Matka Polka to odrębny gatunek… Nie każda kobieta zostaje matką, ale te którym właśnie taką rolę matka natura sprezentowała, zostają poddane dziwnej obróbce psychicznej. Z punktu widzenia nie-matki tak to postrzegam. Oczywiście nie wszystkie matki doznają przetasowania mózgowego, które poszło w nieodpowiednią stronę, niektóre z nich pozostają w miarę normalne.
Miałam okazję poobserwować i poobcować z taką Matką Polką terrorystką. Na wyposażeniu miała kilkumiesięczną pociechę, która już w tak młodym wieku bardzo skutecznie manipulowała swoimi rodzicielami. Ktoś powie: co Ty możesz wiedzieć o macierzyństwie i wychowaniu dzieci? No coś tam, niestety, wiem, pomimo tego, że swojego przychówki nie posiadam. Poza tym, nie trzeba być rodzicem, żeby dostrzegać, mało sensowne działania dyktowane tylko i wyłącznie faktem, że jestem matką przez duże M - pogrubione i podkreślone.
Może przytoczę kilka przykładów zachowań w wykonaniu naszej Matki. Czy Matka Polka ma prawo żądać absolutnej ciszy otoczenia, bo jej dzidzia śpi? Hmm… We współczesnym świecie niewykonalne, prędzej czy później, dziecko zmierzy się z decybelami naszego globu – niekoniecznie miłymi dla uszka. Czy wymuszanie z miną mordercy, aby przy spożywaniu śniadania tak manipulować sztućcami, by nie wydawać absolutnie żadnych odgłosów nie świadczy o lekkim zwichrowaniu naszej Matki? Nie wspomnę tutaj o biednym małżonku tejże rodzicielki – chłopina jest sprowadzony do poziomu usługiwacza, który na każde żądanie Matki Polki i jej bezcennego dziecięcia powinien stać w pełnej gotowości. Oczywiście Tatuś, wedle mózgowania naszej Matuli, absolutnie nie nadaje się do ululania dzieciątka – tylko Ona w pełni odpowiedzialnie zrealizuje to zadanie, a z drugiej strony zarzuca naszemu ojczulkowi, że nie interesuje się w wystarczającym stopniu dzieckiem. Zarówno Ona jak i On popadają w niewytłumaczalne koło absurdu, które toczy się w rytmie dyktowanym przez niemowlaka. No tak… dziecko wywraca świat rodziców do góry nogami, tylko czy dorośli ludzie powinni poddać się takiemu bezmyślnemu wywrotowi…? Najgorsze w tym wszystkim jest to, że Matka terrorystka zupełnie w innym świetle widzi swoje zachowanie – może to kwestia nadmiaru jakiś niewłaściwych hormonów?
Ktoś kiedyś powiedział, że w wychowaniu dzieci powinniśmy być, przede wszystkim, nastawieni na siebie, powinniśmy znaleźć czas na przyjemności, zajęcia, które choć na chwilę wyzwolą nas z rodzicielstwa, w przeciwnym razie staniemy się sfrustrowanymi, niezadowolonymi z życia maszynami, które nie wychowują, tylko są wychowywane przez małolata/małolatę, który/która i tak w wieku dojrzewania wygarnie nam, jakimi to jesteśmy … ... ...; tu zapewne padną niecenzuralne, kwieciste słowa naszej ukochanej latorośli.
Może warto się zastanowić nad swoim rodzicielstwem póki nie jest za późno, a nasz mózg nie stał się papką podporządkowaną dziecku.