Pokazywanie postów oznaczonych etykietą święta. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą święta. Pokaż wszystkie posty

środa, 10 grudnia 2025

Święta na sterydach, czyli jak nie zdążyć przed Wigilią...

Grudzień nie nadchodzi. Grudzień spada z impetem, jak sanie Mikołaja bez hamulców. Jeszcze wczoraj człowiek był zwyczajnie zmęczony życiem, a dziś już ma obowiązek być radosny, pachnieć piernikiem, mieć czyste okna i magiczne wnętrza. Nagle wszyscy muszą. Muszą kupić. Muszą posprzątać. Muszą się wzruszyć. Muszą być Merry. Choćby ich od środka skręcało.

Sklepy pękają jak dojrzałe granaty. Koszyki walczą o przetrwanie, ludzie taranują drogę pomidorami z promocji i karpiem z lokalnej hodowli, a ja jak co roku naiwnie sądzę, że „pójście rano” po proste, spożywcze zakupy uratuje mnie przed tłumem. Nie ratuje. Rano tłum też jest. I to w wersji bojowej. Wersja bojowa ma w oczach szał, w rękach promocje, a w sercu kredyt.

Parking pod marketem wygląda jak zlot tajnych agentów motoryzacji. Cały rok obłożenie marne lub średnie, a w grudniu – proszę – wszyscy nagle przypominają sobie, że mają cztery kółka i potrzebę intensywnego parkowania  na przykład na dwóch miejscach naraz. Gdzie te samochody są przez resztę roku? Zakopane pod ziemią? Przechowywane w słoikach?

Wyprzedaże omijam jak miejsca skażone. Nie będę się bić o sweter, który jeszcze wczoraj był brzydki, a dziś – dzięki czerwonej kartce z napisem „-50%” – nagle stał się towarem pierwszej potrzeby. Wyrosłam z kolekcjonowania takich okazji. 

A sprzątanie… Sprzątanie to jest osobna religia. Misterium szorowania, kult czystej szyby, sekta wybłyszczonej lodówki. Nagle każdy detal w domu zostaje oskarżony o współpracę z brudem. Szafki kuchenne patrzą na mnie złośliwie, dokładnie wiedząc, że plan „ogarnę je przed świętami” jest równie realny jak mój debiut baletowy. W środku czai się archeologia: talerze z różnych epok, pokrywki bez garnków, garnki bez sensu, szklanki po wszystkim. Rusz to – a runie.

Najgorsze nie jest jednak to obłąkańcze bieganie. Najgorsze jest to zbiorowe udawanie. Że to wszystko jest takie piękne. Takie ważne. Takie jedyne w swoim rodzaju. A ja mam coraz częściej wrażenie, że ta magia gdzieś się wyprowadziła – pewnie w lipcu, gdy w markecie pojawiły się pierwsze bombki.

Pamiętam święta, kiedy czekało się na zapach pomarańczy jak na cud objawienia, a jedna mandarynka potrafiła wywołać ekstazę porównywalną z wygraną w totolotka. Prezenty były skromne, ale człowiek kochał je jak skarby narodowe. Śnieg był biały, ręce zmarznięte, kolana wiecznie mokre, a radość – bez promocji. I nikt nie miał presji, żeby być szczęśliwym na zawołanie.

Dziś szczęście jest w pakiecie świątecznym: stosowna ilość dań na stole, instagramiarskie dekoracje, zapas pożywienia na apokalipsę i obowiązkowy uśmiech do zdjęcia. A potem wszyscy patrzą w te telefony przy stole, jakby tam właśnie miała się objawić prawdziwa gwiazda betlejemska.

Czasem łapię się na tym, że brzmię jak własna babcia w wersji HD. „Kiedyś to było…” – i przewracam oczami. Ale coś w tym „kiedyś” jest, bo dzisiaj w tym całym blasku lampek dziwnie dużo zmęczenia, nerwów i jakiejś takiej chorej ambicji, by święta wygrać.

Więc ja chyba w tym roku wygrać nie zamierzam. Nie będę mistrzynią porządku, nie zdobędę złota w zakupach, nie ulepię perfekcyjnej magii. Usiądę z bliskimi, wypiję coś ciepłego i pozwolę sobie na luksus bycia nieidealnie świąteczną.

Bez szału. Bez presji. Bez dzwonków na sterydach.

Bo jeśli magia ma jeszcze wrócić, to raczej po cichu. A nie w promocji.

wtorek, 21 grudnia 2021

Makowiec japoński - ciasto sprowadzające na bardzo złą drogę i mordujące wszelakie postanowienia związane z abstynencją słodkościową...


