Grafika: www.en.wikipedia.org
Sobota. Syndrom piżamowca dopadł mnie dziś i nie chce
puścić. Włóczę się bez składu i ładu po chałupie, a zagadkowo zadziwiające jest
to, że czas mija tak szybko, że pewnie ocknę się w niedzielę wieczorem z
przysłowiową ręką w nocniku. Nic sensownego nie zrobię, a potem będę sobie pluć
w brodę jak stanie się poniedziałek i rękawy trzeba będzie zakasać biegnąc do roboty
z wywalonym jęzorem. Po kilku psychologicznych analizach doszłam do wniosku, że
pomimo wiszącej nade mną groźby wywalonego jęzora nie jestem w stanie uczynić chyba nic konstruktywnego w
dniu dzisiejszym. Wyszło ze mnie prawdziwe, dzikie zwierzę…
leniwiec ;) Brakuje mi tylko stosownej gałęzi i kawałka dżungli, by w majestatycznym
zwisie zalegać i zabijać wzrokiem "szalejące" na wietrze, którego nie ma, liście ;)
Miałam sprzątać… ale jakoś mi nie po drodze. Ubrania
porzucane tu i ówdzie podczas minionego tygodnia machają do mnie rozpaczliwie
licząc na akt łaski z mojej strony, że w końcu wrzucę je do szafy albo do
pralki. Po podłodze walają się tak zwane koty, jeszcze nie miauczą, ale
wszystko przed nami. Na stole cudownemu rozmnożeniu uległy wszelakiej maści
duperele odkładane na tenże stół w celach różnych i różnistych. W zlewie Armagedon
talerzowo-garczano-sztućcowy. Perfekcyjna pani domu dokonałaby z pewnością na
mnie publicznej egzekucji za zaistniałe okoliczności w lokalu mieszkalnym. Moje
poczucie estetyki jakoś bardzo nie cierpi w związku z tym wszystkim, ale mały
wyrzut sumienia nie pozwala mi na spokojną sobotnią egzystencję w piżamce ;) Muszę dziada ogłuszyć jakimiś słodkościami ;)
Miałam zrobić parę rzeczy papierzanych do roboty… ale na tym
polu też mojej piżamie nie po drodze. Poza tym jest sobota, a kto przy zdrowych
zmysłach produkuje papiery w sobotę? Nikt ;) Zatem papiery leżą i czekają na
lepsze czasy lub motyw noża na gardle, który z pewnością się pojawi w bliżej
nieokreślonej przyszłości.
Miałam iść na basen… ale kto idzie na basen jak za oknem
deszcz leje ;) No jakoś mój system nerwowy tych dwóch zjawisk nie był w stanie
poskładać w symbiotyczną całość. Zadowolę się popołudniowym prysznicem, bo na
poranny to już raczej się nie załapię biorąc pod uwagę fakt, że ta piżama nie
chcę się ode mnie odczepić, a na zegarze za chwilę będzie 14.30.
Miałam napisać post... o i to mi się chyba udało ;)
Dobra, koniec pobożnych życzeń ;) Mam nadzieję, że moje
lenistwo będzie mi wybaczone na sądzie ostatecznym i za karę nie zostanę zesłana ponownie na Ziemię jako perfekcyjna pani domu - nowe wcielenie ;)
Każdemu dzień lenia w
piżamie się od czasu do czasu należy, czyż nie? ;)
Hejka!
OdpowiedzUsuńSuper blog!
Wiadomo, że czasem dopada leń - jest to naturalne i zdrowe, byle umieć kontrolować. Czasem trzeba odpocząć od wszystkiego, rzucić wszystko i mieć chwilkę tylko dla siebie/na przyjemności.
Zapraszam do siebie na bloga :)
Piszę trochę o sobie, swoim życiu, studiach, zainteresowaniach jak i umieszczam ciekawe zdjęcia.
Ostatnie notki dotyczą mojej pracy i studiów oraz "Quillingu".
