Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jesień. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą jesień. Pokaż wszystkie posty

środa, 2 listopada 2016

Kobieto (i nie tylko)! Nadziej plusze na garb i podbijaj świat ;)

Grafika: Internety :)

Wszystkie żywe istoty na tej planecie, zwłaszcza te, z którymi stykam się walcząc o przetrwanie na łonie osobistego miejsca zarobkowania, marudzą, że ta jesień straszni są: wieje, zimno, leje, tylko brać sznur, zamontować na przydrożnej topoli i poddać się podmuchom wichru, który sponiewiera nasze umęczone jestestwo wywijając nim na prawo i lewo jak wujek Zenek, w stanie zamroczenia trunkiem nielichej mocy, ciotką Ziutą na weselu kuzynki Jadwini. Gdy już tak podyndajem w rytmach weselnych pieśni i wijących się dziko ciał wspomnianego wujka Zenka i ciotki Ziuty opadniem na glebę naszej planety zamroczeni jesienną depresją ;) 
Czy faktycznie ta pora roku musi przyginać nas do ziemi? Bardzo spodobał mi się komentarz jednej takiej pojechanej babiny, która zamieściła pod moim ostatnim postem takież oto słowa (mam nadzieję, że nie zaciągnie mnie przed oblicze sądów za dystrybucję jej myśli wyrywających się tak swobodnie z jej swobodnych połączeń mózgowych):
"Moja droga, właśnie rozpoczęła się moja ulubiona pora roku! Jest cudownie, chociaż wciąż zbyt dużo słońca, ale jestem cierpliwa... to najcudowniejszy czas, kiedy po wejściu do domu czujesz to obejmujące cię ciepło, kiedy bez zbędnych tłumaczeń zaszywasz się w ukochanym fotelu z kubkiem gorącej czekolady w ręku, i możesz nosić ogromniaste swetry i te papucie z uszami królika, i te fajne rękawiczki z perłowymi koralikami, i traperki (moje ukochane, tęskniłam od marca). Auuu...naprawdę jest super!!!!!" Autorkę tegoż wywodu można poczytać tutaj: Czarny Pieprz 
No nie powiecie, że nie ma w tym magii? :) Taki mały romans z ciemnością, ciepłem kaloryfera (szczęśliwcy mogą się romansować z kominkami), czekoladą, grzanym winem, ulubioną muzyką i tymi pluszami, które roztaczają swoje wdzięki i kuszą na wszelakie możliwe sposoby. Wiem, wiem, ktoś mi zaraz przywali tekstem typu: z czego tu się cieszyć jak człowiek sam w tej chałupie?!? Męskiej piersi włochatej czy też damskiej niewłochatej, do której się przytulić można - nie ma, wsparcia słownego - nie ma, ciepła drugiego osobnika gatunku Homo sapiens - nie ma!!! I czym tu się durna babo ekscytować?!? Fakt! Nie samym pluszem człowiek żyje, więc należy znaleźć kogoś kto zawsze jest dla nas dobry, patrzy z tym samym zachwytem każdego dnia na nasze oblicze, szanuje nasze ciało, ubóstwia to co mówimy, rozpieszcza nas na wszelkie możliwe sposoby, itp., itd. Pewnie ktoś zapyta jak to zrobić? Nie ma nic prostszego na tym padole :) Spójrz w lustro :) Gdy pokochasz siebie znajdzie się też ktoś kto uzupełni to, co stworzy tą trudną do ubrania w słowa całość i żadna jesień nie będzie straszna :) Aaa... w przypływach osłabionego stanu miłości do własnej postaci można się oczywiście wspomóc substancjami lekko odurzającymi ;) Trzymcie się pluszowo :)

środa, 2 grudnia 2015

Porady na jesienną chandrę - ni z gruchy, ni z pietruchy ;)

