Pokazywanie postów oznaczonych etykietą skutki picia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą skutki picia. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 23 marca 2015

Alkoholorektyczki, palcohol i wisienki w likierze - trochę faktów ze świata alkoholu ;)

Grafika: www.timescity.com

Dzisiaj garść ciekawostek alkoholem ziejących ze strony: www.focus.pl ;)

„Alkoholorektyczki to głównie młode dziewczęta, które stosują drakońskie diety, ale nie rezygnują przy tym z alkoholu. Do grupy tej należą też trzydziestolatki, które kochają imprezowy styl życia. Aby nie przytyć, zamiast jeść – piją. 
Co prawda np. kieliszek białego wina dostarcza ok. 150 kcal, ale zawiera znikome ilości składników odżywczych. Kalorie z kieliszka są „puste”. Alkoholorektyczki są też bardziej narażone na zatrucia swoimi ulubionymi trunkami – jedzenie spowalnia wchłanianie alkoholu w przewodzie pokarmowym, natomiast picie na pusty żołądek to prosta droga do kłopotów.” 

„Palcohol, czyli alkohol w formie sypkiej za kilka miesięcy będzie dostępny dla mieszkańców Stanów Zjednoczonych. 
Proszek rozpuszcza się w wodzie i w ten sposób uzyskuje się alkoholowy koktajl. Zdaniem ekspertów wprowadzenie do obrotu sproszkowanego alkoholu niesie za sobą ryzyko, że sięgną po niego nieletni, a po drugie, że alkohol będzie teraz częściej spożywany w miejscach, w których jest to zabronione. Amerykański rząd właśnie wyraził zgodę na sprzedaż alkoholu w proszku. Na początek klienci będą mogli wybierać spośród czterech podstawowych "smaków" - wódka, rum, cosmopolitan i margherita. Produkt będzie dostępny w sklepach od czerwca na terenie Stanów Zjednoczonych. Już teraz jednak władze niektórych stanów zapowiadają, że nie dopuszczą do sprzedaży alkoholowego proszku. Południowa Karolina, Louisiana, Vermont już jej zabroniły. Zdaniem prawodawców sproszkowany alkohol będzie można znacznie łatwiej przetransportować niż płynny, przez co szybko trafi on do miejsc, w których dziś jest zakazany (w tym m.in. na wszelkiego rodzaju szkolne wydarzenia i imprezy). Producent nowego proszku podkreśla jednak, że saszetka sproszkowanego alkoholu będzie miała ok. 10 x 15 cm, więc nie tak łatwo będzie ją przeoczyć. Zdaniem producenta nie warto także martwić się o wciąganie proszku np. przez nos. Wywołuje to tak silne pieczenie, że raczej nikt nie będzie próbował tej metody. Obojętnie, w jakiej postaci dostępny jest alkohol. Ci, którzy chcą go nadużywać, zawsze znajdą na to swój sposób - podkreśla na swojej stronie internetowej producent proszku.” 

„Czekoladki z alkoholem potrafią być niebezpieczne! Na pewno można doprowadzić się do stanu, w którym nie wolno prowadzić samochodu. Obliczenie ilości czystego alkoholu etylowego w czekoladkach typu „wiśnia w likierze” wskazuje, że po półgodzinie od spożycia 10 sztuk takich słodyczy stężenie alkoholu we krwi mężczyzny o wadze 70 kg wyniesie 0,2 promila. Oznacza to, że nie wolno mu siadać za kierownicą. W przypadku kobiety o takiej samej masie ciała wystarczy dziewięć czekoladek, by osiągnąć „stan po spożyciu alkoholu” już po półgodzinie od spożycia. Oczywiście przy mniejszej masie ciała stężenie alkoholu we krwi po zjedzeniu takiej samej ilości czekoladek będzie jeszcze większe.”

niedziela, 22 lutego 2015

Hemoroidy, alkohol i czarny kwadrat...

