Pokazywanie postów oznaczonych etykietą facet. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą facet. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 8 marca 2021

Instrukcja obsługi męskiego Homo sapiens'a...


Dziś, przekornie, pojeżdżę sobie po męskim nasieniu… a niech się obrażają ;) 
Znalazłam ciekawy artykuł na stronie: www.focus.pl i wykorzystałam to i owo - cytowane fragmenty pochodzą z tego właśnie miejsca. 

INSTRUKCJA OBSŁUGI MĘSKIEGO HOMO SAPIENS'A:

1. Dowiedz się, z kim masz do czynienia:

„Osobnik płci męskiej jest stworzeniem zdecydowanie mniej skomplikowanym do rozszyfrowania niż kobieta. Jak stwierdziła Helen Rowland: Kobiecie wystarczy, by poznała dobrze jednego mężczyznę, żeby zrozumieć wszystkich. Mężczyzna może poznać wszystkie kobiety i nie zrozumie żadnej.”

Zgadzam się w całej rozciągłości; schemat działania wszystkich osobników płci męskiej jest, zaskakująco, podobny – wystarczy rozpracować kilka, podstawowych, zachowań wymóżdżonych w męskich umysłach i jesteśmy w domku. Czyżby wynikało to z faktu: „Jak rozpoznać, czy mężczyzna ma właśnie ochotę na seks? Sprawdzić, czy oddycha.”
Wszechobecny, podobno, w ich mózgach seks jest paliwem dla wszelakich działań – strach pomyśleć, co oni mają w tych głowiznach, jeżeli to faktycznie prawda i dotyczy wszystkich męskich Homo sapiens’ów.

2. Faceci nie znoszą żeńskich doradców:

„Mężczyzna wie, że wie i biada kobiecie, która po dobroci próbuje wyperswadować mu własne zdanie. Dopóki samiec nie przejedzie się na własnym błędzie, do upadłego broni swojego zdania. Za dawanie dobrych rad, szczególnie tych trafnych, choć nieproszonych, gotów jest pogryźć.”

I tego nie rozumiem… Wielokrotnie zdarzyło mi się podważyć męski autorytet, kiedy to, wzięłam w dłoń instrukcję obsługi – po tym, jak szlag mnie trafił i wyłożyłam łopatologicznie, jak i co, ze sobą połączyć. Oczywiście nie spotkało się to z życzliwym przyjęciem i prawdopodobnie, gdyby była taka możliwość, dostałabym czymś w łeb. Mam sukcesy na polu montowania: kabiny prysznicowej, zestawu mebli oraz nakładania tynku strukturalnego.

3. Mowa ciała:

„Od momentu wyjścia przed jaskinię samiec musi nieustannie stać na straży swego terytorium i walczyć o kobietę. Niestety arsenał niewerbalnych środków męskiego flirtu jest dość ubogi. Ogranicza się do silnego wciągnięcia brzucha, wyprostowania sylwetki, by wydawać się wyższym, i napięcia mięśni. Czasem lekko rozstawi nogi i wysunie ku budzącej zainteresowanie samicy biodra. Najwięcej jednak powiedzą ci jego oczy – jest mistrzem w posyłaniu tak zwanego maślanego spojrzenia.”

Tu zbyt wielkiej filozofii nie trzeba – miesiąc wnikliwych obserwacji wystarczy, aby rozróżniać kilka podstawowych niewerbalizmów męskiego Homo sapiens'a; poza tym, ich przekaz jest tak nieskomplikowany, że kobieta bez problemu zorientuje się, o co chodzi.

4. Do chłopa - mów prosto:

„Z socjolingwistycznych badań Deborah Tannen wynika, że kobiety mówią, by nawiązać relację i stworzyć sieć porozumienia z rozmówcą. Mężczyźni traktują słowa jako strumień informacji, podkreślania własnych umiejętności i utrzymywania wiodącej pozycji. Męski mózg ma o jedną trzecią mniej połączeń między obiema półkulami, stąd słabsza komunikacja pomiędzy poszczególnymi ośrodkami jego procesora. Wynika z tego konieczność podawania facetowi prostych, konkretnych komunikatów, bez owijania w bawełnę, wieloznaczności i aluzji. Wówczas rozumie, a nawet zrobi to, o co się go prosi.”

Także, moje drogie panie, wysilanie się i tworzenie kwiecistych przemówień jest tylko stratą czasu i energii – są ciekawsze sposoby spożytkowania nadmiaru jednego i drugiego.

