Stefan, jak to Stefan, cierpiał na syndrom turkucia podjadka kuchennego z naciskiem na słowo: podjadka. Było sobotnie popołudnie, które leniwie, ale niepokojąco zaczęło łechtać ściany Stefanowego żołądka niczym ślimak winniczek snujący się nieśmiało po liściu sałaty lodowej. Impuls nerwowy wysłany w obszary mózgu zarządzające ośrodkiem głodu wyzwoliły w mężczyźnie dość agresywnego turkucia. Zamarzyły mu się sakiewki z ciasta filo z jakimś fikuśnym nadzieniem. Widział takie w programie kulinarnym i od tej pory ciasto filo chodziło za nim prawie wszędzie i prześladowało go w najmniej odpowiednich momentach.
Stefan był singlem po czterdziestce i na regularną pomoc niewieścich rąk nie miał co liczyć. Poza tym niewieście ręce, które czasami gościły w jego domostwie nie nadawały się do tego, by je wpuszczać w zakamarki męskiego, kuchennego królestwa. Nie zastanawiając się długo mężczyzna szybko się ubrał i niesiony pokusą kulinarnej rozpusty pobiegł do sklepu, w którym ciasto filo dumnie spoczywało na półce chłodni. Zapakował je do koszyka, do którego dorzucił jeszcze seler naciowy, mrożone kurki, kawałek sera pleśniowego i dwie małe, czerwone cebule. Pośpiesznie wrócił do domu i zabrał się za pichcenie.
Na patelni rozgrzał łyżkę klarowanego masła, dorzucił kurki, pokrojony seler na małe kawałki, cebulkę posiekaną drobno i trochę sera pleśniowego dla zaostrzenia smaku. Wszystko dusił do momentu, aż kurki zmiękły; następnie sypnął nieco przyprawy toskańskiej, czarnego pieprzu i soli morskiej. Farsz do sakiewek prezentował się i pachniał bosko.
Stefan rozgrzał piekarnik do 180 stopni. Ciasto filo pokroił na kwadraty, a każdy płatek przesmarował roztopionym masłem. Ostudzony farsz zapakował do sakiewek i związał je specjalistycznymi sznurkami zrobionymi z folii aluminiowej. Następnie umieścił swoje dzieło w piekarniku i trzymał je tam przez około 20 minut, aż ciasto filo nabrało pięknego, złocistego koloru.
Długie to były minuty oczekiwania. W końcu nastąpił moment szaleńczej radości i Stefcio wydobył swoje sakiewki z piekarnika. Wyszło sześć sztuk! Będzie się czym rozkoszować przez resztę soboty! Jak tylko sakiewki wystygły mężczyzna bez skrępowania wbił zęby w pierwszą z nich i oddał się singlowemu obżarstwu w towarzystwie kanapy, telewizora i swojego rudego kocura Cysia.
Smacznego ;)
Grafika: Eve Daff
Apetycznie wygląda to dzieło:)
OdpowiedzUsuńStefan napawał się jego widokiem bardzo krótko; jak na faceta przystało od razu przeszedł do konsumpcji ;)
UsuńJakim cudem ten Stefan jest singlem?
OdpowiedzUsuńWidzisz, bo to egoistyczna świnia jest i kobiecych dłoni nie chce dopuszczać do kuchennego królestwa, a my niewiasty to bez kuchni żyć nie potrafimy ;)
Usuńja zdecydowanie potrafię żyć bez kuchni!!!... mogłabyś to przekazać Stefanowi?... :)))))))))))))))
UsuńPrzekazane ;) Stefan pozostaje niewzruszony na kobiece wdzięki, woli sakiewki ;)
Usuńbo nie widział moich, trudno... ;)
UsuńZa coś takiego powinni wsadzać, ja czuję zapach kurek z serkiem pleśniowym i ratuje mnie tylko to, że po obiadokolacji czytam! I jeszcze to cudo na zdjęciach....
OdpowiedzUsuńKiedyś jadłam nietypową szarlotkę z ciastem filo, pychota!!!
Ciasto filo jest przepyszne :) Stefan do tej pory leży nieprzytomny, oszołomiony bogactwem kulinarnych doznań ;)
UsuńPysznościami nas kusisz :)
OdpowiedzUsuńTo nie ja, to Stefcio ;) Ja mu tylko pomogłam zdjęcia zmontować, bo chłopina pojęcia bladego nie ma o tych sprawach ;)
UsuńJadłam kiedyś i na widok zdjęć musiałam tu wejść! Trzeba zrobić :)
OdpowiedzUsuńIm szybciej, tym lepiej :)
UsuńJak mu pomogłaś zmontować zdjęcia, to chociaż poczęstował jedną sztuką, czy sam wszystko zeżarł, jak to facet :-)
OdpowiedzUsuńNiestety nie częstował, ponieważ obawiał się, że porwę mu całą produkcję to wolał nie ryzykować ;)
UsuńMniammmm.... To Stefan dogadza swemu podniebieniu. Jotka ma rację!! Stefan nie mieszka tutaj sam :) Z ciasta francuskiego też by smakowało??
OdpowiedzUsuńStefan mówi, że z francuskiego też ok, ale chyba ciężko sakwy zrobić, raczej takie koperty proponuje ;)
UsuńOd samego czytania ślinka cieknie. Gdzie ja znajdę ciasto filo? I kurki?
OdpowiedzUsuńTo greckie i proste ciasto (mąka woda sól i odrobina oleju) - osobiście wolę przekąski z francuskiego ciasta ale skoro taka potrzeba to se i filo zrobię - a co a zadek niech rośnie
UsuńFrancuskie trochę za tłuste ostatnio dla mnie. I zbyt pracochłonne. A filo lubię. Tylko nie umiem zrobić
UsuńCiasto filo kupowałam w markecie Piotr i Paweł, a kurki w Lidlu czasami bywają :) Zrobić tego ciasta sama nie potrafię.
UsuńMiałam już nic dzisiaj nie podjadać - zważając na późną porę. Ale chyba będę zmuszona.... :D
OdpowiedzUsuńCzasami trzeba, a jak żołądek wzywa to musowo trzeba ;)
UsuńA gdzie Stefan kupił ciasto filo?
OdpowiedzUsuńStefan kupuje ciasto tak jak ja w markecie Piotr i Paweł, ale może w innych marketach też są :)
UsuńWitam
OdpowiedzUsuńZrobiłam pychota cud, miód, malina. A dla córy zrobiłam wersje kurki zamienilam na pieczarki a seler na brokula. Sakiewki wyszły znakomicie. Czekam na nowe przepisy Stefana ma facet dobry smak. A i w końcu wiem jak nazywa się ciasto, które jadlam latami w knajpkach. Człowiek uczy się całe życie a i tak ,............
Pozdrawiam Mamunga
No to Stefan się cieszy, że aż chałupa w posadach drży ;) Cieszę się, że smakowało :)
Usuń