Grafika:www.facet.interia.pl
Jak powszechnie wiadomo lubię się pochylić nad męskim nasieniem i przeanalizować co nieco ;) Ostatnimi czasy jakoś tak kobiety bytujące w moim otoczeniu narzekały na różne przypadłości swoich wybranków życiowych. Tak, tak... temat rzeka, ale zadziwiające jest to jak wiele cech wspólnych mają panowie mieszkający z różnymi kobietami, w różnych domostwach. Czyżby Stwórca był tak leniwy i męski gatunek opierdzielał w myśl zasady: co by Polska nie zginęła i nie wysilał się pracując nad nowymi wzorcami męskich typów, bo i tak wychodzi z założenia, że daremna robota, bo toto prędzej czy później zmutuje i pójdzie w wiadomym kierunku ;)
Wracając do tych niewieścich opowieści pozwoliłam sobie parę przypadłości samczych opisać :)
Problem skarpeciany.
Zjawisko opisywane już przeze mnie i nie tylko przeze mnie; generalnie spokojnie można na ten temat jakąś rozprawę naukową pierdzielnąć bez zająknięcia. Typowy mężczyzna ma spore problemy z parowaniem skarpet, odnoszeniem brudnych egzemplarzy do właściwego miejsca, znajdowaniem odpowiedniej pary i nie po drodze mu z żadną skarpetą.
Gapienie się w telewizor.
Można tutaj dodatkowo zaobserwować proces przyklejania się palca do określonego kanału. Oczywiście towarzyszy temu brak reakcji na bodźce dochodzące ze świata zewnętrznego, zwłaszcza jeśli bodźcem tym jest żona wydająca z siebie dźwięki potocznie zwane mową.
Uważanie się za lepszych kierowców.
Tego to chyba nawet komentować nie trzeba; wiadomo, że my baby jesteśmy beznadziejne za kierownicą i generalnie powinno się nas zamykać za sam pomysł pójścia na prawo jazdy. A już dożywociem powinno się kończyć zarysowanie ukochanego wehikułu naszego mężczyzny.
Czytanie przy obiedzie lub w toalecie.
Niektórzy czerpią jakąś niezbadaną przyjemność czytelniczą podczas spożywania posiłków; może gazeta utaplana w zupie pomidorowej dostarcza jakiś szczególnych bodźców? A już czytelnictwa kiblowego to nigdy moja mózgownica nie pojmie, chociaż znam też kobiety lubujące się w tej formie. Może amerykańscy naukowcy poczynili już stosowne badania nad związkiem podczytywania na muszli klozetowej z perystaltyką jelit?
Dzielenie ubrań....
...na czyste, brudne i brudne, ale da się
jeszcze założyć. Są, są takie perełki co to takiej segregacji dokonują wykorzystując intensywnie zmysł węchu oraz wzroku. No cóż - woda i środki czystości mają swoją cenę, a zaoszczędzona kasa na nadprogramowe piwko może się przydać ;)
Uprawianie sztuki nowoczesnej w łazience...
Pod tym górnolotnym hasłem kryje się chlapanie na lustro w trakcie mycia zębów oraz pozostawianie resztek włosia po użyciu maszynki tradycyjnej bądź
elektrycznej.
Duże ekspresja podczas bytowania w kuchni.
W celu zrobienia dwóch sztuk kanapek: z lodówki i okolicznych
szafek powyciągane jest całe stado „niezbędnych” gadżetów do tego procederu. I jak się można domyślić żaden członek wywleczonego stada nie wraca na swoje miejsce.
Słuchają, ale nie słyszą.
Jest to związane głównie z brakiem podzielności uwagi u męskiego rodu. Gdy taki przedstawiciel rodu na przykład robi coś na komputerze to zapomnijcie kochane o tym, że on was słucha. Generalnie można opowiedzieć najbardziej sponiewieraną w kosmosie historię o swoich wyczynach seksualnych z przedstawicielami obcych cywilizacji w roli głównej oraz wykorzystaniem najbardziej zjawiskowych gadżetów erotycznych, a nasz luby będzie tylko przytakiwał głową i uśmiechał się zdawkowo, gdy my szczegółowo opisywać będziemy penetrację analną z wykorzystaniem miecza świetlnego i gromnicy z pobliskiej parafii.
Patrzą, ale nie widzą.
Otwiera taki szafę i wpatruje się
niczym w fatamorganę na Saharze zbłąkany, wygłodzony nieszczęśnik, po czym
słychać jęk zawodu, bo nie ma białej koszulki. Z odsieczą przybywa wtedy kobieta i co się
okazuje: koszulka leży i dumnie pręży pierś na swoim miejscu.
Wrodzona niechęć do sprzątania.
Tutaj nie będę się za bardzo pochylać nad tematem; pewnie są wyjątki, ale do mopa i odkurzacza to oni się nie palą z własnej, nieprzymuszonej woli.
Kobieto! Ja umieram!
Gdy dopada ich choroba to o matko, córko i klękajcie
narody; katar okazuje się chorobą śmiertelną przenoszoną każdą drogą, a "gorączka" sięgająca 37 stopni Celsjusza grozi poważnymi powikłaniami i otarciem się o łąki niebiańskie.
Cud alkoholowy.
Umawiają się z kumplami na jedno piwo, a potem się okazuje,
że stał się cud rodem z Kany Galilejskiej i jakoś tak trunki się nadmiernie
rozmnożyły i towarzystwo, żeby nie robić przykrości autorowi cudu było zmuszone wylizać dzbany do ostatniej kropli i by wyrazić swą wdzięczność za te dary wracało na kolanach do chałupy ze śpiewem na ustach.
Głód.
Są głodni pochwał, zwłaszcza jak przez przypadek odkurzą lub
umyją podłogę; wtedy trzeba poematy pochwalne układać i wspiąwszy się na
taboret kuchenny deklamować z pełnym zaangażowaniem; w końcu nasz bohater
domowy popełnił jedną z tych czynności, które kobieta robi bez zająknięcia i
uwielbienia narodu nie potrzebuje.
Hipnoza piersiowo - pośladkowa.
No i na koniec niepohamowane wzrokowodzicielstwo za
przedstawicielkami płci pięknej zwłaszcza jak są odziane w krótkie spódniczki,
bądź z dekoltu wypływa niepokojąca fala wzburzonych, radosnych piersi.
Z pewnością znajdzie się więcej przypadłości, ale w obawie o swoje życie wolę się bardziej nie narażać naszym ukochanym, niepowtarzalnym osobnikom płci męskiej ;)