5. Kobieto - bądź jak rasowy pies myśliwski:

„Mężczyźni potrafią dość szybko rozpoznać kłamstwo, zdenerwowanie i agresywne nastawienie. Sami też z większą łatwością potrafią kłamać. Jeśli mężczyzna podczas szczerej rozmowy pociera nos lub oko, uciekając przy tym wzrokiem, z pewnością nie mówi prawdy. Gdy do tego niektóre słowa stają się niewyraźne, a on dodaje sformułowania typu: „uczciwie mówiąc”, „szczerze powiem” lub „przyznam z ręką na sercu” – łże jak z nut.”

Bardzo pouczające – komentować nie będę…

6. Kompromis – ważna sprawa:

„Sport i świadomość jedności z innymi kibicami to powrót do zakodowanego stanu wspólnoty myśliwych, którzy ruszali na polowanie, by dostarczyć rodzinie pożywienia. Zapamiętaj więc, że z mistrzostwami świata w piłce nożnej nikt nigdy nie wygrał. Nawet jeśli wiesz, kiedy jest spalony.”

Należy zostawić sporą swobodę w tej materii – niech sobie chłopaki pokibicują, popiwkują i nie warto się silić na zrozumienie tematu i mędzenie im za uszami: A po co tam idziesz? A znowu będziecie pili piwsko? I tym podobne…

7. Pochwal swojego Misia:

„Atawistyczna rola przywódcy stada sprawia, że każdy mężczyzna wymaga częstego uzupełniania poziomu komplementów. Nie dawaj mu rad, ale chwal za najdrobniejszą rzecz. Kiedy po godzinie wyjdzie z łazienki z naręczem kluczy, drabiną, skrzynką na narzędzia, z pokiereszowanymi rękami i stekiem niewybrednych przekleństw na ustach – wejdź tam i oniemiej z zachwytu: wiesz, nigdy jeszcze nie było tu tak jasno, wspaniale wymieniłeś tę żarówkę! Uwierzy…”

8. Prawdziwe znaczenie męskich słów:

„W książce „Dlaczego mężczyźni kłamią, a kobiety płaczą” zamieszczono podręczny słownik zwrotów często używanych przez facetów, wraz z prawdziwym znaczeniem tych słów:

Ładna sukienka. – Ładny biust.

Kocham cię… – Pokochajmy się teraz…

To interesujące… – Jeszcze o tym gadasz?

Słyszałem. – Nie mam pojęcia, co mówiłaś.

Świetnie w tym wyglądasz – Jeszcze jedna przymiarka czegokolwiek i umrę z głodu!

Pomóc Ci z obiadem? – Gdzie, do cholery, jest ten obiad?

Wezwij karetkę, chyba umieram! – Skaleczyłem się w palec.”

To chyba wiedzą wszystkie kobiety ;)

9. Prowokacja – zły pomysł:

„Przyznanie się do pomyłki przychodzi mężczyźnie z trudem i okupione jest rwaniem włosów z głowy. To niemal taki sam cios, jak niepowodzenie seksualne, które – jeśli partnerka chce samcowi złamać życie i sprowokuje go dwuznaczną uwagą na temat jego potencji czy umiejętności – może zakończyć się próbą samobójczą (choć w zdecydowanej większości kończy się próbą zmiany partnerki). Psycholog ewolucyjny David Buss wysnuł wniosek, że seksualność mężczyzny i jego wrodzona zazdrość o partnerkę prowadzą do tego, że – w przeciwieństwie do kobiet – panowie za najbardziej dotkliwą uznają zdradę fizyczną.”

10. Nie popełniaj tych samych błędów:

„Jeśli mężczyzna nie dzwoni, to znaczy, że mu nie zależy. Twoje wymówki na nic się nie zdadzą. Nie inicjuj zbyt często rozmów analizujących wasz świeży związek. W ten sposób możesz go tylko skutecznie spłoszyć. Nie zamęczaj go pytaniami o poprzednie dziewczyny. Kontroluj swoją paplaninę. Żaden facet nie wytrzyma dwugodzinnej opowieści o zimowych kreacjach twojego chihuahua. Możesz sobie popłakać na wzruszającym filmie, ale pochlipywanie z tego powodu, że nie pocałował cię na pożegnanie, jest ponad męską wytrzymałość Nie trzymaj się go kurczowo. Spotykaj się ze swoimi znajomymi i nie miej mu za złe, gdy on od czasu do czasu zechce spotkać się z kumplami. Jeśli nie jesteście jeszcze „po słowie”, nie roztaczaj przed nim wizji cudownego małżeństwa i licznej rodziny, nawet jeśli o tym marzysz.”

poniedziałek, 14 grudnia 2020

Nocne prykanie utrudnia zasypianie…

Sobotni, późny wieczór. Marian rozkosznie wędruje z Morfeuszem w pokoju obok, słychać tylko cichutkie ;) pochrapywania. Leżę na kanapie omotana w kołderkę, oglądam jakiś film, przeglądam w Internecie przepisy na dania bez cukru zagłębiając się w temat kokosanek z mąki kokosowej, która ostatnio prześladuje mnie na różne sposoby. 

