wtorek, 9 grudnia 2014

Współczesna dziewica... O tym, jak mądrze stracić "wianek"...

Grafika: Eve Daff

9 grudnia - Dzień Dziewic...

Jak wygląda współczesna dziewica? 
Myślę, że jakoś specjalnie nie różni się od statystycznie mijanej na ulicy dziewczyny, kobiety, kobietki – w uszach włosów nie ma, świński ogon też jej się nie pęta w okolicy okołodupnej i nie wydziela jakiegoś szczególnego zapachu. 

Czy rzeczywiście etykieta dziewicy tak parzy, że koniecznie trzeba się jej pozbyć najszybciej, jak tylko się da? 
Mam nadzieję, że współczesne dziewczyny, jakieś resztki rozumu zachowały i nie wszystkie jak baranki, a raczej baranice pędzone na rzeź, idą to swoje znienawidzone dziewictwo tracić, z byle kim, byle jak i byle gdzie. W Internecie często trafiam na wątki sugerujące, że jest to jedna z gorszych obelg, jeżeli wypłynie na światło dzienne informacja potwierdzająca naszą czystość. Bynajmniej nie przemawia przeze mnie jakiś duch starej dewoty, ale osobiście uważam, że uprawianie bezmyślnego seksu w wieku lat nastu jest po prostu śmieszne. Co o życiu, seksie wie trzynastolatka? Niestety, niewiele…

Nie wspomnę tu o interesujących zabawach gimnazjalistów z wątkiem seksualnym w roli głównej. Może słyszeliście o grze w „słoneczko” czy „wymiękasz”? Nie? Ja kilka lat temu usłyszałam i włosy na łbie mi się nie tyle zjeżyły, co prawie wypadły. Ja z czasów swojej młodości pamiętam grę w butelkę, a i tak człowiek palił buraka, jak musiał kolegę z klasy w policzek całować. Współczesne dzieciątka gimanazjalne łaskawie mogą się pobawić w butelkę z języczkiem, bo ta zwyczajna to trąci czasami prehistorycznymi. Ale to naprawdę nic przy „słoneczku” czy „wymiękasz”…

„Wymiękasz” to gierka polegająca na tym, że chłopak lub dziewczyna losują dla siebie parę, stają naprzeciwko siebie w bieliźnie i zaczynają się dotykać: 
„Nigdy w to nie grałam, ale mam znajomych, którzy bawią się w to regularnie – zapewnia 14-to letnia Monika. Zaczyna się od górnych partii. Na przykład chłopak dotyka włosów i pyta czy dziewczyna już wymięka, czyli czy rezygnuje. Jeśli nie, dotykający posuwa się dalej. Następnie dotyka ust, jeśli laska nie ma nic przeciwko chwyta za dłonie, potem za ramiona, a następnie za brzuch. I wtedy wiadomo już, że kolejnym ruchem będzie chwyt za piersi lub położenie ręki między nogami. Jeśli dziewczyna stwierdzi, że na tym etapie wymięka, to przegrywa. Niektórzy urozmaicają zabawę zdejmując bieliznę. Dla mnie to już jest przesada”.

„Słoneczko” to po prostu gimnazjalna lub licealna orgietka. Do „zabawy” potrzeba przynajmniej osiem osób: cztery dziewczyny i czterech chłopaków: 
„Dziewczyny kładą się nago na podłodze z rozłożonymi nogami. Na około nich stają rozebrani chłopcy – mówi 16-letnia Agnieszka. Na hasło „start”, każdy z nich uprawia, przez około pół minuty, seks z dziewczyną leżącą naprzeciwko. Po tym czasie następuje zmiana. Chłopaki wymieniają się partnerkami. Przegrywa ten, który pierwszy osiągnie wytrysk. Zdecydowanie łatwiej bawi się w to po alkoholu, bo znikają bariery. Oczywiście stosuje się zabezpieczenia, ale tutaj chodzi o czas, a wiadomo, że prezerwatywa w pośpiechu może pęknąć. Kiedy byłam w gimnazjum jedna z dziewczyn zaszła w ciążę. Wszyscy śmiali się, że będzie to owoc słoneczka”. 

