Pokazywanie postów oznaczonych etykietą czas wolny. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą czas wolny. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 9 maja 2022

Różne różności i rozmaitości, czyli o tym jak czasami człowiek musi, bo inaczej się udusi...

Miło mi niezmiernie, że są tutaj osoby, które wciąż wracają na łono Kobietoskopu i dopytują dlaczego nie piszę :) Zdecydowałam, że pisanie to moja droga oboczna, towarzysząca ;) Ostatnio poniosło mnie w kierunku działań twórczych, które już kiedyś miałam okazję czynić - tworzenie biżuterii zawsze mi w duszy grało :) Tym razem postawiłam na biżuterię z żywicy epoksydowej i zatapianie w niej suszonych roślin. Z racji na wykształcenie - temat jest mi niezmiernie bliski. Sam proces twórczy jest dość długotrwały i wymaga sporych zapasów cierpliwości oraz precyzji. Moim celem jest tworzenie takich miniaturowych zespołów roślinnych :) Na zdjęciu poniżej botaniczne wisiorki - rośliny sama zbieram i suszę; wielkość wisiorka to 4 cm średnicy: 








Na ten moment jest to dla mnie zajęcie towarzyszące pracy na etacie, ale mam nieśmiałą nadzieję, że pewnego dnia będę mogła zająć się tym pełną gębę i uda mi się z tej wesołej twórczości wyżyć :)

Poza tworzeniem postanowiłam nieśmiało rozpocząć sprzedaż wyrobów; zapraszam, więc, do mojego małego "sklepiku" - może coś komuś przypadnie do gustu :)

Kobietoskopowy sklepik: Meadow Gallery










To tyle z moich rozważań :) Pozdrawiam i do następnego razu :)

środa, 27 stycznia 2021

To nie była miłość od pierwszego wejrzenia...


Poznaliśmy się kilka tygodni temu, nieco powierzownie, bo chęci na głębsze poznanie nie było. Brak przysłowiowej chemii zrobił swoje. Bezduszne, plastikowe, bynajmniej z wierchu, urządzenie, które ktoś nazwał tabletem graficznym było dla mnie kolejnym gadżetem, z którym nie wiadomo co uczynić. Bo kto to widział, by tworzyć cokolwiek za pomocą piórka, którym mażemy po czarnym ekranie! Gdzie tu dusza artysty i inne dyrdymały! Porzucony w kącie niechciej czekał na lepsze czasy. No i się doczekał! Wczoraj wzięłam toto spontanicznie w łapy, pogryzmoliłam trochę i chyba się zakochałam - w ciągu 15 minut, bo tyle mi zajęło wykonanie tej grafiki zamieszczonej w tym poście. 
Rozwarły się przede mną wrota z nieskończoną ilością artystycznych możliwości, które muszę poznać, bo na tym etapie to mam status nowicjusza. Zgadzam się z tym, że tablet graficzny nieco ułatwia życie twórcy bohomazów, ale samo urządzenie nic nie wyprodukuje, jeśli kierownik kompletnie rysować nie potrafi. 
Jeśli ktoś z Was zastanawia się czy zaopatrzyć się w takiego cudaka to szczerze namawiam. Odpada mnóstwo roboty związanej z tradycyjnym rysowaniem czy malowaniem, odpada bałagan, który przy tym powstaje, choć może ma to swoje uroki. Mamy do dyspozycji mnóstwo opcji do tworzenia, które odpowiednio wykorzystane dają możliwości powoływania do życia niepowtarzalnych grafik.

niedziela, 26 lipca 2015

Wiedza o krasnoludkach leży i kwiczy, a kiełbaski kuszą niepokojąco...

