Grafika: www.amazon.com
Zniknął kolejny kartonik mleka, a właściwie nie zniknął kartonik - tylko jego zawartość… Pan osobisty Konkubinator uprawiał nocny, mleczny żer. Poniekąd mnie to fascynuje, zastanawiam się czy nie zgłosić go jako testera do jakiegoś zakładu nabiałczanego. No więc, oglądam ten pusty kartonik i tak, od niechcenia, rzucam luźną myśl, która, być może, spróbuje wyjaśnić fenomen znikającego, w ilościach hurtowych, mleka:
- Może Ty w poprzednim wcieleniu byłeś cielakiem za wcześnie odstawionym od matczynej piersi…
- Nie! Byłem królem… Twoim!
Odpowiedź nieco zbija mnie z tropu, ale kontynuuję wątek nabiałowy:
- A co ma król do mleka?
- Nic, ważne jest to - czyim królem byłem. Twoim! Twoim! Jełopino Ty jedna!
Zauważam, że obszary mózgu odpowiedzialne za głupotę zbyt mocno zostały pobudzone, ale nie zrażona tym faktem brnę dalej w wątek wcieleń:
- Człowieku, czy Ty nie masz lepszego pomysłu na poprzednie wcielenia? Jak już być królem to całego narodu, pławić się w bogactwach, chordy niewolnic mieć na każde zawołanie, kąpać się mleku… - uruchamia mi się projektor z filmem pt. „Konkubinator i czterdzieści niewolnic w mlecznej krainie.”
- No coś Ty! Przecież użeranie się z Tobą to zastępuje ze trzy królestwa!
I co tu rzec…
Facetom niewiele jednak potrzeba… Wystarczy mleko w kartoniku, baba do użerania, przyda się też dobry trunek i papierosy - w tym konkretnym, opisywanym przypadku ;)
Mlecznej soboty życzę ;)