Jak to dobrze, że jestem już taka „wiekowa” i nie musiałam w szkole grać w tak uwłaczające godności człowieka „zabawy”. Mimo wszystko, mam nadzieję, że taki sposób rozrywki praktykuje mała część naszych nastolatków. Jeżeli seks stanie się dla nich tylko i wyłącznie formą rozrywki, to ja nie chcę dożyć czasów, gdzie większość dzieci będzie owocami zabaw bez jakiegokolwiek zaangażowania uczuciowego. 

A dziewicom, z okazji ich święta, życzę zdrowego rozsądku: stracić zawsze można, najgorzej z głupim, a błona dziewicza nikomu jeszcze spustoszenia w psychice nie zrobiła, więc jak zadomowi się na nieco dłużej, to nic się nie stanie. Oczywiście, umieranie z zachowaną na koncie czystością, może nie jest najlepszym pomysłem, ale pozbywanie się „wianka” na siłę też mądre nie jest. Także dziewczęta młode i stare, nie taka dziewica straszna, jak ją malują ;)

Cytowane fragmenty pochodzą ze strony: www.wspolczesna.pl

WIERSZYK - Bałwankowe smutki...

Grafika: www.tapeciarnia.pl

BAŁWANKOWE SMUTKI...

Pan Bałwanek stał samotnie, 
tuż przy drzewie, przed mym oknem.
Smutną minę miał od rana:
Ciężkie życie jest bałwana!
Sam tu stoję, dwa tygodnie,
mało kto pamięta o mnie!
Patrzę, patrzę na bałwanka:
Przyda mu się koleżanka!
Wołam Alę, wołam Franka:
Ulepimy dziś bałwanka - 
a właściwie - Bałwankową,
śnieżną, zimową królową!
Dzieci pracują ochoczo 
i bielutkie kule toczą!
Powstała z masy śniegowej,
śliczna postać Bałwankowej!
Od tej pory na podwórku,
nie ma bałwankowych smutków!
Każdy, bowiem, na tym świecie, 
chce przez życie iść w duecie!

Zapraszam do WYTWÓRNI po inne wytwory mojego autorstwa :)

niedziela, 7 grudnia 2014

Liebster Blog Award na Kobietoskop spadł...


Blog KOBIETOSKOP został nominowany do LIEBSTER BLOG AWARD. 
Za wyróżnienie dziękuję właścicielce bloga: Kobi-ECO
Blog polecam w całej okazałości, tym którzy jeszcze tam nie byli :)

Czym jest LIEBSTER BLOG AWARD? 
Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za “dobrze wykonaną robotę” i ma na celu rozpowszechnienie naszego bloga oraz innych. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która nas nominowała. Następnie  nominujemy 11 osób, które informujemy o naszej nominacji i zadajemy im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, od którego otrzymało się nominację.

Moje odpowiedzi na zadane mi pytania:
1. Jaki kolor Twoim zdaniem najlepiej opisuje Twój charakter i osobowość? 
Obawiam się, że jeden kolor nie jest w stanie opisać mojego charakteru i osobowości; ja tam widzę kalejdoskop barw i ich odcieni w niezłym rozgardiaszu ;) Oczywiście są dni, kiedy kipi we mnie czerń lub tryska uszami słoneczna żółć.

2. Jesteś optymistką, realistką, czy może pesymistką? 
Hmm... Najwięcej we mnie chyba realizmu, często wyziera też pesymizm, ale optymizmu też mi nie brakuje.

3. Dokończ zdanie: "Blogowanie to dla mnie ....." 
Blogowanie to dla mnie odskocznia od codziennego życia; taki mój mały świat literek i obrazków.

