Grafika: www.zdjęcia.polskieszlaki.pl
Upały mają swój niewątpliwy urok. Jeżeli dysponujemy
klimatyzowanymi pomieszczeniami i możemy się tam ukryć to urok upałów staje się
o niebo piękniejszy. Na mnie upały działają różnie – pojawia się cała gama
uczuć skierowanych ku matce naturze i spora dawka epitetów również przeznaczonych
dla uszu wspomnianej matki. Poza tym dysponuję samochodem starym, ale jarym,
choć pozbawionym klimatyzacji, w związku z czym każda wyprawa tym wehikułem, gdy temperatura
powietrza niepokojąco przekracza 30 stopni Celsjusza, wzbogaca mój słownik o kolejne kwieciste słowa – niekoniecznie przeznaczone do publicznej dystrybucji.
W trakcie tychże upałów pochyliłam się na dłuższą chwilę nad krzyżówkami. Nie
powiem – czasami lubię pogimnastykować umysł. Niestety mam taką zgubną przypadłość mocno związaną z cechą charakteru utożsamianą z osłami, która nosi
miano – upartość przez duże U. Jak się przyssam do
krzyżówki to dopóki nie rozwiążę wszystkiego atom nie jest w stanie mnie
oderwać. Szkoda, że ta cecha nie ujawnia się podczas sprzątania ;) Siedzę więc
nad jedną taką krzyżóweczką, rozpykuję kolejne hasełka, aż tu nagle zgrzyt! I
to poważny! Utknęłam na haśle „dom dla krasnali”. Brzmi banalnie, ale w
banałach tkwi największa moc sprawcza popychająca nas do zbrodni w afekcie ;) Mijają
kolejne minuty, a ja ulokowałam krasnale już wszędzie: w grzybkach,
muchomorkach, dziuplach, budkach, norkach, dziurkach, torebkach, szufladach,
skarpetach, strychach… Inwencja twórcza powoli zamienia się w irytację z dużym
napięciem zlokalizowanym w najaktywniejszym obszarze mózgu odpowiedzialnym za wulgaryzmy – tak to poetycko
nazwijmy... Wszystkie pozostałe hasła wokół
mi pasują, tylko tych cholernych krasnali nie można nigdzie upchnąć. Szukam w Internecie,
gdzie te krasnale stacjonują, ale nic odkrywczego nie znajduję. Poddaję się… Krasnoludki powaliły mnie na glebę, a ja leżę i kwiczę jak różowiutkie prosięcie. Ta
krzyżówka zmiażdżyła mnie jak nieświadomy popełnianego czynu przechodzień
miażdży niewinne dżdżownice, które hurtowo zalegają na chodnikach po deszczu.
Siedzę i gapię się po raz sto pięćdziesiąty ósmy na pole z hasłem: „dom dla
krasnali”… Chwila, chwila! Jaki „dom dla krasnali”!?! Przecie jak wół stoi: „dom dla krasuli”! O ja durna, ciemnotą i upałem zamroczona! No to wiadomo, że „obora”!
I wszystko pasi! Morda mi się cieszy, tylko lekki niepokój nawiedził mój umysł
w związku z tą ślepotą czy zaćmieniem jakie mnie dorwało… Czas na
specjalistę…? E tam! Wszystko przez te afrykańskie klimaty na śląskiej ziemi
co to mi znacząco poziom bystrości umysłu upośledzają ;)
Z cyklu rozmowy domowe... tym razem upałem nasączone:
- Widziałam w Lidlu takie nowe kiełbaski grillowe; wyglądały
interesująco – małe, białe, z dużą ilością przypraw. Może kupię? – te oto słowa
kieruję do osobistego chłopa domowego.
- Jakie nowe? Przecież je już jedliśmy! – pada odpowiedź, a
wzrok karcąco przypomina mi, że tu już nie pierwszy raz jak wynajduję nowość
nie do końca nową ;)
- Oj tam… Dla mnie nowe były. Dzięki takiej „umiejętności” każdego
dnia odkrywam wiele nowych rzeczy!
- Taaa… Jasne… To się skleroza albo początki Alzheimera
nazywa!
A mogło być tak pięknie ;)
Miłego dnia :)
Autem bez klimy jeździliśmy 9 lat i wyprawa do Zakopanego mogła skończyć zejściem z przegrzania, dlatego teraz mamy klimę. Historia z domkiem krasnali mnie nie dziwi, też mi się zdarzają takie pomyłki, jedni mówią, że to chochlik, inni że to sks-y.... Krzyżówki rozwiązuję raczej na raty i mam brzydką manierę: lubię kończyć za kogoś, tak świeżym okiem tu i tak coś wpisać... Miłej niedzieli, u nas już po upałach, na razie...
OdpowiedzUsuńAuto bez klimy to przekleństwo, zwłaszcza jak się utknie w korku - sama słodycz ;) U mnie dziś też upał, póki co, sobie poszedł, ale pewnie wróci, jak to latem :) Pozdrawiam :)
UsuńNie przejmuj się - zwal na przegrzanie zwojów mózgowych - ostatnio po rodzinnym grillo-obiedzie zakomunikowałam, że podaję na deser cytrynową orzeźwiającą grenladię. Moja mama popatrzyła jak na kretynkę i zapytała "a może cytrynową granitę zrobiłaś" ... oj, tam, mamuś-z chłodem mi się skojarzyło
OdpowiedzUsuńNo, cytrynowa grenlandia brzmi nieźle, sam nazwa chłodzi...
