W tym roku miałam operację barku, więc przez jakiś czas nie
nadawałam się do pełnienia, jakże ważnej w domostwie, funkcji, jaką jest
sprzątanie szeroko pojęte. Wszelakie obowiązki w tym zakresie wykonywał Pan K
(osobisty konkubent). Dzielnie ogarniał tak skomplikowane sprzęty jak:
odkurzacze, mopy, szczotki, szmatki i inne milusiaki. Aż razu pewnego padło z
mych soczystych ust, równie soczyste hasło: Trzeba umyć okna, bo brudne! Oczywiście
usłyszałam, że wcale nie są takie brudne. Po, o dziwo, krótkich, pertraktacjach
na temat stopnia zabrudzenia, Luby wyposażony w odpowiednie gadżety, ruszył do mycia
okien. Powiem szczerze, że byłam zaskoczona, z jakim zaangażowaniem gładził,
pucował, wydłubywał paprochy z zakamarków, polerował okno balkonowe, które
poszło na pierwszy ogień.
Po skończeniu tegoż okna, które było umyte naprawdę
dobrze, zauważyłam dziwny wyraz twarzy u Pana K, a następnie usłyszałam:
- Więcej nie myję! Znajdź babę do okien!
Leciuteńko mnie zamurowało... Moja mimika twarzy zawiesiła się na wariancie - wyrażającym duuuuże zdziwienie, ale szybko się otrząsnęłam,
najpierw zamykając zdziwiony i rozdziawiony otwór gębowy, aby go, natychmiast,
użyć do wyprodukowania, takiż oto, słów:
- Jaką babę do okien?!? No, umyj resztę, dobrze Ci idzie! Naprawdę! –
staram się zachęcić Pana K, w zanadżu mam już ułożoną: Odę do mycia okien przez Lubego...
- Nie będę tego mył! Jak można robić coś tak durnego,
upierdliwe to do granic możliwości – to dłubanie w tych futrynach, zmienianie
ścierek, ręczników papierzaków i innych dupin! Nie mam do tego cierpliwości!
- Aha… a co ja mam powiedzieć, myłam te wszystkie okna do
tej pory, prawie zawsze, sama!
- Ale nigdy nie mówiłaś i nie narzekałaś, że to takie
bezpłciowe zajęcie jest i bez sensu…
Ooo… i to jest nasz błąd Kobiety wszelakiej maści – trzeba komunikować,
nie używając oczywiście, zbyt skomplikowanego języka, o swoich potrzebach:
Nawet babę do okien można mieć ;)
Baba do okien została znaleziona, okna umyła, a kiedy Pan K
wrócił z pracy i obejrzał, jak umyła - to stwierdził:
- Nie… nie, żadnej baby więcej nie bierzemy, Ty najlepiej te
okna myjesz! Poczekamy, aż Ci się ręce naprawią, ja mogę pomóc, jak coś…
Po raz kolejny zostawiam, męską logikę, bez komentarza…
Podchodząc do tematu mycia okien, bardziej fachowo, to polecam
takie cudo, a co tam - pobawię się w Perfekcyjną Panią od okien:
Super machina do mycia okien, czyli mój przyjaciel Kärcher WV 50!
Współczesna kobieta myjąca okna może liczyć na pomoc ze strony mądrych ludzi, którzy wynajdują, takie przydatne przedmioty jak: myjka do okien WV 50 – firmy Kärcher. Obsługa tego cudeńka jest prościutka: najpierw spryskujemy szybę, lustro czy inną powierzchnię gładką za pomocą elementu wyposażonego w myjko-szmatkę; następnie sprawnymi, płynnymi ruchami pucujemy ową powierzchnię gładką i w końcu usuwamy płyn elementem ściągająco-zasysającym. Gotowe! Podczas zasysania płynu, którym myjemy szybę lub lustro nasza machina wydaje charakterystyczny odgłos, ale nieuciążliwy dla ucha. Jedyną jej wadą jest to, że niestety sama okien nie myje w całości, ale przyspiesza i zdecydowanie ułatwia ich mycie.
Koszt to około 200-300 zł.
Ja swojego myjaka okiennego nabyłam drogą wymiany punktów z programu Payback, a więc można rzec, że mam go za darmo ;) Wzbudza powszechny zachwyt na osiedlu i jest obiektem pożądania wszystkich pań i panów domu. No dobra... głównie pań ;)
he he po raz kolejny okazuje się, że mężczyźni nie potrafią podołać obowiązkom domowym ( sprzątanie) albo po prostu nie chcą, ja akurat lubię myć okna, ale gorzej jest ze zmywaniem naczyń i prasowaniem - nienawidzę! Mam odkurzacz Karchera - uwielbiam go, muszę dokupić to urządzenie do mycia szyb, musi być świetne!
OdpowiedzUsuńTo do mycia okien szczerze polecam, jak pisałam - samo okien nie myje, ale przynajmniej szyb nie trzeba pucować, bo ten zasysacz wszystko ładnie wciąga :)
UsuńPozdrawiam.