4. Gdybyś złapała złotą rybkę, to o co byś ją poprosiła? (przypominam- masz 3 życzenia) 
Biedna ta złota rybka ;), ale jak mus to mus...  
Życzenie nr 1: Chciałabym każdego dnia mieć możliwość wypowiedzenia trzech życzeń, które się spełnią :) 
Życzenie nr 2: Złotą rybkę wysyłam na zasłużone wakacje lub emeryturę (biedactwo już wieki tyra spełniając te życzenia)
Życzenie nr 3: Chcę zostać na tydzień złotą rybką od życzeń :)

5. W dążeniu do celów jesteś raczej konsekwentna, czy szybko odpuszczasz? 
Niestety w wielu przypadkach dość szybko odpuszczam, to taka moja wada, z którą walczę; szybko się na coś napalam, po czym brak mi często motywacji, aby dokończyć dzieło.

6. Jesteś "rannym ptaszkiem", czy "nocnym Markiem"?  
Zdecydowanie ptaszkiem, wieczorem zazwyczaj padam jak mucha i do nocnego łajzowania się nie nadaję.

7. Genetycznie modyfikowana żywność- jesteś za, czy przeciw? (uzasadnij) 
Wszelakie genetyczne modyfikacje nikomu na dobre nie wyszły, więc jestem przeciw; majstrowanie w genach nie zawsze jest dobrym pomysłem.

8. Z jakiego swojego osiągnięcia jesteś najbardziej dumna? 
Najbardziej dumna jestem z tego kim jestem :) Wiele pracy pewnie jeszcze przede mną, ale rozpiera mnie duma, że wyrosłam na taką zacną kobicinę ;)

9. Co działa na Ciebie motywująco?  
Pewnie, jak na większość ludzi, pochwała, nagroda, czyli marchewka, a nie kij.

10. Co Twoim zdaniem jest lepsze: zgiełk dynamicznego, wielkiego miasta, czy spokój na niewielkiej wsi?  
Tu nie mam wątpliwości - spokój na niewielkiej wsi; mam nadzieję, że na starość będzie mi dane mieszkać w jakiejś wiejskiej chatce i wypasać owieczki na halach ;)

11. Jakie jest Twoje motto życiowe? 
Nie mam motta życiowego, ale często można usłyszeć ode mnie słowa: "Nigdy nie mów nigdy!". 

Do wyróżnienia pozwoliłam sobie nominować następujące blogi:


Moje pytania do nominowanych:
1. Ulubiony (przez Ciebie) post na własnym blogu to: ...
2. Jaką książkę, ostatnio przeczytaną, polecisz innym blogerom?
3. Czego zazdroszą kobietom mężczyźni?
4. Jaki masz sposób na poprawienie sobie samopoczucia?
5. Najbardziej wstrętna potrawa zjedzona w życiu to: ...
6. Czy byłaś główną bohaterką zdarzenia, które rozbawiło obserwatorów do łez? (jeżeli - tak, proszę o krótki opisik)
7. Pewnego dnia budzisz się w ciele faceta - jaka jest Twoja pierwsza myśl?
8. Czy masz jakieś małe osobiste dziwactwo?
9. Gęsiej skórki dostaję na widok...?
10. Jaki deser wystrzelił Twoje kubki smakowe w kosmos?
11. Jakie jest Twoje wymarzone miejsce (dowolne na świecie) na poranną kawę/herbatę? 

Życzę udanej zabawy :)

czwartek, 4 grudnia 2014

''Masz być jak Tommy Lee Jones w Ściganym!'', a nie jak ciepła klucha...

