Grafika: www.ekologia.pl
Moja sąsiadka to urocze dziewczę, o szerokich horyzontach, z
wielowymiarowym spojrzeniem na świat, posiadające męża i kilkuletnie dziecko. Pomimo
sporej różnicy wieku między nami nadajemy na podobnej częstotliwości. I tak się
złożyło, że ostatnio w tym samym czasie zostałyśmy słomianymi wdowami. Chłopy
nasze osobiste udały się w celach służbowych w północne rejony Polski. No to co
było robić? Telefon raz, telefon dwa i babski wieczór zaplanowany. Jesteśmy
patologicznymi wielbicielkami sushi, więc zamówiłyśmy odpowiedniej wielkości
porcję na wieczór, dorzuciłyśmy do tego białe wino i impreza się wyklarowała,
że mucha nie siada. Po obgadaniu wszelakich spraw bieżących, wypiciu prawie
dwóch butelek wina i pożarciu ogromu sushi opatrzność czuwająca nad odpowiednim
prowadzeniem się dwóch niewiast zsyła nam kataklizm. Nagle, bez żadnego
ostrzeżenia, spada na nasze bezcenne głowy karnisz, który zamontowany jest/był nad oknem tuż
nad kanapą, na której siedzimy. Na szczęście nie ma ofiar w ludziach. Znak to z
niebios czy co? – jesteśmy oburzone i zdegustowane. To już nawet w spokoju
napić się nie można? Przecież my grzecznie, kulturalnie i bez ekscesów imprezę
odbywamy. Owszem – wino jest! Ale śpiewu nie ma! O chłopach nie wspominając! I
niech mi ktoś powie, że Bóg nie jest szowinistyczną męską świnią?!? Pewnie mu się
nie podobało, że kobity się zmówiły i dobrze bawią z winem i żarełkiem. On to
nas widział z mopami jak ochoczo polerujemy podłogi, najpierw u mnie, potem u
niej w lokalu. Ciekawe czy tym naszym chłopom osobistym też na łby karnisze
zrzucał? Znając potencjał tych osobników to cały sufit im na czerepy spaść
powinien ;)
***
Następnego dnia nie obudziłam się sama… Wszędzie były
zwierzęta. Podłe zwierzęta. Rzuciły się pazernie na mój łeb i łażą po nim tam i
z powrotem. Tupot białych mew też pewnie ten Bóg zapatrzony w męski ród na mnie
zesłał i wytresował gadzinę stosownie, żeby upierdliwa do granic możliwości
była ;)
Udanego weekendu :)