Noc. Spowita oddechami domowników, którzy błądzą w krainie snów, cichaczem w pluszowych bamboszkach zakradam się w okolice lodówki. Nie żebym była głodna czy jedzenia mi ktoś żałował w ciągu dnia, ale taki nocny żer konspiracyjny ma w sobie trochę klimaciku rodem z Jamesa Bonda ;) Nakryją mnie czy nie? A może odzywają się pierwotne instynkty kobiety polującej i zdobywającej żywność? Może, może. W każdym razie upolowawszy jakiś godzien uwagi kąsek spożywam go z wielką ochotą i jak gdyby nigdy nic wracam do łóżka, gdzie ja, mój rozanielony mózg i wniebowzięty żołądek dołączamy do gromady śmiertelników korzystających z łaskawych ramion Morfeusza. I tylko wyrzuty sumienia grzmią gdzieś po kątach: Babo opamiętaj się! Stara jesteś i durna jak wór kartofli, nie obrażając wora i kartofli! Potem będziesz łazić i truć, że gacie za ciasne i zima się na tobie mści pakując w ciebie nadprogramowe komórki tłuszczowe z najbliższej okolicy, które w obawie przed falą mrozów szukają przytulnego schronienia!
Dobrze, że te wyrzuty da się zadusić w zarodku ;) A Ty? Jesteś porywaczem uzbrojonym w plusiaste bamboszki? ;)
Grafika: Eve Daff
No nie, ja nie jestem. Straszny tłok jest nocą w okolicach lodówki...
OdpowiedzUsuńNo to pozostaje Ci żer dzienny, chyba, że tłum nieustannie napiera na lodówkę ;)
UsuńCzytając, miałam przed oczami filmy kulinarne z Nigelą Lawson, zwłaszcza wydania świąteczne, kiedy w otoczeniu ozdób świątecznych i w ślicznym dezabilu otwierała drzwi lodówki i wyciągała resztki z rodzinnej biesiady, bardzo to było apetyczne...ja w bezsenne noce jestem w stanie najwyżej herbatkę wypić :-) uwielbiam te Twoje teksty :-))))
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Nigellę :) Apetyczna babka, która nie straszy układem kostnym obciągniętym skórą :) Do tego zawsze coś pysznego upichci i ma jakiś taki dar opowiadania o jedzeniu, że aż się chce lecieć i grzebać po szafkach i lodówce ;)
UsuńOj ... cały dzień mam na to ... Nie muszę w nocy szabrować :)
OdpowiedzUsuńAle tylko w nocy jest taki dreszczyk szabrowniczy z kryminału rodem ;)
UsuńSkładając obietnice bez pokrycia (jakież to dziś modne i wygodne) że podgryzać słodyczy nie będę, jestem obserwowana i inwigilowana cały dzień. Więc i dreszczyk jest...uda się rąbnąć Dużemu galaretkę w czekoladzie a Dzieckowi krowinkę świeżutką ciągnącą się niczym mordoklejka bez narażania na szwank mojej reputacji i słowności , czy nie uda się ...
UsuńI po co było składać te obietnice bez pokrycia? Tak byś sobie podbierała na luzaku słodkości i nikt by uwagi nie zwrócił ;)
UsuńAle ten dreszczyk szabrowniczy w biały dzień - bezcenny :)
UsuńNo tak, to jest warte takich poświęceń ;)
UsuńNocą nie, ale wieczorami już tak ;)
OdpowiedzUsuńWieczorem to wiadomo, że kolację zjeść trzeba :D
UsuńNie mam takich instynktów, nigdy nie miałam, a teraz odkąd nie jem chleba i słodyczy zleciało ze mnie 17 kilosów, wiec pielęgnuję to co mam, pozdrawiam świątecznie
OdpowiedzUsuńj
Nic tylko podziwiać :) Chociaż dla mnie żywot bez słodyczy to żywot stracony ;)
UsuńJa na szczęście nie porywam niczego w nocy, co innego w dzień... :) :)
OdpowiedzUsuńUprawiasz zatem dzienny żer szafkowo - lodówkowy :D
UsuńDokładnie, choć zawsze walę się po łapkach, by tego nie robić. :) :)
UsuńBiedne łapki :) Od czasu do czasu pozwól im pogmerać w tych szafkach i lodówce ;)
UsuńTo ponoć bardzo niezdrowy nawyk :) Na szczęście nie jestem nocnym porywaczem :) Ale mój " nie mąż " jest, a właściwie był i to się dla niego źle skończyło. Oczywiście wiele czynników wpłynęło na jego zły koniec jako porywacza ha ha ha ale w efekcie końcowym teraz jest na diecie :) co mu się bardzo nie podoba :)
OdpowiedzUsuńWiadomo, że niezdrowe, ale co począć :) Mnie diety zabraniające tego i owego przerażają, wolę się trochę poruszać i jeść to na co mam ochotę, zamiast katować się dietami ;)
UsuńNoc przesypiam calutka, zwłaszcza odkąd nie chodzę do pracy, brak marów nocnych i analizy konstrukcyjno-analitycznej jak temat rozwiązać gdy teoretycznie brak rozwiązania.
OdpowiedzUsuńZa to ja jem raz dziennie od rana do wieczora, no i cóż waga cały czas w górę, a postanowienia Nowo Roczne zawsze te same czyli „od początku roku idę na dietę” , idę, idę tylko dojść nie mogę.............
Wesołych Świąt
Mamunga
ps .nie odpuszczę ani jednej potrawy świątecznej do nowego roku :)
Ha, ha :) No tak, postanowienia :) Wiadomo, że porobić trzeba z Nowym Rokiem - tradycja zobowiązuje ;) Tylko jakoś z realizacją, i u mnie, kiepsko :)
UsuńTeż życzę Wesołych Świąt i szybkiego powrotu do zdrowia :)
Wiem, że tak jest i dlatego na widoku pozostawiam to, co nie powoduje wyrzutów sumienia :-) Ale w dzień nie jest już tak różowo, wtedy wygrzebię nawet to, co sam przed sobą ukryłem, ech...
OdpowiedzUsuńOj tam, samo życie :) I tak pochwały się należą za postawę nocną ;)
UsuńZdarza mi się to niestety, nad czym ubolewam, bo nie pozostaje to bez widocznych efektów na moich biodrach. Pozdrawiam i życzę zdrowych, wesołych świąt.
OdpowiedzUsuńNo to witamy w klubie nocnych i nie nocnych podjadaczy :) A o biodrach: ciiiii ;)
UsuńRównież życzę Radosnych Świąt :)
Ja jestem na diecie obrotowej. Gdzie się nie obrócę tam coś zjem...
OdpowiedzUsuńHa, ha :) To ja chyba też na takiej bywam ;)
Usuń