Mamy za oknami to co mamy: szaro, wietrznie, po oczach jakimś deszczem chlasta, oceany parasoli, kałuż i błota. Społeczeństwo zastanawia się jak tu przetrwać jesienną chandrę i nie zaszyć się w ciemnym kątku mieszkania i udawać, że go nie ma, bo oczekuje na wiosnę przywalone tym całym błotno - deszczowym nieszczęściem wszechświata. 
A może wcale nie ma czegoś takiego jak jesienna deprecha? No, ale jak tu jej nie mieć jak wszędzie trują o tym, że jest i atakuje każdego? W internecie można znaleźć mnóstwo porad jak przetrwać ten niekorzystny czas podcinający skrzydełka nawet najbardziej kolorowym motylom rozsianym w społeczeństwie. Wszyscy radzą, żeby się rzucać do wanny i kąpieli aromatycznych zażywać, żeby się spoić gorącą, aromatyczną czekoladą, żeby witamin napakować do żołądka, żeby kolorami radosnymi się otaczać, żeby uprawiać jakiś sport, bo hormony szczęścia nas zaleją w ilości hurtowej i tak dalej. 
Sama chodzę jak błędny rycerz, bo z natury niskociśnieniowcem jestem i aktualna pogoda robi ze mnie skrzyżowanie leniwca z bohaterem "Nocy żywych trupów". Szare niebo jakoś nie nastraja mnie do radosnych uniesień i biegania boso po łąkach, ale jakieś marne resztki mojego optymizmu usiłują walczyć z tym całym badziewiem jesienno - depresyjnym; zatem upijam się tymi czekoladami i nie tylko - inne trunki wprowadzające magiczne elementy do rzeczywistości też mi się zdarzają ;) A! Wracając do czekolady pitnej to polecam, a wręcz nakazuję polskiemu narodowi spróbowanie czekolady z likierem z czarnego bzu! Powiem tak: dawno mi żaden napój tak dobrze nie zrobił i nie połechtał tak radośnie sponiewieranych jesienią komórek mózgowych. 
Tym, którzy się spodziewali rewolucyjnych porad, wyrywających z fotela, jak przetrwać jesień życzliwie donoszę, iż takowych nie posiadam :) Ja na ten przykład napisałam sobie dzisiaj ten post, żeby sobie zrobić dobrze, dodatkowo zaopatrzyłam się w herbatę z aromatem róży, którą podrasowałam nalewką wiśniową, posadziłam swoje zacne zakończenie pleców na miękkiej kanapie, omotałam się kocykiem i dodatkowo dopieszczam swój grzbiet termoforem zapakowanym w futerko w kolorze misiowego brązu :)  
A Wam na otarcie łez wrzucam parę zdjęć, na których jest dowód na to, że jesień to nie tylko szare bajora i smętnie pomykające postacie zainfekowane depresją :)
Trzymajcie się ciepło :)




  

 



Grafika: Eve Daff

niedziela, 1 listopada 2015

Księżniczka w pałacu z kuchenną rewolucją co jej wyszła bokiem i kotletem z mielonego hełmu rycerza...

Jesień ma swoje niewątpliwe uroki. Dziś migawki z Sandomierza, Czyżowa Szlacheckiego oraz Baranowa Sandomierskiego. W Sandomierzu miałam przyjemność, a właściwie nieprzyjemność, sprawdzić efekty kuchennych rewolucji przeprowadzonych przez Magdę Gessler. Restauratorka szalała w lokalu zwanym Casa de Locos (dawna Cubanita). Niestety jedzenie, które zamówiłam spodziewając się fajerwerków, było po prostu niesmaczne, żeby nie określić go gorzej i dyplomacją się wykazać. Obsługa też pozostawiała wiele do życzenia. Jak się okazało nie jestem odosobniona w tej opinii: przeczytałam sporo komentarzy w internecie i większość jest negatywna. Cóż... Widać właściciele wyszli z założenia, że nakarmią ludzi, tylko i wyłącznie, tekstem: tu odbyły się kuchenne rewolucje. W każdym razie ja nie polecam tego miejsca. 
W Czyżowie Szlacheckim zaliczyłam nocleg w Pałacu, niczym rasowa księżniczka. Jest tylko jedno ale: pokoje, zwane szumnie apartamentami, to raczej mgliste wspomnienie po pałacowych luksusach. Złośliwi mogą rzec: jaka księżniczka, taki pałac ;) Na stronie internetowej Pałacu wszystko prezentuje się wybornie, niestety rzeczywistość bije po oczach swoją prawdą. W ramach wycieczki po sandomierskiej ziemi odwiedzić można, bo pałac z zewnątrz i okolica prezentują się pięknie.
Czas na Baranów Sandomierski. Zamek w Baranowie Sandomierskim, nazywany też "małym Wawelem", dawna siedziba rodu Leszczyńskich, to światowej klasy zabytek, który od lat przyciąga zwiedzających, amatorów aktywnego wypoczynku jak i przedsiębiorców poszukujących atrakcyjnego miejsca na organizacje szkoleń, konferencji czy też spotkań biznesowych. Zamek urzekająco wpisuje się w nadwiślański pejzaż i jest otoczony 14 ha parkiem z polem golfowym. Na terenie zamku działa muzeum, w którym można zapoznać się z historią obiektu i jego właścicieli. Natomiast, ja jak to ja, będę się czepiać jak rzep psiego ogona kuchni zamkowej. Kotlet rycerski w towarzystwie nieudolnie upieczonych ziemniaków i surówki, której było tyle co kot napłakał, zrobił na mnie wrażenie... Prawdopodobnie był zrobiony ze stuletniego, starego mięcha mielonego razem z hełmem rycerza - może stąd nazwa? Na szczęście zamek był piękny i przyćmił kiepskiego kotleta - w końcu nie samym chlebem człowiek żyje ;)

Sandomierz














Czyżów Szlachecki








Baranów Sandomierski






Grafika: Eve Daff

poniedziałek, 3 listopada 2014

WIERSZYK - Drzewo i jesień...



DRZEWO I JESIEŃ...

Drzewo stało i od września narzekało:
Jak ja nienawidzę, tej okropnej, jesieni!
Ona mnie - w straszydło zmieni!
Liście ze mnie ciągle zdziera!
Wiatr gałęzie poniewiera!
Jesień skargę usłyszała i
do drzewa powiedziała:
Takie są przyrody prawa:
Lato mija – jesień wpada!
Potem zima świat zamrozi,
by na wiosnę znowu ożył!
Tak się toczą pory roku,
nic nie zmieni tego toku!

Grafika: Eve Daff