Makowiec japoński to pyszne, proste ciasto i świetna alternatywa dla tradycyjnego makowca. Jest to również ciasto dla leniwych, gdyż nie wymaga wielkich nakładów czasu. Talent cukierniczy też nie jest wymagany, ponieważ niewiele można tu popsuć - no chyba, że ktoś jest bardzo utalentowany w tym kierunku ;)

Składniki:
1 puszka gotowej masy makowej (użyłam tej z firmy Bakalland)
6 łyżek kaszy manny
5 jajek
5 jabłek (średniej wielkości)
2 łyżki cukru trzcinowego
1 małe opakowanie mieszanki bakalii (użyłam egzotycznej mieszanki z Bakallandu)
kilka kropli olejku waniliowego
szczypta soli

Polewa:
mleczna czekolada
biały lukier w pisaku (można dostać w marketach różne kolory)

Jabłka obieramy i ścieramy na tarce (grube oczka). Białka oddzielamy od żółtek, ubijamy z 2 łyżkami cukru i szczyptą soli na puszystą masę.
Żółtka, masę makową, kaszę, jabłka, mieszankę bakalii i olejek do ciasta mieszamy w osobnym naczyniu.
Następnie dodajemy ubite na sztywną masę białka i delikatnie łączymy z masą makową.
Wykładamy do tortownicy (średnica blaszki - 26 cm) wyłożonej papierem do pieczenia i pieczemy około 45 minut w temperaturze 160°C (z termoobiegiem); czas pieczenia jest zależny od posiadanego sprzętu - należy kontrolować wypiek, żeby nie miał zbyt mocno chrupiącej powierzchni ;)
Po wystygnięciu wyjmujemy z tortownicy, polewamy roztopioną w kąpieli wodnej czekoladą i lukrem; następnie wykałaczką robimy fantazyjne wzorki.

Smacznego 😊😊😊

wtorek, 22 grudnia 2020

Gdyby Święta mogły mówić...

Gdyby Święta mogły mówić…

Zapytałyby: Czy warto się tak gubić...?

W galeriach, wśród regałów sklepowych?

Gnać z obłędem po drogach krajowych?

Patrzeć wilkiem na sąsiada z bloku,

któremu finansowego nie dotrzymujemy kroku?

Pomstować na tkwienie w kuchni od świtu,

by naprodukować świątecznych potraw bez liku?

Wyrzucać wory jedzenia po świętach?

Stara lodówka takiego wypasu nie pamięta…

Karmić się pozorami i świętami z banerów reklamowych,

bo inne są nieatrakcyjne, wszyscy spragnieni kolorowych…

Gdzie tu miejsce na drugiego człowieka…?

Biedak stoi zahukany w kącie i czeka…

Aż ktoś go zauważy tak zwyczajnie, 

i w myśli swe egoistyczne przygarnie… 

Zapatrzeni tylko w wypasione EGO,

nie mamy w sobie nic świątecznego…


Magicznego Bożego Narodzenia Wam życzę,

spojrzenia na siebie i innych inaczej niż do tej pory,

miłości i zdrowia, bo to w życiu najważniejsze,

więcej szczerości i odwagi, by mówić prawdę,

mniej egoizmu zakrzykującego dobro, 

które jeszcze zostało i czeka na lepsze czasy...

Wesołych Świąt!


Grafika: evedaff

sobota, 4 kwietnia 2015

Jajeczne marzenia i Wielkanoc :)

Grafika: www.dziennikwschodni.pl

Jajo, jak to jajo, leżało na półce sklepowej,
marząc po cichutku o karierze domowej:
Zaraz mnie ktoś kupi, do domu zabierze,
chcę pławić się w luksusach niczym w Belwederze!
Wszyscy się miotają, o świętach konwersują,
nieprzebrane tłumy hurtowo jaja kupują!
Drugie jajo: XL, ekologiczne, po namyśle, rzekło:
Ty durne, pospolite jajo! Kariera domowa to piekło!
Kupią cię i ugotują, potem jak idiotę spaćkają farbami,
obiorą, pogryzą, połkną i zapoznasz się z ich jelitami!
Dobrze się schowaj, w wytłoczce zamaskuj,
lepsze szare życie niż śmierć wśród poklasku!
Oszczędzone ci będą te gastryczne tortury,
więc nie gadaj bzdur niedoszły pomiocie kury!

Wielkanoc ubrana w śniegowe ubranie,
czas rozpocząć nietypowe świętowanie!
Porzucamy stoły suto zastawione!
Płuca świeżym powietrzem już wypełnione!
Rodzinne zabawy na śniegu zaliczone!
Zając i jaja wielkanocne ulepione!

Wesołych Świąt!