przepysznie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Karolina
Dzięki :) Również pozdrawiam :)
Usuń