Starość, nie radość… Robi się po 23 i jakoś tak senność zaczyna mnie mulić. Idę dokonać ablucji sobotnich, po czym wskakuję do łóżka właściwego. Kraina snów, po której od dawna błąka się już Maniek, nieśmiało zaczyna mnie wzywać, gdy ni stąd, ni zowąd słyszę podejrzane odgłosy: jakby zduszone pryknięcia. Nie, nie to nie Marian. Pryknięcia brzmią jakby je jakieś małe dupki emitowały, a dupka Marianowa choć zgrabna to miniaturowa nie jest. Hmm… Nie chce mi się wstawać, żeby sprawdzać kto jest sprawcą zamieszania, więc dalej nasłuchuję… Pryk, głośniejsze pryk, cichsze pryk… Czyżby gryzonie, o których istnieniu nic mi nie wiadomo, najadły się fasolki po bretońsku…? A może taka akustyka w bloku i to sąsiad z piętra powyżej najadł się fasolki…?

I nagle mnie olśniewa! To cieciorka zostawiona na noc w garze do namoczenia! Przecie Marian będzie z niej jutro pasztet montował! Analizuję więc, taka zalegająca łóżkowo, problem prykającej ciecierzycy: się moczy, chłonie wodę, pęcznieje, pęka jej skórka i bidula se poprykuje. Ale… Biorąc pod uwagę fakt, iż w garze jest 500 gramów towaru to w przeliczeniu na sztuki wychodzi, szacując, jakieś kilkaset? tysiąc? dwa tysiące sztuk? W wariancie optymistycznym czeka mnie kilkaset pryknięć?!? – moja matematyczna logika mocno zaniepokoiła się faktem towarzyszenia cieciorce w tylu momentach ulgi w środku nocy.

Niechętnie opuszczam cieplutkie łóżko i idę dokonać interwencji. Interwencja ogranicza się do przykrycia gara pokrywką i zamknięcia kuchennych drzwi.

No! W końcu cisza i spokój, można spać, a ciecierzyca alias groch włoski niech sobie „śpiewa” do woli.

Następnego dnia powstał pyszny pasztet z prykającej cieciorki. Marian orzekł, że lepszy niż te wszystkie sklepowe przemysłowo toczone paszteciska mięsne, gdzie dodają zapewne mielone w całości świniaki razem z chlewami i rolnikami z Podlasia ;)

Grafika: evedaff

środa, 20 kwietnia 2016

Jak uszczęśliwić kobietę? Kobietoskopowe przebłyski ;)

Tak, tak... Wbrew temu co statystyczny chłop sądzi na temat uszczęśliwiania kobiet i w nawiązaniu do moich ostatnich wpisów, postanowiłam zamieścić małą wskazówkę, wygrzebaną z przepastnych netów, jak to też niewiastę wprowadzić w stan nirwany ;) Nie od dziś wiadomo, że my wcale nie jesteśmy jakieś skomplikowane czy te inne tam dyrdymały opowiadane na nasz temat. Prostota w pas się kłania ;) Wystarczy odpowiednio chwycić i w trakcie wleczenia do sypialni rozbudzić w kobiecie odpowiednie żądze, a potem płynnie przejść do deklaracji dotyczących zmywania czy jakiejkolwiek innej czynności podpadającej pod sprzątanie i otrzymujemy kobietę w pełni szczęśliwą. Jako stworzenia lubiące popadać w stany emocjonalne usytuowane na przeciwległych biegunach mózgownicy docenimy taki sposób zadbania o nasz poziom szczęścia w żywocie ;)

Grafika: Eve Daff

I taki mały wrzucik obrazkowy, oczywiście z przymrużeniem oka ;)

Znalezione obrazy dla zapytania kobieta jest jak księga

piątek, 2 października 2015

Rozważania z papierem toaletowym w tle...

