Pałając się działalnością pod tytułem prowadzenie bloga człowiek z własnej, nieprzymuszonej woli pisze również komentarze na innych blogach. Kiedyś dokonałam przeszukań sieciowych i odkryłam swoje "kwiatki" posiane na obcych polach. Pozwolę sobie je zacytować, gdyż jawi się to jako kolekcja niezwykłych zwierzeń, które wypłynęły z moich niespokojnych trzewi...
piątek, 23 lipca 2021
Moje kwiatki posiane na blogach, czyli stara i durna jak odurzony zapachami natury osioł na makowej łące ;)
czwartek, 1 kwietnia 2021
Bikini na twarz, małe stopy i kaczy chód - oto recepta na dobre zamążpójście...
Grafika: www.wiz.pl
środa, 24 marca 2021
Miś polerant i inne dziubdziusie drogowe...
Natomiast doznaję ciężkiej słabizny zderzając się z niektórymi kierownikami samochodów:
- jadę sobie za przypadkiem drogowym A, przypadek jedzie, nawet jak na moje oko, dość niemrawo; zaznaczam, że demonem prędkości nie jestem; zatem postanawiam przypadek A wyprzedzić; zabieram się dynamicznie za wspomnianą czynność i cóż się okazuje: przypadek A doznaje olśnienia, dokonuje wiekowego odkrycia i postanawia nagle wykorzystać maksymalną moc swojej bryki, dodaje gazu i w żaden sposób ja tym swoim, nie najgorszej jakości, rzęchem, nie jestem w stanie wykonać manewru wyprzedzania, co powoduje, że jestem zmuszona powrócić na pas drogi, z którego wystartowałam; dla mnie niebezpieczne chamstwo drogowe, a nierzadko spotykane…
poniedziałek, 8 marca 2021
Instrukcja obsługi męskiego Homo sapiens'a...
10. Nie popełniaj tych samych błędów:
środa, 24 lutego 2021
Migawki z życia kobiety... Epizod 8: Moja pierwsza ofiara
Klara serdecznie zaprasza na pozostałe epizody, które znajdują się tutaj.
poniedziałek, 22 lutego 2021
Niedaleko pada brunetka od blondynki, a głupota nie rodzi się w bólach...
piątek, 19 lutego 2021
Piszczalscy, słonie i inne drące się japy...
Tematyka tego posta jakoś tak sama pchała się, by ujrzeć światło dzienne. Od kilku lat obserwuję pewien trend społeczny, który ostatnio nabiera na sile. A mianowicie zachowania ludzi na klatce schodowej, która jak wiemy jest obszarem wspólnego bytowania wszystkich zamieszkujących i z klatki korzystających.
Głośne rozmowy przez telefon to norma. Zastanawiam się jakiej rangi muszą to być rozmowy, że trzeba je koniecznie prowadzić wędrując z trzeciego piętra na parter czy w drugą stronę…? Dodatkowo jeszcze często zapodane na system głośnomówiący. Idzie taki Dotelefonuuwiązany i drze mordę tak, że wszyscy lokatorzy słyszą te żałosne wywody o dupie jeża. Hitem był osobnik, który wracał z roboty po północy i na cały regulator gaworzył. Sytuacja powtarzała się dość często, więc którejś nocy Marian dokonał na nim pacyfikacji słownej wyrażonej w sposób na tyle docierający, że od tego czasu jest przysłowiowy święty spokój. Natomiast zawsze zastanawia mnie w takich sytuacjach obojętność innych lokatorów, gdyż nie sądzę byśmy byli jedynymi słyszącymi te nocne bełkoty.
Chodzenie jak słoń. Niektórzy mają wielki problem z tym, by przemieszczać się po schodach w sposób normalny. I nie mam tu na myśli ludzi, którzy mają problemy zdrowotne. Co złośliwsze przypadki chód słoniowy praktykują wieczorową lub nocną porą – pewnie w ramach zemsty, że wracają z pracy lub do niej idą tak późno.
Dzieci na klatce schodowej i w mieszkaniach. To temat rzeka… I nie wiem czy świadczy to o braku wychowania, bezstresowym wychowaniu czy o jakiejś innej niewydolności wychowawczej? Wędrówki dzieciątek po klatce schodowej często kojarzą mi się z jakimś rodzajem rzezi niewiniątek – wrzaski, piski i inne odgłosy, które temu towarzyszą prowokują do zastanowienia się co jest przyczyną tego stanu poza dysfunkcjami w wychowaniu. Może teraz takie pokolenia nam rosną z dużą potrzebą wyrażania się tu i teraz, a to że nie mieszkają w bloku sami to kogo to obchodzi…? Moja ulubiona rodzinka to Piszczalscy, gdzie procedura przemieszczania się po klatce schodowej wygląda zawsze tak samo: dwie, kilkuletnie postaci płci żeńskiej piszczą jak obdzierane ze skóry, do tego czasami pies, który wtóruje tym piskom i mamunia, która piskliwym głosikiem próbuje uciszyć to rozjuszone stado. Nawiązując jeszcze do zachowań dzieci w blokowiskach to na uwagę zasługują fantastyczne zabawy przeprowadzane w mieszkaniach, w trakcie których to ekspresyjnie dudni sufit i chce na łeb spaść, no ale latorośl musi się wyżyć, bo ma dużo energii. Może ja stara już jestem i cierpliwości nie mam, ale nie pamiętam, żeby w czasach mojego dzieciństwa ktoś się w taki sposób zachowywał.
Wszystkie te opisane przypadki zieją, niestety, egoizmem. Ludzie zapomnieli, że nie żyją sami w blokach i nie są panami tych przestrzeni. Na marginesie dodam, iż nie jestem jakąś upierdliwą babą, której każdy hałas przeszkadza, opisałam tu sytuacje, które zdarzają się często i jakoś autorom tych sytuacji nie przychodzi do łbów, że to może innym przeszkadzać, zwłaszcza jak pracują zdalnie w tych dziwnych czasach.
poniedziałek, 8 lutego 2021
Dzieci w kuchni i grzyb atomowy gotowy!
Do napisania powyższych wspomnień zainspirowała mnie opowieść znaleziona na www.forum.gazeta.pl, autorstwa - teresa104:
Pozostając w klimatach słodkości i zbliżającego się, wielgachnymi, pączkowymi krokami, tłustego czwartku zapraszam w wolnej chwili na post wspominkowy z wytryskiem w roli głównej - Gdy pączek atakuje cnotliwą kobietę... 😁