Wyrywana z butów bywam rzadko, ale jak już mnie wytarga to faktycznie mam problemy z powstrzymaniem pędu ku zaburzaniu Wszechświata. W sumie to co on mi zrobił? Nic. Toczy się ta cała machina od miliardów lat i chyba dobrze jej to idzie. Zatem porzuciwszy chęci destruktarzowe staram się zachować jak przystało na mój sędziwy wiek ;) i nie poddaję się chaotycznie procesowi zaskakiwania. Oczywiście, jak każdy normalny człowiek, wolę te pozytywne zaskoki zamiast tych, które wywołują u mnie długotrwałą zawieszkę żuchwy, która smętnie zwisa w kierunku podłogi i ciężko ją namówić do tego, by wróciła tam, gdzie matka natura zorganizowała jej miejscówkę ;)
W każdym razie jakby na sprawę nie spojrzeć, gdzie by nie ugryźć czy nie polizać, życie bez zaskoczeń maści wszelakiej byłoby po prostu nudne, a sznurówki można nabyć solidne i wtedy nawet Wszechświat może spać spokojnie ;)
Grafika: Eve Daff
Proszę Cię, sznurówki do szpilek?
OdpowiedzUsuńW przypadku szpilek są to sznurówki wirtualne ;)
Usuńmnie, nie dość, że mało co już jest w stanie wyrwać z butów, to na dodatek, wprost przeciwnie, coraz mocniej mnie do ziemi przyciąga... do tego stopnia, że szpilki zamieniłam na płaskie... ehhh, staczam się.... :)))))
OdpowiedzUsuńHa, ha :) Też lubię płaskie buciska i nie przypisuję im mocy sprawczej w kierunku staczania się, ale może o czymś nie wiem ;) Może ja już dawno stoczona i taka nieuświadomiona pętam się po tym globie :)
UsuńOj - to faktycznie wyrwanie z butów musiało być intensywne. Każdy daje się wyrywać inaczej. Ja daję się wyrwać częściej ale na krótko - szybko wracam z lewitacji wokół orbitalnej
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że wracasz :) Najgorzej jak wyrwie i człowiek lewituje bez celu ;)
UsuńJa zawsze powtarzam, że nic mnie już nie zdziwi i zawsze zdarza się coś, co zadaje kłam mojemu postanowieniu. A z drugiej strony dziś chyba nie tak trudno zaburzyć porządek wszech rzeczy...
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę czasami, że nic mnie już nie zdziwi, a potem właśnie ze zdziwienia rozwieram wrota przewodu pokarmowego i pukam się w beret, że ja to jednak mało wiem o życiu :)
UsuńMasz rację, niespodzianki są potrzebne, by się nie zanudzić, choć za zawsze są miłe :)
OdpowiedzUsuńNiespodzianki każdy lubi, o ile za tymi niespodziankami jakiś smrodek się nie ukrywa ;)
UsuńDobrze, że są sznurówki. :)
OdpowiedzUsuńPS Trzymam kciuki w konkursie i mój głos masz. :)
Sznurówki ratują czasami z opresji ;)
UsuńDzięki za głos i chęci :)
Głos oddany. Namówię jeszcze męża. :)
UsuńDziękuję zatem podwójnie :) Gdybyś mieszkała bliżej to pocisłabym z jakim ciastem wdzięcznościowym :)
UsuńKochana, posłałam SMSka, trzymam kciuki za Ciebie i jak wpadnie Ci pomysł, jak mogłabym Ci pomóc przy konkursie Blog Roku, to daj znać. :)
OdpowiedzUsuńDzięki serdeczne :) Jak coś - dam znać :)
UsuńCiekawa sentencja. Na pewno sobie zapiszę i zapamiętam.
OdpowiedzUsuńA proszę bardzo :) Dystrybucja jak najbardziej pożądana :)
UsuńKażdy powinien kiedyś wyrwać się z tych butów. I zacząć porządkować siebie i świat wokół, czyli otoczenie. Serdeczności zasyłam.
OdpowiedzUsuńTeż racja :) Serdeczności odsyłam ze swej strony :)
UsuńSolidne sznurówki, grube podeszwy i kogoś kto przytrzyma nas idąc ręka w rękę przez te szalone życie... ;)
OdpowiedzUsuńCóż za romantyczna wizja wyrywu sznurówkowego :)
UsuńMnie wyrwało od poniedziałku i nie mam pojęcia czy zdołał do końca tygodnia do nich powrócić:)
OdpowiedzUsuńeksperyment- przemijania.blog. onet.pl
Oj to koniecznie trzeba sznurówki wzmocnić lud dodatkowo rzepy zamontować ;)
UsuńZastanowiła mnie kwestia sznurówek. Bo nie mam. Czyli fruwam może? Fajnie byłoby:):)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Są alternatywne obiekty przytrzymujące w obuwiu ;) Ale fruwanie jak najbardziej jest wskazane :)
Usuńhmmm...bardzo tajemniczo...a bardziej konkretnie? :)
OdpowiedzUsuńKonkretów brak ;)
Usuń