UsuńMyślę, że nazwa "cytrynowa grenlandia" przyjęłaby się znakomicie - zwłaszcza w charakterze orzeźwiającego drinka, oczywiście bezalkoholowego ;)
Usuńmój Narowisty klimę posiada, ale co z tego, skoro po włączeniu klimy wyłącza się silnik?... ;)))))))
OdpowiedzUsuńoraz oczywiście, że krasnoludki w oborach mieszkały, kiedyś, bo teraz to głównie w komputerach... :)))))
To też masz super samochodzik :) Tak, krasnoludki zdecydowanie panoszyły się po oborach, ale rozwój cywilizacyjny wygnał je do komputerów ;)
UsuńNo, no... Nie spodziewałem się, że krasnoludki mogą być takie upierdliwe i do szewskiej pasji doprowadzić. Dobrze, że chociaż krasule nie są takie wredne...
OdpowiedzUsuńKrasule też potrafią być podłe, tylko z racji na gabaryty trudniej im zamaskować te niecne działania ;)
UsuńTy tu zaczynasz post od informacji o upałach. Przepraszam, a gdzież one są? Za oknem mam jesień! :) Jeżeli więc możesz, prześlij do mnie trochę słońca. :)
OdpowiedzUsuńUpały skończyły się w niedzielę :) Na ten moment mogę dostarczyć trochę chmur deszczowych, ale za to bardzo kształtnych :)
UsuńZa kształtne chmury dziękuję, bo u nas ich pod dostatkiem, ale jeżeli pojawi się słońce, to poproszę. :)
UsuńMówisz i masz :D Dziś słońce u nas jak ta lala, więc z przyjemnością odsyłam je częściowo w Twoje rejony :)
UsuńNo u nas już też wróciło lato ale jeszcze wczoraj początek jesieni był za oknami :)
UsuńMy też mamy auto bez klimatyzacji, porażka.
OdpowiedzUsuńNam też czasem się zdarza coś źle przeczytać i zaś problem, bo nie znamy rozwiązania :)
Auto bez klimy to nic przyjemnego, ale co począć - trzeba zagryźć zębiska i jechać dalej w pocie czoła ;)
UsuńNo to się uśmiałam z tych krasnali bezdomnych :D Co zaś się tyczy mojego janosika, też nie ma klimy. Jednakże hardkorem było prowadzenie wspomnianego autka podczas upałów wtedy, gdy szyba od strony kierowcy się nie otwierała, Ale już się otwiera. Tak że tego... jak będziesz narzekać to wspomnij, że zawsze może być gorzej :D
OdpowiedzUsuńTak, tak, pamiętam, że zawsze może być gorzej :) Mogą się zaciąć wszystkie szyby ;)
UsuńMam samochód bez klimatyzacji, nie cierpię upałów, już myślę jak przeżyć następne, które maja być w tym tygodniu. Gdyby mi się trafił jeszcze taki krasnal, który mieszka w oborze, to depresja pewna. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie byłoby aż tak źle :) Krasnale, nawet te z obory, to sympatyczne stwory ;)
UsuńWitam ( 22:10 )
OdpowiedzUsuńNie dawno wróciliśmy z " nie mężem " z wycieczki rowerowej. Siadłam sobie na kanapę i włączyłam kompa. Weszłam tu do Ciebie i czytam o tym domu dla krasnali .....Przerywam czytanie i zadaje "nie mężowi" pytanie ( - Kotek gdzie mieszkają krasnale ? ) No i cały dom włączył się w odpowiedź na to niewinne pytanko :) Córka i przyszły zięć też już wymyślają, gdzie to te krasnale mieszkają .......
Zaczynam czytać dalej .....i wybucham śmiechem, a oni gapią się na mnie. Poprawiam swoje doczytane pytanie ( - Gdzie jest dom krasuli?) i wszyscy się śmiejemy. Jeszcze teraz :)
Tak, tak ślepy czego nie przeczyta , to zmyśli :)
Serdecznie pozdrawiam
Coś w tym jest - człowiek nie przeczyta dokładnie, tylko mu się coś wydaje, a później z uporem maniaka szuka chałupy dla krasnali :) Pozdrawiam :)
UsuńDziś spędzę popołudnie z Kobietoskopem w wersji audio. Już wiele wpisów przesłuchałam. Są naprawdę świetne, gratuluję :)
OdpowiedzUsuńMiło czytać takie słowa, dziękuję :) Człek wtedy zdaje sobie sprawę, że to co bazgroli ma jakiekolwiek ręce i nogi :)
UsuńA propos pamięci dobrej, ale krótkiej. Ja tak samo mam z filmami - nigdy nie pamiętam o co w danym filmie chodziło, a mniej-więcej w połowie powoli zaczynam sobie przypominać. I dzięki temu - dobre filmy zaskakują mnie po raz kolejny... I na pewno to nie Alzheimer, bo i wiek nie ten, i mam tak od zawsze... Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZ filmami mam tak samo :) Oglądam po kilka razy, ale nie z powodu sklerozy, tylko najczęściej zasypiam w trakcie, zwłaszcza wieczorem, no chyba, że to jakiś targający emocjami film to wtedy dzielnie dociągam do końca :)
UsuńHa, ha :) Moja babcia powtarza, że na pamięć codziennie jedna łyżka orzechów włoskich (tartych)! A babcia ma 90 lat i pamięć jak słoń, więc może coś w tym jest. :)
OdpowiedzUsuńJa jem dużo orzechów, ale działają na mnie mizernie: kalorie licznie w nich nagromadzone lokują się w mojej oponie brzusznej, a poprawy pamięci nie stwierdzono :)
Usuń