Pokazywanie postów oznaczonych etykietą egoizm. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą egoizm. Pokaż wszystkie posty

piątek, 19 lutego 2021

Piszczalscy, słonie i inne drące się japy...

Tematyka tego posta jakoś tak sama pchała się, by ujrzeć światło dzienne. Od kilku lat obserwuję pewien trend społeczny, który ostatnio nabiera na sile. A mianowicie zachowania ludzi na klatce schodowej, która jak wiemy jest obszarem wspólnego bytowania wszystkich zamieszkujących i z klatki korzystających.

Głośne rozmowy przez telefon to norma. Zastanawiam się jakiej rangi muszą to być rozmowy, że trzeba je koniecznie prowadzić wędrując z trzeciego piętra na parter czy w drugą stronę…? Dodatkowo jeszcze często zapodane na system głośnomówiący. Idzie taki Dotelefonuuwiązany i drze mordę tak, że wszyscy lokatorzy słyszą te żałosne wywody o dupie jeża. Hitem był osobnik, który wracał z roboty po północy i na cały regulator gaworzył. Sytuacja powtarzała się dość często, więc którejś nocy Marian dokonał na nim pacyfikacji słownej wyrażonej w sposób na tyle docierający, że od tego czasu jest przysłowiowy święty spokój. Natomiast zawsze zastanawia mnie w takich sytuacjach obojętność innych lokatorów, gdyż nie sądzę byśmy byli jedynymi słyszącymi te nocne bełkoty.

Chodzenie jak słoń. Niektórzy mają wielki problem z tym, by przemieszczać się po schodach w sposób normalny. I nie mam tu na myśli ludzi, którzy mają problemy zdrowotne. Co złośliwsze przypadki chód słoniowy praktykują wieczorową lub nocną porą – pewnie w ramach zemsty, że wracają z pracy lub do niej idą tak późno. 

Dzieci na klatce schodowej i w mieszkaniach. To temat rzeka… I nie wiem czy świadczy to o braku wychowania, bezstresowym wychowaniu czy o jakiejś innej niewydolności wychowawczej? Wędrówki dzieciątek po klatce schodowej często kojarzą mi się z jakimś rodzajem rzezi niewiniątek – wrzaski, piski i inne odgłosy, które temu towarzyszą prowokują do zastanowienia się co jest przyczyną tego stanu poza dysfunkcjami w wychowaniu. Może teraz takie pokolenia nam rosną z dużą potrzebą wyrażania się tu i teraz, a to że nie mieszkają w bloku sami to kogo to obchodzi…? Moja ulubiona rodzinka to Piszczalscy, gdzie procedura przemieszczania się po klatce schodowej wygląda zawsze tak samo: dwie, kilkuletnie postaci płci żeńskiej piszczą jak obdzierane ze skóry, do tego czasami pies, który wtóruje tym piskom i mamunia, która piskliwym głosikiem próbuje uciszyć to rozjuszone stado. Nawiązując jeszcze do zachowań dzieci w blokowiskach to na uwagę zasługują fantastyczne zabawy przeprowadzane w mieszkaniach, w trakcie których to ekspresyjnie dudni sufit i chce na łeb spaść, no ale latorośl musi się wyżyć, bo ma dużo energii. Może ja stara już jestem i cierpliwości nie mam, ale nie pamiętam, żeby w czasach mojego dzieciństwa ktoś się w taki sposób zachowywał.

Wszystkie te opisane przypadki zieją, niestety, egoizmem. Ludzie zapomnieli, że nie żyją sami w blokach i nie są panami tych przestrzeni. Na marginesie dodam, iż nie jestem jakąś upierdliwą babą, której każdy hałas przeszkadza, opisałam tu sytuacje, które zdarzają się często i jakoś autorom tych sytuacji nie przychodzi do łbów, że to może innym przeszkadzać, zwłaszcza jak pracują zdalnie w tych dziwnych czasach. 

wtorek, 17 lutego 2015

10 rzeczy, których nie należy mówić kobiecie, która nie chce mieć dzieci…


1. Będziesz szczęśliwsza posiadając dzieci! 
Nie ma żadnych badań naukowych dotyczących tego, że ludzie posiadający dzieci są szczęśliwsi. I odwrotnie, że ludzie bez dzieci są szczęśliwsi. Dla każdego z nas szczęście ma inną definicję – dla kogoś są to, na przykład, chwile spędzone w zaciszu domowym: z ulubionym trunkiem w szklaneczce, która spoczęła w dłoni, z zalegającym na stopach starym psem czy kotem. Dla kogoś innego to pieczenie pierniczków świątecznych w towarzystwie dzieciaków.

2. Nie mogę sobie wyobrazić, że nie chcesz mieć dzieci!
Świetnie! Więc możesz idealnie postawić się w mojej sytuacji, jeżeli ja powiem ci: Nie mogę sobie wyobrazić, że można chcieć mieć dzieci. 