Czarny kwadrat na białym tle - Kazimierz Malewicz
Grafika: www.wikipedia.pl

Natknęłam się w sieci na informację, która wielce mnie ucieszyła… A mianowicie: alkohol wcale nie jest taki zły i posiada całą gamę pozytywów, m.in. w małych dawkach podnosi poziom kreatywności. Szanowni czytający, informuję, że nie mam problemu z nadmiernym moczeniem ust w procentach i pragnę tutaj dodatkowo podkreślić znaczenie słów „w małych dawkach”.
Natchniona myślą o podniesieniu kreatywności udałam się do kuchni w celu znalezienia odpowiedniego wyzwalacza twórczej natury Kobiciny. Gmeram więc pod stołem kuchennym, gdzie są zgromadzone na półeczce drewnianej różne rodzaje trunków, znajduję ulubione wino wytrawne w kolorze gęstej byczej krwi żylnej i wypełzając spod stołu uderzam się o jego kant w dość wrażliwą na ból część mózgoczaszki… Ot i mnie natchnęło! 
W ramach ćwiczenia niedzielnej kreatywności proponuję pochylenie się nad dziełem sztuki formatu światowego pt. „Czarny kwadrat na białym tle” autorstwa Kazimierza Malewicza. Zanim niektórzy posądzą mnie, o więcej niż spore, skutki uboczne związane z uderzeniem w głowę śpieszę wyjaśnić, iż zdarzyło mi się w życiu zaliczyć epizod związany ze studiowaniem sztuk szeroko pojętych. Na pewnych zajęciach wylosowałam do zinterpretowania wyżej wspomniane dzieło, a właściwie jego ksero. Nie mając za bardzo pojęcia z czym to zjeść (brak pojęcia był związany z moją nieobecnością na wcześniejszych zajęciach ćwiczeniowych) taka dziewicza wdepnęłam na obraz pana Malewicza. W pierwszej chwili uznałam to za niezły dowcip: Dzieło?!? To jest dzieło?!? Mój ojciec, beztalencie rysunkowe, stworzyłby lepsze używając do stworzenia małego palca lewej stopy! Ochłonąwszy z pierwszego szoku i dowiedziawszy się, że to nie jest dowcip przygotowany przez złośliwe współstudiujące zasiadłam nad białą kartką papieru i myślę, myślę, myślę… Wznoszę modły do wszelakich znanych mi bóstw o natchnienie, co by mnie oświeciło i jakoś tak górnolotnie ten kwadrat poopisywać… Kartka pusta… Czas mija… Zaraz każą odczytać wypociny na temat… 

Pozbywszy się wstydu i resztek godności studenckiej wygłosiłam taką oto, mniej więcej, interpretację „dzieła”: 

Biorąc pod uwagę wielkość kwadratu w stosunku do całej powierzchni obrazu uważam, że niesie on ogromny potencjał i ładunek emocjonalny. Czarny kolor kieruje moje tory myślowe w stronę Wszechświata – muszę tutaj wspomnieć o kosmicznej Czarnej dziurze, która jest dla mnie czymś tak abstrakcyjnym jak to „dzieło”. Ze względu na skrzywienie w kierunku nauk medycznych nie mogę nie nawiązać do naturalnych otworów znajdujących się w organizmie ludzkim – mam tutaj na myśli wlot i wylot układu pokarmowego – jedyne co mnie zbija z tropu to kształt… Jak wiadomo otwory te są mniej lub bardziej owalne, więc może kwadrat w tym przypadku symbolizuje mękę ludzkiego żywota, a kąty ostre nawiązują do głodu czy też hemoroidów i niedogodności z tym związanych… Możliwe też, że autor przeżył śmierć kliniczną i symbolicznie nakreślił tunel łączący dwa światy – brakuje mi tylko światełka w tunelu… Na tym zakończę mój wywód; prawdopodobnie jestem w stanie uszyć kolejne zdania przeładowane herezją wszelakiej maści, ale proszę wziąć pod uwagę moją bezsilność wobec rozszyfrowania faktu: co autor „dzieła” pt. „Czarny kwadrat na białym tle” miał na myśli ;)

Miny słuchających były... trudne do opisania ;) Oczywiście dowiedziałam się, że na zajęcia przybyłam nieprzygotowana i gdybym liznęła choć w stopniu minimalnym życiorys pana Malewicza to być może, aż tak bardzo nie musiałabym wysilać swoich komórek mózgowych ;) Doceniono kreatywność. Aaa… Byłam trzeźwa jak, dopiero co, wyciśnięty z macicy noworodek ;)

Także nie wiem czy alkohol jest potrzebny do wyzwolenia kreatywności - boję się co mogłabym stworzyć pod wpływem, a tak udało mi się te studia podyplomowe szczęśliwie zaliczyć ;)