Grafika: www.banzaj.pl

W dzisiejszym świecie, jeżeli nie jesteśmy wystarczająco asertywni, agresywni, głośni, upierdliwi, wymagający to możemy się spodziewać jednego, brzydko mówiąc, wydymania w d… szeroko pojętego. Nie warto być miłym, kulturalnym, cierpliwym; jedyne co nas może spotkać to pełna zlewka, ze strony drugiej, od której chcemy coś uzyskać. Swoje spostrzeżenia opieram na własnym przykładzie; z natury jestem pokojowo nastawiona do świata i daleko mi do furiatki z obłędem w oczach, która wyzywa wszystkich i wszystko, co się pojawi w polu widzenia. Życie coraz częściej wymusza na mnie postawę: Bądź, jak Tommy Lee Jones w „Ściganym”, bądź chamem, bądź świnią, itp. To nie jest bliska memu sercu postawa, ale przekonałam się wielokrotnie, że bez zębów na wierzchu i warczenia zginę, zagryzą mnie inne psy, oczywiście w przenośni. Kłóci się to z moim charakterem, sposobem bycia, ale cóż… Spinam pośladki i udaję groźną wymagającą matronę, która wie czego chce i pewność siebie wylewa jej się uszami ;)

Kilka dni temu, nie po raz pierwszy, wystąpiła w mym domostwie awaria sieci internetowej; dzwonię zatem pod właściwy numer telefoniczny XXX i wykładam kulturalnie, o co mi chodzi. Pani Konsultantka przez duże K oznajmia, iż już się sprawą zajmuje i oddzwoni do mnie w celu poinformowania mnie, kiedy usuną usterkę. Mijają godziny, netu jak nie było tak nie ma, telefonu też nie ma… Dzwonię… Oczywiście słyszę: Wszyscy nasi konsultanci są teraz zajęci, bam bim bam bam bim bam… Ok, myślę sobie – zadzwonię później. Piszę również maila do firmy X, że zgłosiłam usterkę i czekam… Dostaję odpowiedź, iż wkrótce wszystko będzie naprawione. Czekam… czekam… Jest wieczór… Firma już zamknięta, dodzwonić się nie da, netu nie ma, a moje poirytowanie przybiera na sile… Następnego dnia… Piszę zaraz z rana kolejnego maila… Zero odpowiedzi… Dzwonię… Konsultanci zajęci… W końcu późnym popołudniem staje się cud - zostaję połączona z Konsultantką przez duże K… ale nie jestem niestety, ani trochę, miła i kulturalna... Moja kultura osobista znika jak bańka mydlana, a na pierwszy plan wysuwa się Tommy Lee Jones ze "Ściganego" i do słuchawy kieruję słowa, których potem się wstydzę. Po moim wystąpieniu, przez duże W, Internet pojawia się po pół godzinie. Bez komentarza…

Czy rzeczywiście konieczne jest takie zachowanie, żeby coś uzyskać w tym kraju? Każdy pracuje, być może większość nie lubi swojej pracy, ale to chyba nie powód do tego, żeby zmuszać ludzi do takich zachowań? Przykre jest to, że na wiele osób działa krzyk, chamstwo i agresja, a jak człowiek jest miły, grzeczny i sympatyczny to może, co najwyżej, dupę nadstawić... do wiadomo czego...
Pewnie część się oburzy i zarzuci mi małą kreatywność i sprowadzanie wszystkiego do brutalnej agresji słownej; uwierzcie - jestem bardzo kreatywna ;) ale życie dobitnie pokazuje mi każdego dnia, że statystyczny Kowalski najlepiej reaguje na podniesiony ton, niemiły wyraz twarzy i generalnie wizerunek babiszona z jajami jak arbuzy. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich sytuacji, w których mam okazję uczestniczyć.
Co innego, gdy zostanę zatrzymana przez panów policjantów - wtedy jaja chowam do kieszeni i udaję najsłodszą istotę na Ziemi, którą niespotykane okoliczności przyrody polskiej zmusiły do przekroczenia prędkości ;)

wtorek, 2 grudnia 2014

"Pozor! Pozor! Budu triskat!" O cudnym języku naszych sąsiadów...

