niedziela, 17 października 2021

Usiadła baba i myśli nad pierdoletami pani Malinowskiej...

Usiadła baba i myśli nad upływem czasu, osiągnięciami życiowymi i innymi pierdoletami pani Malinowskiej. Zajęcie pozycji siedząco-kanapowej składnia do zagłębienia się w najczarniejsze zakamarki duszy, co nie zawsze jest zjawiskiem pożądanym, gdyż może doprowadzić nas do wniosków zgubno-destrukcyjnych lub wzmożonego popędu w kierunku sypania łba przysłowiowym popiołem w chwilach głęboko-refleksyjnych. Wychodzi na to, że lepiej za dużo nie myśleć ;) To tak tytułem wstępu mi się napisało, po długiej przerwie... Długie przerwy w blogowaniu są moją specjalnością - takie poczyniłam spostrzeżenia prosto z natury wzięte, a że z wykształcenia jestem biologiem to obserwacje prosto z natury mam w jednym palcu lewej stopy ;). Niestety jestem dziadongiem, któremu nie po drodze z tak zwanym systematycznym czynieniem zamierzonych przedsięwzięć ;) Często patrzę z zazdrością i podziwem zaopatrzonym w stosowny wytrzeszcz gałek ocznych (czy są inne gałki niż oczne...? chyba są, na przykład lodowe, ale czy zastosowanie gałek lodowych w tym momencie miałoby jakikolwiek sens...?) na blogi, które mają właścicieli wyposażonych w zjawisko porządnej systematyczności. Ja to taki macoch wstręciuch jestem - utrzymuje to moje blogowe dziecko w stanie zawieszonej agonii: za dużo by zemrzeć, za mało by żyć pełną piersią. Mój nieszczęsny blog żyje połową obwisłej piersi i obawiam się, że musi się z tym pogodzić, gdyż matka jego wyrodna i nie zanosi się chyba na poprawy ;)

Tym, którzy tu czasem wpadają lub piszą do mnie mailowo, że dlaczego ja tak mało piszę chciałam rzec, że mój korpus zalewa w tych wszystkich momentach fala wstydu, gdyż niewiele mam na swoje usprawiedliwienie. Udało mi się jako tako wyjść na ludzi i rozprawić z boreliozą w wydaniu mózgowym, więc może mój mózg po tych wszystkich naprawach zmieni podejście w wyżej poruszanych kwestiach. Na osłodę wstawiam fotografię uczynioną pod wpływem zetknięcia się z jednym z moich zakupów poczynionych porą letnią - był to niezwykle gustowny kapelusz plażowy zaopatrzony w opcję metalowych kółeczek - kusiło mnie by dżdżownice sobie powywieszać, ale zwyciężyła opcja miłosierdzia mówiąca o tym, że nie wolno istot żywych męczyć w celach rozrywkowych, w innych zresztą też nie można. A że ja rzadko pozuje do zdjęć normalnie to fotografia w pełni oddaje moje nastawienie do pozowania :) Osobisty chłop domowy, zwany Marianem obwieścił, że to wypisz, wymaluj misiek Paddington - kto nie zna to jest podobizna poniżej ;) No nie wiem, nie wiem; nie obraziłam się, ale ja tam podobieństwa nie widzę ;) 

W tym całym bajzlu niepokojące jest to, że wiek nie skłania do bycia poważnym - skończywszy jakiś czas temu lat czterdzieści i kilka odkrywam każdego dnia, iż głupota mnie nie opuszcza, a wręcz czasami przybiera na sile ;) Obawiam się, że jako staruszka poruszająca się z wykorzystaniem dodatkowych podpór będę równie rozwinięta w temacie bycia poważnym i dorosłym jak aktualnie ;) I tym optymistycznym akcentem zakończę te wywody niedzielne i nie pozostaje mi nic innego jak życzyć wszystkim dystansu do siebie i otoczenia :) 

4 komentarze:

  1. No macocha jesteś, nie da się ukryć, rozgrzesza Cię choroba i stany jesienne, bo wiadomo, z jesienią mniej się chce.
    Ładnemu to i w garnku do twarzy, moja głowa nie do kapeluszy...
    Z wiekiem nadal będziesz robić głupoty, tylko mniej się przejmiesz, mówi Ci to starsza koleżanka:-)
    Zdrówka i lepszego nastroju!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z nastrojem u mnie ok :D Co do głupot to tak obstawiałam, że z wiekiem niewiele się poprawi ;)

      Usuń
  2. I dobrze, że z wiekiem nie poważniejesz. Warto pielegnować w sobie tą część no szaloną, bo życie było by za nudne. Ja myślałam że w wiekiem będę no nieco mądrzejsza ale widzę że szaleństwa ciągle za mną chodzą.
    P.s zacny kapelusz :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze, że nie jestem sama z tą "przypadłością" ;)

      Usuń

KTO POSTY KOMENTUJE TEN POMNIKI, DLA POTOMNYCH, ZE SŁÓW BUDUJE :)