3. Co ty robisz całe dnie?
Hmm… Może to zazdrość, że człowiek ma jakieś wolne chwile dla siebie? Nigdy nie narzekałam na nudę – zawsze się znajdzie coś ciekawego do zrobienia i niekoniecznie musi to być związane z wątkiem macierzyńskim.

4. Kto się tobą zajmie na starość?
Pewnie tak jak statystycznym staruszkiem – dom opieki społecznej, o ile wcześniej nie wykituję na stanowisku pracy mając w perspektywie pracę prawie do siedemdziesiątki. Poza tym patrząc na poziom wrażliwości współczesnych latorośli nie spodziewałabym się przygarnięcia na starość w pobliże domowego ogniska.

5. Dzieci nadadzą twojemu życiu sens.
Jeżeli tylko dzieci nadają sens naszemu życiu to jest to chyba smutne… Za 300 lat nikt nie będzie pamiętał o tym czy ktoś miał dzieci czy nie, więc czy to jest sens naszego życia?

6. Zmienisz zdanie, jak tylko urodzisz!
Możliwe, ale póki co, jakoś mnie nie ciągnie do sprawdzania tego faktu i eksperymentowania na własnym organizmie.

7. Powinnaś to zrobić zanim będzie za późno!
Taaa… Potem jak już moje jajniki przejdą w stan spoczynku obudzę się pewnego pięknego dnia i będę rwać włosy z głowy, że się nie rozmnożyłam – możliwe, że tak będzie, aczkolwiek nie wydaje mi się to prawdopodobne.

8. Jeśli nigdy nie rodziłaś, nie znasz prawdziwego bólu!
Bólu porodowego nie znam, ale znam inne równie atrakcyjne bóle. Zdarzyło mi się wyć z bólu dwie noce i dzień, a poziom doznań i długość były godne cierpień porodowych tylko zlokalizowanych w innym miejscu. Poza tym nie wiem, co wniesie istotnego w moje życie doświadczenie kolejnego rodzaju bólu.

9. Co mówisz ludziom na temat swojej bezdzietności?
Mówię, że praca, którą wykonuję to skuteczny środek antykoncepcyjny ;) I na tym poprzestańmy ;)

10. Tik! Tak! Twój zegar biologiczny tyka!
Jak żyje te … lat nic mi nigdy nie tykało – może w trakcie aktu tworzenia mojej skromnej osoby nie rozwinął mi się w mózgu odpowiedni obszar odpowiedzialny za tykanie? 

Punkty powstały na podstawie artykułu pochodzącego z: http://www.cosmopolitan.com

Artykuł wywołał, jak się można spodziewać, różne reakcje. Społeczeństwo wciąż piętnuje osoby bezdzietne najczęściej przyklejając im etykietę egoistycznego aspołecznego osobnika, który wybrał wygodne życie. Uwielbiam to pytanie: dlaczego nie mam dzieci? To tak jakbym sama, każdą napotkaną osobę z dzieckiem, pytała o to, dlaczego ma dzieci. Nie wszyscy czują zew biblijny: Idźcie i rozmnażajcie się! Często bywam okrutna w osądach na temat tego rozmnażajcie się – niektórzy naprawdę nie powinni tego robić, powołują na świat kolejne dzieci, którymi nie potrafią się odpowiednio zająć, nie mają dla nich czasu, nie chce im się, bo to, bo tamto, bo pierdziamto. W imię czego? A może to jest właśnie egoizm? Stereotypy? Presja społeczna? Bo tak trzeba?

Poniżej zamieszczam jeszcze kilka fragmentów z innego artykułu - http://natemat.pl:

„Gdzie tu egoizm, ja się pytam? – denerwuje się 40-letni Michał. Dawno postanowili z żoną, że nie będą mieć dzieci, bo dobrze im we dwójkę. A hodowanie dziecka, żeby potem na starość się miał kto zająć, to jest szczyt altruizmu, tak? Żyjcie i dajcie żyć innym.”

„…moje dzieci na twoją emeryturę będą zarabiać. Na ten argument zawsze odpowiadam: póki co, to za moje zdrowotne leczone są twoje dzieci – napisała na jednym z forów na ten temat internautka.”

"Podatek dla ludzi nie posiadających dzieci! To my rodzicie poświęcamy siebie i własne przyjemności po to, aby później nasze dzieci pracowały na wasze emerytury – pisze w komentarzu pod tekstem na ten temat jeden z internautów. Riposta innych była szybka i bezlitosna: A, więc jednak męka, nie same radości rodzicielstwa? – pyta z przekąsem ktoś inny.”

„Ja po prostu lubię swoje życie takie, jakie jest. Nie analizuję, nie roztrząsam, nie dopisuję ideologii – po prostu dobrze mi samej i dziecko nie jest mi do niczego potrzebne. Jedni mają dzieci, inni nie mają. Nie widzę tu żadnej kontrowersji.”