Dzisiaj, przez przypadek, natknęłam się w sieci na taką oto grafikę:


Moja facjata się pouciechowała przy odczytywaniu czeskich słów i zwrotów.
Udanego wtorku i Ahoj :)

niedziela, 30 listopada 2014

WIERSZYK - Rok i jego tok...


ROK I JEGO TOK...

Styczeń z lutym mają problem -
z marcem jest im niewygodnie!
Bo u niego jest jak w garncu -
zima lub wiosna w natarciu!
Kwiecień z majem się wspierają,
razem wiosnę rozkręcają!
Czerwiec lato niesie w darze,
które lipcowi przekaże!
Ten wraz z sierpniem z dumy pęka:
My wakacje mamy w rękach!
Wrzesień smutny nieco bywa -
on do szkoły wszystkich wzywa!
A październik z listopadem -
prześladują nas opadem:
liści, deszczu oraz śniegu,
bo nadciąga zima w biegu!
A na koniec grudzień mamy -
ten śniegowe ma bałwany!
To ostatni miesiąc w roku,
więc się szykuj do przeskoku!
W Nowy Rok wesoło wskakuj!
I ze styczniem powiwatuj:
Sto lat! Sto lat! Nowy Roku!
Zostań z nami, jak co roku!

Zapraszam do WYTWÓRNI - tam można znaleźć inne moje wytwory :)

piątek, 28 listopada 2014

Petarda w lodówce... O tym, jak ubóstwiam mast hewy...

Grafika: Eve Daff

Petarda to nowe, nie nowe, słowo, które ostatnio natarczywie atakuje mnie z każdego, mam wrażenie, kąta. 
Spoglądam na jakiś tam program w telewizji i słyszę: Ale petarda! Niezła petarda! Petarda! Petarda! No, petarda! Chłopie, prawdziwa petarda! 
W sklepie stoją dwie młode niewiasty przy szminkach i też: Petarda! Kolor petarda! Ale się błyszczy – petarda! 
Otwieram lodówkę i boję się, że mnie petarda zaatakuje. 
Rozumiem, że tego typu skrótem myślowo-słownym, może się posługiwać gimbaza (to też chyba nowe słowo, bynajmniej dla mnie), ale kobieta na poziomie, petardująca wszystko dookoła czy wyglądający na inteligentnego facet, który też jedynie petardą potrafi się posłużyć to jakaś żenada… Nie komentuję ludzi z telewizji, prowadzących różne programy, którzy jakiś tam poziom powinni sobą, chyba reprezentować, a może nie powinni? 

Czy nasz język jest, aż tak ubogi, że jedyne, na co stać niektóre osoby to użycie słowa: petarda? 

Dla niewtajemniczonych wyjaśniam, jakie znaczenie ma słowo petarda:

a) Petarda to niezła laska, ładna kobieta, super babka. (Osobiście nie chciałabym być nazwana petardą, kojarzy mi się to z produkcją nadmiernej ilości gazów lub z niewiastą uprawiającą duże ilości seksu z byle kim i byle gdzie…)

b) Petarda to przywalenie komuś w twarz, uderzenie, zdzielenie, zaserwowanie, tak zwanego, liścia soczystego i inne zachowania mające na celu znokautowanie przeciwnika.

c) Petarda to rodzaj samopoczucia, jeżeli czujemy się cudownie, bosko, niesamowicie np. po wypiciu piwka czy drinka, to mówimy, że petarda była. Jak się dobrze bawimy na dyskotece to też petarda była. Jak seks był nieziemski to też petarda itd.

d) Petarda to coś zachwycającego, nie ważne co: przedmiot, wydarzenie, zachowanie itd.

