Grafika: www.northernsound.ie
Siedzę. Gapię się na migający kursor. Ogarnęło mnie takie
jakieś zniesmaczenie życiowe. Czasami ciężka myślowa apokalipsa przetacza się
przez mój łeb i wtedy dochodzę… Dochodzę do wniosków zagadkowo dziwacznych, a
może zwyczajnie zwyczajnych? Zastanawiam się nad sensem wykonywania różnych
czynności okołożyciowych. Spokojnie – depresja mnie nie toczy. Tak się po
prostu zastanawiam. I zazwyczaj wtedy bardzo szybko dochodzę do wniosku, że nie
ma sensu się zastanawiać. Po prostu trzeba żyć miętosząc każdy dzień i
wykonywać te swoje mało ekscytujące aktywności
i tyle. Od czasu do czasu trafia się jakiś moment bądź momenty, które
wyzwalają w nas ponadprogramową podnietę i to cała magia rzeczywistości.
Generalnie to jak się tak zagłębić w temat to nasz żywot składa się z czekania.
Czekania na coś. Na cokolwiek. Gdy nie mamy na co czekać to jakoś tak dziwnie
się zaczyna robić. Natomiast mało optymistyczne wydaje mi się życie, które
wygląda każdego dnia podobnie. Szczerze mówiąc to panika mnie ogarnia jak o tym
pomyślę. W związku z czym sama wynajduję sobie ciągle nowe zajęcia, żeby nie
zwariować. Nawet kiedyś zastanawiałam się czy ja do końca normalna jestem – nie
potrafię się skupić na jednej rzeczy i dopracować ją do perfekcji tylko ciągle
nowy ogon się za mną wlecze. Nie potrafię się nudzić. Nie potrafię siedzieć i
nie myśleć. W mojej głowie wiecznie się coś „tworzy”. Nawet jak śpię to się „tworzy”.
Normalnie bania mnie boli od tego co tam się w środku dzieje. Poszłabym z jaką
siekierą na wojnę tylko nie wiem z kim? A wiem! Znajdzie się cały tabun do
wyrąbania. Drażni mnie głupota, drażni mnie takie pielęgnowanie własnej, wymuskanej i wypolerowanej na błysk dupy, bezustanne dbanie o ową dupę i nie widzenie niczego poza nią. Zapomnijcie w tym
kraju o bezinteresownej pomocy; jak to moja znajoma mówi: takich baranów jak my
to już nie pasą na halach, co to za darmo coś zrobią. A przyjaźń? A co to jest
przyjaźń? Rozkłada się jak truposzcze i zaczyna śmierdzieć w momencie, kiedy
trzeba coś zrobić w imię tej szumnej przyjaźni. Obcy ludzie wam więcej serca
okażą i ruszą wspomnianą dupę, by wam pomóc. Drażni mnie materializm co to się
panoszy wszędzie. Uwielbiam pytania typu: ile mam kasy z
prowadzenia tego bloga? Otóż nie mam kasy. No to po co ci to?!? No tak – jak
nie ma kasy to tylko mentalny baran coś takiego robi. Witajcie w krainie baranów.
Proponuję minutą zbiorowego beczenia uczcić własne baraństwo. Beee... Beee... Beee... Musiałam sobie
ulżyć. Ulżyło mi, wobec czego wracam do swojego życia na
halach i towarzystwa innych baranów ;)