Grafika: www.zdjęcia.polskieszlaki.pl

Upały mają swój niewątpliwy urok. Jeżeli dysponujemy klimatyzowanymi pomieszczeniami i możemy się tam ukryć to urok upałów staje się o niebo piękniejszy. Na mnie upały działają różnie – pojawia się cała gama uczuć skierowanych ku matce naturze i spora dawka epitetów również przeznaczonych dla uszu wspomnianej matki. Poza tym dysponuję samochodem starym, ale jarym, choć pozbawionym klimatyzacji, w związku z czym każda wyprawa tym wehikułem, gdy temperatura powietrza niepokojąco przekracza 30 stopni Celsjusza, wzbogaca mój słownik o kolejne kwieciste słowa – niekoniecznie przeznaczone do publicznej dystrybucji. W trakcie tychże upałów pochyliłam się na dłuższą chwilę nad krzyżówkami. Nie powiem – czasami lubię pogimnastykować umysł. Niestety mam taką zgubną przypadłość mocno związaną z cechą charakteru utożsamianą z osłami, która nosi miano – upartość przez duże U. Jak się przyssam do krzyżówki to dopóki nie rozwiążę wszystkiego atom nie jest w stanie mnie oderwać. Szkoda, że ta cecha nie ujawnia się podczas sprzątania ;) Siedzę więc nad jedną taką krzyżóweczką, rozpykuję kolejne hasełka, aż tu nagle zgrzyt! I to poważny! Utknęłam na haśle „dom dla krasnali”. Brzmi banalnie, ale w banałach tkwi największa moc sprawcza popychająca nas do zbrodni w afekcie ;) Mijają kolejne minuty, a ja ulokowałam krasnale już wszędzie: w grzybkach, muchomorkach, dziuplach, budkach, norkach, dziurkach, torebkach, szufladach, skarpetach, strychach… Inwencja twórcza powoli zamienia się w irytację z dużym napięciem zlokalizowanym w najaktywniejszym obszarze mózgu odpowiedzialnym za wulgaryzmy – tak to poetycko nazwijmy... Wszystkie pozostałe hasła wokół mi pasują, tylko tych cholernych krasnali nie można nigdzie upchnąć. Szukam w Internecie, gdzie te krasnale stacjonują, ale nic odkrywczego nie znajduję. Poddaję się… Krasnoludki powaliły mnie na glebę, a ja leżę i kwiczę jak różowiutkie prosięcie. Ta krzyżówka zmiażdżyła mnie jak nieświadomy popełnianego czynu przechodzień miażdży niewinne dżdżownice, które hurtowo zalegają na chodnikach po deszczu. Siedzę i gapię się po raz sto pięćdziesiąty ósmy na pole z hasłem: „dom dla krasnali”… Chwila, chwila! Jaki „dom dla krasnali”!?! Przecie jak wół stoi: „dom dla krasuli”! O ja durna, ciemnotą i upałem zamroczona! No to wiadomo, że „obora”! I wszystko pasi! Morda mi się cieszy, tylko lekki niepokój nawiedził mój umysł w związku z tą ślepotą czy zaćmieniem jakie mnie dorwało… Czas na specjalistę…? E tam! Wszystko przez te afrykańskie klimaty na śląskiej ziemi co to mi znacząco poziom bystrości umysłu upośledzają ;)

Z cyklu rozmowy domowe... tym razem upałem nasączone:
- Widziałam w Lidlu takie nowe kiełbaski grillowe; wyglądały interesująco – małe, białe, z dużą ilością przypraw. Może kupię? – te oto słowa kieruję do osobistego chłopa domowego.
- Jakie nowe? Przecież je już jedliśmy! – pada odpowiedź, a wzrok karcąco przypomina mi, że tu już nie pierwszy raz jak wynajduję nowość nie do końca nową ;)
- Oj tam… Dla mnie nowe były. Dzięki takiej „umiejętności” każdego dnia odkrywam wiele nowych rzeczy!
- Taaa… Jasne… To się skleroza albo początki Alzheimera nazywa!
A mogło być tak pięknie ;)

Miłego dnia :)