Grafika: www.kuchnia.wp.pl
Tymczasowo, wakacyjnie mieszkam w domku letniskowym, który posiada
coś w rodzaju strychu. Dzisiaj padał taki sobie mizerny deszczyk, więc poszłam posiedzieć
na stryszek, posłuchać jak krople uderzają w dach i wystukują swoją
niesamowicie uspokajającą melodię. Siedzę tak, siedzę, patrzę na zieleninę
przez okno i naszła mnie refleksja takowa: to po prostu wymarzone miejsce na
pisanie, malowanie, tworzenie i inne artystyczne szaleństwa. Nie dziwię się, że
ludzie mieszkający w takich miejscach duszą się natchnieniem i mózgownice im
kipią gotowe, by uwolnić milion myśli i przelać na papier. Posiedziałam na tym
strychu, deszcz przestał padać, więc udałam się na połowy. Niestety dzisiaj
tylko mizerne sztuki płoci mnie prześladowały. Bezczelnie pochłaniały moje
przynęty w postaci misternie nadzianych na haczyki dżdżownic w rozmiarze trzy i
cztery przeznaczonych dla jeziornych potworów. Na pocieszenie pozostały mi
kanapki z zylcem. Zylc to taki kaszubski przysmak – galaretka z wieprzowiny o
lekko kwaśnym smaku. Robi się ją z nóżek świńskich, głowizny, golonki i innych elementów
pochodzących z naszej poczciwej świnki. Dodatkowo dodaje się ocet oraz warzywa. Odkryłam, że najlepiej smakuje z chlebem posmarowanym masełkiem i
z plastrem pomidora. Chłop osobisty drwi ze mnie i od czasu do czasu bezczelnie
dopytuje – jak tam mój wegetarianizm? Zarzekałam się, po obejrzeniu pewnego
filmu, że mięsa do końca życia do ust nie wezmę. Ale wzięłam… Wytrwałam tydzień
w moim wegetarianizmie i poszedł w cholerę w wiejskim sklepiku mięsnym. Stałam
bezradna wobec ogromu swojskich wyrobów otumaniona zapachem mięcha i wędlin. Widać
w poprzednim wcieleniu byłam przedstawicielem jakiegoś barbarzyńskiego ludu i namiętnie
biegałam z kawałem mięcha w gębie radośnie szczerząc żółte zęby. Mój ośrodek w
mózgu odpowiedzialny za zjadanie zieleniny niestety nie rozwinął się w
dostatecznym stopniu i notorycznie przegrywa walkę z obszarem odpowiedzialnym
za umiłowanie mięsiwa. I to by było na tyle na temat mojej wrażliwej, kobiecej,
wegetariańskiej duszy ;)