Takich kwiatków językowych mamy pewnie sporo. Kolejny, który mnie rozłożył na łopatki to: „must have”. Oglądałam program o higienie jamy ustnej, zębach i całym tym bajzlu gębowym; na ekran wtoczyła się pani ekspert w tej materii: stomatolog z tytułami - doktor „Bułkę przez bibułkę”, po czym słyszę, iż w celu zachowania uzębienia w doskonałym stanie przez długie lata konieczne jest następujące mast hew... I tu nasza pani doktorowa wymienia różne mast hewy zębowo-dziąsłowe. Inny babiszon w programie o urodzie też mi serwuje mast hewy, na zmarchy. 
Nie wiem, może ja z innej planety jestem, albo system nerwowy mi siada lub jesienna deprecha mi jakoś szczególnie uwrażliwiła komórki nerwowe, ale te wszystkie petardy i mast hewy wywołują u mnie podniesiony poziom agresji. Mamy taki piękny, bogaty język, a takich śmieci używamy i jeszcze katujemy tym innych. 

czwartek, 27 listopada 2014

WIERSZYK - Ram, tam, tam!

Grafika: www.gopixpic.com

RAM, TAM, TAM!

Ram, tam, tam!
Plim, plum, plam!
Niezły pomysł dzisiaj mam:
Stanę sobie na mej głowie -
coś śmiesznego wam opowiem!
Ram, tam, tam!
Plim, plum, plam!
Mieszkał w lesie pewien klaun!
Na jagody, grzyby chodził -
dziwne rzeczy z nimi robił!
Ram, tam, tam!
Plim, plum, plam!
Jagodami żonglował ten klaun!
Z borowików robił figurki,
muchomorom szył mundurki!
Ram, tam, tam!
Plim, plum, plam!
Podgrzybki w paski malował klaun!
Maślaki czesał szczoteczką,
A kurki czyścił ściereczką!
Ram, tam, tam!
Plim, plum, plam!
W głowie już bałagan mam!
Koniec tego bajdurzenia -
moja głowa chce wytchnienia!
Ram, tam, tam!
Plim, plum, plam!
Dla was też zadanie mam:
Narysujcie klauna w lesie,
który grzyby w koszu niesie!
Ram, tam, tam! 
Plim, plum, plam!

środa, 26 listopada 2014

Nowości w świecie blogów, czyli Kobietoskop w wersji audio...


Tych, którzy nie lubią czytać, zapraszam do posłuchania wpisów z mojego bloga; 
wykorzystajcie darmową aplikację telefoniczną Audioblog Light Beta, która jest dostępna w sklepie Google Play; 
szczegóły techniczne są tutaj: AUDIOBLOG

Zapraszam i miłego słuchania :)

niedziela, 23 listopada 2014

Spuszczeni ze smyczy, czyli wyjazd integracyjny pełną gębą?

Grafika: Eve Daff

Czy każdy wyjazd integracyjny ocieka seksem? Z doświadczeń własnych i cudzych wiem, że nie każdy, ale lekki erotyzm i wyuzdanie wyziera chyba z wielu. Wszystkiemu oczywiście winien jest alkohol, który niepostrzeżenie zdziera, z uczestników takiego wyjazdu, zgrzebną szatę przyzwoitości. Do tego dorzućmy odpowiednie miejsce w postaci dużego hotelu z klubem nocnym i może się zadziać wiele: na co dzień spokojna matka polka staje się lwicą parkietu, zakompleksiona pani Halinka pląsa bez butów i śmiało potrząsa grzywą i nie tylko, a z twarzy pulchnej Janinki nie znika uśmiech nr 5 do przypadkowo poznanego na parkiecie pana X. Pan Zygmunt wykorzystuje okazję do obmacania swoich koleżanek z pracy, które niestety nie wyglądają na trzeźwe, a Jasiu ochoczo stawia drinki, w nadziei na coś więcej, niż mało subtelne przestudiowanie wypukłości pani Zosi w otoczeniu dymu i świateł dyskoteki.