Poproszę o opinię czy komentarz! :)
-> Blog: "Drobnostek świat" :)
Dzięki za odwiedziny, wpadnę z rewizytą :)
UsuńJa mam dzisiaj tak samo... Wszystko leży i ja leżę... Jak zwierzę... Choć mam prawo. Dzień Dawcy Szpiku. Mogę świętować :)
OdpowiedzUsuńNo to w pełni uzasadnione leżenie :) Lepszego powodu do świętowania nie trzeba :)
UsuńNależy się, należy! Mnie tez czasami łapie, a gdy dopada mnie migrena, to fotel jest najlepszym przyjacielem...
OdpowiedzUsuńA sobotę lubię podwójnie - nic nie muszę, a wszystko mogę :-)
U nas deszczu ani kropli, nie pamiętam od kiedy :-( Nie to, że lubię moknąć, ale wszystko wokół zamienia się w popiół...
Niestety foteli nie posiadam, ale na starość sprawię sobie taki bujany, wyścielę go jakimś pluszastym materiałem i będę się bujać do woli :) Też lubię soboty - taki dzień z perspektywą niedzielną zawsze cieszy :)
UsuńNiektóre fragmenty opisu pasują doskonale do pokoju mojej córci. Mieszkasz u niej?! ;) :)
OdpowiedzUsuńHeh, raczej nie, a bynajmniej nic mi na ten temat nie wiadomo ;) Ale bez obaw, wczoraj ogarnęłam obejście zrzuciwszy wcześniej z siebie piżamę leniwca ;)
UsuńMuszę jakoś pogonić leniwca z mojej córci. Niedługo zaczyna się rok akademicki, więc liczę na to, że leniwiec zostanie w domu i nie pojedzie z nią do Wrocka. ;) :)
UsuńOj tam, leniwiec to takie pocieszne zwierzę ;)
UsuńTaka sobota to piękna jest... no po prostu piękna... nic nie trzeba, co ma być to będzie... popieram.
OdpowiedzUsuńTeż uważam, iż taka sobota jest piękna:)
UsuńBoshhhhh... Kobicino! jak ja Ci zazdroszczę !!! Ale spoko - też będę leniwcem. Wyjeżdżam na 3 dni i tylko będę leżeć i filmy oglądać. A co! W piżamie !!
OdpowiedzUsuńNie ma czego zazdrościć, tylko brać przykład ;) Leniwcem można zostać spontanicznie, zawsze i wszędzie ;)
Usuńw domu rodzinnym piżamowcy byli bezwzględnie tępieni więc teraz ja (i moi chłopcy), od czasu do czasu (jesień-zima zdecydowanie bardziej temu sprzyja), absolutnie bez wyrzutów sumienia, uskuteczniam ten proceder ;)
OdpowiedzUsuńI słusznie :) Piżamowcem należy od czasu do czasu zostawać :)
UsuńŻe też ja tu w weekend nie zajrzałam! Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że snułam się w piżamie z błogim poczuciem, że ... 😉
OdpowiedzUsuńTeraz już totalny zapier*oling, leniwiec musiał przeistoczyć się w jakiegoś cyborga. Ale nic to. Za dwa dni można będzie przeżyć kolejne przeobrażenie. W co (kogo)? Napiszesz w kolejnym poście? 😊 (najbliższy post w piątek, a większy to już chyba adwent)
Niestety ja też musiałam się w zapierdolingującego cyborga zmienić, nie ma zmiłuj ;) A jakie będzie kolejne przeobrażenie, zobaczymy ;)
UsuńO mój Panie... Myślałam, że to zdjęcie mojego męża. Tylko ten przedziałek na środku głowy mi nie pasował :)
OdpowiedzUsuńHa ha :)
UsuńCo ja czytam? Kobiety w piżamach snują się? A gdzież koszule nocne powłóczyste i półprzeźroczyste?
OdpowiedzUsuńBoja... współczesne kobiety to buszują w piżamach, kto by się odziewał w jakieś powłóczyste szmatki ;)
Usuń