Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Anna Herbich. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Anna Herbich. Pokaż wszystkie posty

piątek, 15 maja 2015

"Polka? Od razu widać, po charakterze!"

                                                        

Książka Anny Herbich „Dziewczyny z Syberii” to głęboko poruszająca podróż do świata, który dziś wydaje się tak nieprawdopodobny i mgliście zasnuty upływającym czasem. Ten świat jednak istniał i niszczył życie niewinnym ludziom. Autorka opisała historie dziesięciu kobiet, które przeżyły piekło, chociaż przeżyć nie powinny. Dramatyczne losy opisane językiem prawdy, fotografie powodujące, że bohaterki nie są anonimowymi postaciami przewijającymi się na kartach książki, wciągają nas do tego świata przepełnionego okrucieństwem. Czytałam i nie mogłam przestać dopóki nie dotarłam do ostatniej strony. Nie jest to lektura dla każdego, ale każdy powinien ją przeczytać. To swoisty hołd oddany tym wszystkim, którzy walczyli o przetrwanie – swoje i swoich bliskich, tocząc walkę z dziką syberyjską przyrodą, głodem, chorobami i drugim człowiekiem. Na zesłanie szli wszyscy – chorzy, starcy, dzieci, kobiety w ciąży. Nikt się nie przejmował zamarzającymi noworodkami i zbędny balast wyrzucano z pociągów, które wiozły "elementy kontrrewolucyjne" do miejsca przeznaczenia na skutej lodem ziemi. „Zdrajcy sowieckiej ojczyzny” musieli ponieść „zasłużoną” karę – w końcu byli groźnymi wrogami wielkiego narodu. Człowiek po prostu, tak po ludzku, ma łzy w oczach, gdy czyta jak torturowano młode dziewczyny. Podziwia i zastanawia się ile wiary, siły i tylko Bóg wie, czego jeszcze, miały w sobie te kobiety, by przetrwać to wszystko. Przeżyły i tylko to się liczyło. Na swój sposób, po tym ogromie nieszczęścia, które je spotkało, żyły zwyczajnie, doczekały sędziwego wieku, ale nie były w stanie zapomnieć i przebaczyć. Koszmar tamtych dni prześladuje je do dziś. 


Janina… 
Szkorbut, na który zapadła był wyjątkowo okrutną dla niej chorobą – zarosły jej usta i stały się jednym, wielkim strupem. Wyleczył ją stary kowal wciskając w usta Janiny brudną szmatę nasączoną w cieczy o konsystencji błota. Ze strachu zrobiła pod siebie. Procedurę trzeba było powtórzyć kilka razy, ale ten dziwny zabieg uratował jej życie. 

Stefania… 
Gdy kładła się spać na zapluskwionym łóżku musiała przypinać ubranie do koca. Niewiele to pomagało – kradzież ubrań była w obozie powszechnym zjawiskiem. 

Danuta… 
Umierające masowo dzieci śnią jej się do dziś. Wyjące jak psy ich matki, które traciły swoje pociechy, pozostają w pamięci na zawsze. 

Alina… 
Wywieziona jako dziesięciolatka nie miała pojęcia dlaczego takie małe dziecko może być wrogiem jakiegokolwiek narodu. Oderwana od innych Polaków tułała się po sowieckich domach dziecka i poprawczakach. 

Natalia… 
Nosiła stukilogramowe worki na plecach dostając nędzną zupę „plujkę” i naparstek śmierdzącego oleju jako „zastrzyk energii do pracy”. Mogła liczyć jeszcze na skrawki suchego chleba, jeżeli wykonała odpowiednie normy. 

Danuta... 
"Ta praca przekraczała siły nastolatki. Gdy wieczorem przywozili nas do kołchozu, byłam nieprzytomna ze zmęczenia. Ubranie wisiało na mnie w strzępach. Padałam na barłóg i zasypiałam." 

Weronika... 
"Pamiętam, że kazali mi klęczeć z rękami wyprostowanymi nad głową. A do każdej dłoni wsadzili mi po cegle. To była straszliwa tortura. Z ogromnego wyczerpania zemdlałam. Obudziły mnie potężne kopnięcia oficera śledczego. Pierwsze w bok, drugie w głowę. Innym razem oprawcy złamali mi dwa palce w drzwiach." 

Grażyna... 
"Jechaliśmy przeszło dwa tygodnie. Było koszmarnie zimno, ściany wagonów były oszronione. (...) Ludzie byli zdezorientowani, głodni, zmęczeni. Najgorzej było z małymi dziećmi. Nie można było ich przewinąć, przebrać, nakarmić." 

Barbara… 
Smród i brud był wszechobecny. „Aby uchronić się od pluskiew kładłyśmy się na podłodze, a naokoło naszego legowiska rozlewałyśmy wodę. Oczywiście to nic nie pomagało, bo pluskwy spadały na nas z góry, z sufitu.” 

Zdzisława... 
"Zaczęło się od stóp, potem poszło w górę. Łydki, kolana, uda. Zamarzałam żywcem! Wiedziałam, że jeżeli to zimno dojdzie do klatki piersiowej, dostanę zawału serca i będzie ze mną koniec." 

Po przeczytaniu książki w głowie tłucze się mnóstwo emocji – wściekłość, rozpacz, bezsilność, smutek… Zastanawiam się nad tym jak człowiek mógł zgotować taki los drugiemu człowiekowi. Słowa pojawiające się w tej książce smagają mnie jak bicz: „Najgorszym wrogiem człowieka nie jest wcale dzikie zwierzę, jest nim drugi człowiek.” 
„Dziewczyny z Syberii” to kawał historii opowiedzianej przez Polki, które musiały zmierzyć się z koszmarem przygotowanym przez tych, którzy zapomnieli czym jest człowieczeństwo. Skazali istoty ludzkie na niewyobrażalne cierpienia, upokorzenia, głód, choroby i śmierć. A śmierć zebrała tam gigantyczne żniwo: „Gdyby Bóg zechciał wskrzesić wszystkich więźniów łagrów, to w całej Rosji podniosłaby się ziemia.”

"Dziewczyn z Syberii" polecać nie trzeba - to ten rodzaj literatury, który przeczytać należy. 


Grafika: Eve Daff

zBLOGowani.pl