Bieszczady... Byłam kilka razy i za każdym razem zakochuję się od nowa w tym miejscu, chyba jednym z najpiękniejszych w Polsce. Tu można znaleźć zagubione myśli, poskładać się od nowa i naładować bateryjki na jesienne dni. W tym roku udało mi się spędzić tam 10 dni, przejść ponad 100 km po górskich szlakach i nie tylko :) Poniżej mały przegląd tego co można czynić w tych cudownych górach :)
1. Nawiedzić kamieniołom położony w bliskiej odległości od Soliny, opadający w kierunku Zalewu Myczkowieckiego, na stoku góry Koziniec (522m n.p.m.) w Bóbrce.
2. Podziwiać widoki stojąc na zaporze w Myczkowcach...
3. Obejrzeć z bliska zaporę w Solinie... Moje oczy wędkarza nie mogły obojętnie patrzeć na te tabuny ryb gigantów ;)
4. Połechtać kubki smakowe piwem serwowanym w browarze Ursa Maior... Polecam smak Dwa Misie i Śnieg na Beniowej ;)
5. Przejść wzdłuż i wszerz bieszczadzkie połoniny... w towarzystwie mgły, ulewy, piorunów i upału ;)
6. Pojechać w siną dal bieszczadzką kolejką wąskotorową i drezynami rowerowymi...
7. Odbyć podróż w czasie w Skansenie w Sanoku...
8. Poznać nowe miłości swojego życia ;)
Niestety 10 dni to za mało, by nacieszyć w pełni ducha tym, co oferują Bieszczady; pozostaje tylko powrót w to piękne miejsce :)
Towarzyszom wyprawy dziękuję za niezapomniane chwile, litry wylanego potu, śmiech i radość życia, którą odnaleźliśmy uparcie poszukując śladów wilka, rysia i niedźwiedzia brunatnego ;)
Grafika: Eve Daff