Do czego zmierzam…? Jeżeli ktoś łudzi się, że na takich wyjazdach są osoby nie mające sobie nic do zarzucenia, to jest ich naprawdę mało. Przyzwoitość znika tu jak bańka mydlana lub jest okryta byle jaką szmaciną. Kto się zachowuje najgorzej? Moim zdaniem osoby niewyżyte w młodości, które poznały swego oblubieńca/oblubienicę mając lat dwadzieścia czy dwadzieścia kilka, był to często ich jedyny partner seksualny, młodości w pełni nie wykorzystały, bo dom, bo dzieci, bo obowiązki, itp., itd. Nie jest to, oczywiście, reguła. Powszechnie nazywane jest to spuszczeniem ze smyczy: im krótsza smycz w domu, tym większa chęć zbałaganienia się tkwi w takiej osobie. Jeżeli jesteśmy świadkami takich wydarzeń to najlepsza metoda na strawienie tego kalejdoskopu rozpusty, niestety ogranicza się do wypicia przyjaciela z procentami; można się również ewakuować, jeśli nie lubimy trunków, ale wtedy zostanie nam przyklejona łata: kto nie pije, ten donosi… Absolutnie zakazanym gadżetem na takim wyjeździe jest aparat fotograficzny – może stać się narzędziem o boskiej mocy, zwłaszcza w sytuacji uwiecznienia kompromitujących faktów, które podzieją się na naszej integracji. Aaa... Obrączka nie jest tutaj żadną gwarancją, że nasz mąż/żona jest na takim wyjeździe twierdzą nie do zdobycia, a nawet śmiem rzec, że twierdza ta, w przypadku zaobrączkowanych, rozwiera swe wrota najszybciej. 

Czy płeć ma tu znaczenie? Moim zdaniem, nie ma – faceci i babki nie ustępują sobie w zdzieraniu szat przyzwoitości. Różnice pojawiają się w momencie rozważania wątku przypadkowych stosunków odbytych z płcią przeciwną i nie tylko przeciwną… Mój znajomy ma takie powiedzonko: „Baba naprana – dupa sprzedana”; naprany facet dupę też może sprzedać, ale nie jest raczej zdolny do pełnej gotowości kopulacyjnej, więc jedyne co mu grozi to stosunek z panem Heńkiem czy Mietkiem, który najlepiej zapamięta jego zakończenie przewodu pokarmowego. Inne powiedzonka zasłyszane w towarzystwie i nadające się do wątku integracyjnego to: „Kobieto! Pij, pij – będziesz łatwiejsza…” i do faceta: „Pij, pij – nie będziesz mógł…” Ile w tym prawdy – nie mnie to oceniać. Każdy ma swój rozum, który niestety na wyjazdy integracyjne również należy zabierać, ale to nie wszystko, zabrany rozum nie powinien być zostawiany w hotelowym pokoju w szczelnym zamknięciu - jego brak może mieć opłakane skutki. Poza tym widok napranej baby czy faceta jest żałosny, nie mówiąc o przypadkowych kopulacjach odbywających się tu i ówdzie… 

Bawić się zawsze warto, wyluzować się też należy, ale ostatniej działającej komórki mózgowej nie powinniśmy zatopić w odmętach wódki, drinka, wina czy piwa. 
Pozdrawiam i życzę działającego, chociaż częściowo, mózgu na wyjazdach integracyjnych ;)

Na koniec garść tematycznego humoru ;)
Żona żegnając się z mężem, poucza go jak ma się zachowywać na wyjeździe integracyjnym:
-Pamiętaj: nie chodź do późna z koleżkami, nie pij, nie tańcz z innymi kobietami, nie szukaj przygodnych znajomości...
-Coś jeszcze???
-I baw się dobrze!

W dobrym filmie, w ciągu dwóch godzin główny bohater zdąży pannę poznać, wyrwać, wyobracać i rzucić. W życiu tak nie jest... chyba, że na wyjeździe integracyjnym z firmy.