Grafika: www.kleszcze.org
Dzisiaj taki pościk z innego kapelusza. Często i gęsto urządzam sobie wędrówki po łąkach, lasach i innych przybytkach zielonych. Kto buszuje w zieleninie ten wie, że kleszcze to prawdziwa zmora - ludzi i futrzaków. Można się wypsikać tymi wszystkimi wynalazkami o mało atrakcyjnym zapachu, lepiącymi się niemiłosiernie, a dziady i tak się przypętają i bezczelnie, jak na rasowe pasożyty przystało, pałaszują naszą krew. O chorobach przenoszonych przez te niesympatyczne bezkręgowce wspominać nie będę - każdy pewnie słyszał, na przykład, o boreliozie.
Jakiś czas temu trafiłam na sprytne urządzenie (TickLess) odstraszające kleszcze; taki mały plastikowy dupslik, który można przypiąć do ubrania lub artystycznie uwiesić sobie na szyi. Testuję ten wynalazek od kilku dni łajdacząc się po krzakach i póki co, kleszczy na sobie nie odkryłam. Podobny gadżet można sprawić swojemu pupilowi - tutaj mogę coś więcej rzec w kwestii skuteczności - podobno działa i psy kleszczy nie łapią - tak zeznawały zaznajomione ze mną kobitki - właścicielki psów, które od marca to stosują.
"Urządzenie działa na zasadzie emisji ultradźwięków o zmiennej częstotliwości, które nie są szkodliwe ani uciążliwe dla ludzi i zwierząt domowych. Działają natomiast odstraszająco na kleszcze i trzymają je z dala od nas.
Sygnał z urządzenia powoduje zakłócanie odbioru jakichkolwiek bodźców przez kleszcze. Zatem osoba mająca na sobie to urządzenie staje się niewidzialna dla pasożyta, jego receptory są bowiem całkowicie zablokowane. Zasięg działania to około 3 metrów i jest on w zupełności wystarczający aby działać skutecznie."
Aaaa... Nikt mi nie płaci za reklamę tych wynalazków :) Dzielę się wiedzą zdobytą i zastosowaną w praktyce; może kogoś zainteresują te urządzonka. Zanim sama to zakupiłam poszperałam w niezawodnym Internecie i zachęciły mnie pozytywne opinie na temat tego odstraszacza. Wiadomo jednak, że najlepiej na własnej skórze przetestować. Moja psina, póki co, nie nosi tego, ponieważ świetnie się sprawdza zastosowany u niej Advantix - środek, którym się zakrapia psa raz w miesiącu. Kleszcze się naszego wielkiego futrzaka nie imają. Niestety jest to chemia i dlatego zastanawiam się nad zastosowaniem u niej tego ultradźwiękowego dzyndzelka :)