Grafika: www.tapeciarnia.pl

Mam chyba zawieszkę… Zawieszkę blogową, która wynika z braku czasu. Proza życia i zajęcie zarobkowe, etatowe mnie pochłonęło i wchłonęło. Moja miłość do blogowania nie osiągnęła jeszcze szczytów rodem z Himalajów, by nie spać po nocach i rozkoszować się życiem blogera. Generalnie to około dwudziestej drugiej zalegam na wyrku w piżamce i morda mi się cieszy, że jestem w pozycji horyzontalnej otulona światłem nocnej lampki, kołderką i ciszą nocną. Noc mija szybko. Nadchodzi poranek, a z nim poranne korki spowodowane remontami dróg skutecznie zaprzątającymi mój umysł, który usiłuje w takiej sytuacji znaleźć odpowiedź na pytanie: Ludzie! Dlaczego wy tych remontów w wakacje nie robicie? Widać tak musi być. W związku z tym zmierzając w kierunku miejsca zarobkowania napotykam malownicze krajobrazy okupowane przez drogowców. Staram się zachować zimną krew, ale nie jest to proste, gdyż owa krew już z rana się wzburza zanim z chałupy wypełznę. Takie dni nazywam dniami wybrańca losu. Wstaję rano, idę do toalety; oczywiście miejscówka przeznaczona dla rolki papieru toaletowego rozpaczliwie macha do mnie tym co pozostało z rolki papieru czyli samą rolką. To też mnie zawsze fascynuje – dlaczego faceci nie potrafią zamontować nowej rolki papieru z papierem? Sięgam więc siedząc na klozecie do kąta i klnąc pod nosem montuję nową rolkę z papierem. Niby duperela, a coś tam już podnosi w mózgownicy. Idę do kuchni. Wyciągam puszkę z kawą i oczywiście w trakcie gmerania łyżką w tej puszce rozsypuję sporo kawy po kuchennym stole i podłodze. Ot takie poranne urozmaicenie żywota. A niech sobie baba pozamiata z rańca, trochę gimnastyki nikomu jeszcze nie zaszkodziło. Szczęśliwie kawę udaje mi się wypić, nawet mleko się znalazło, a to jak wiadomo w moim domu też jest śliska sprawa. Kto czytuje tego bloga ten wie, że mieszkam z nocnym wypijaczem mleka w ilościach hurtowych. Dobrze, że pustych kartonów po mleku i innych takich w lodówce nie zostawia, a wiem od znajomych kobiet, że niektórzy panowie to lubią sobie mleko, kefir czy śmietankę wypić z lodóweczki, a opakowanie zastawić – tak dla zmylenia przeciwnika. Może się cudownie samo znowu napełni w trakcie bytowania w urządzeniu chłodzącym? No, ale wróćmy do poranka. Po spożyciu kawy i owsianki udałam się do łazienki, by jakiś tam makijaż uskutecznić. Licho mnie podkusiło, żeby użyć pudru w kulkach. A w dniu wybrańca losu to nie jest najlepszy pomysł... Tak ten puder sprytnie z szafki wyjmowałam, że kulki się rozsypały po podłodze. Teraz zbieraj durna babo! Zbieram. Wyrzucam zebrane kulki do muszli klozetowej. Z pudru mało co zostało, a moje siarczyste przekleństwa słychać na całym osiedlu. I niech mi ktoś powie, że przedmioty martwe nie są złośliwe! Te cholery doskonale wiedzą kiedy zaatakować i dobić leżącego ;) Pomimo licznych zamachów na moje zdrowie psychiczne szczęśliwie wydostałam się z domostwa i dotarłam do pracy. Żadne inne kataklizmy mnie nie nawiedziły. Znaczy się może i nawiedziły, ale po tych porannych atrakcjach system nerwowy załapał tak zwanego zwisa na przeciwności losu. W końcu mamy piąteczek ;)

Aaa... 
Gdyby ktoś się nudził w weekend i chciał mnie posłuchać to zapraszam do ściągnięcia 
darmowej aplikacji na telefon lub tablet - Audio-blog
pocę się tam na potęgę w charakterze lektorki czytając swoje posty.
Zapraszam :)

Grafika: Eve Daff

poniedziałek, 9 marca 2015

Osobisty chłop domowy, czyli "rozmowy" damsko - męskie ;)

Grafika: brera-london.com

- Jakie to niesamowite… Z takiego małego ziarenka robi się taki wielki popcorn! – zachwyca się osobisty chłop domowy nad miską przekąski pieczołowicie przygotowanej w mikrofalówce i z namaszczeniem ogląda każde kukurydziane potomstwo zamienione w popcorniastego bałwana.
- Faktycznie dziwne to zjawisko, że się takie małe coś tak nadmuchać potrafi – podzielam, jak tylko potrafię, zachwyt osobnika płci męskiej. Po chwili rzucam luźną myśl:
- Ciekawe co z ciebie by wyszło jakbyśmy cię poddali popcornizacji?
- No jak to co! Jakiś król albo prezydent!
- Jasne… Chyba Putin! – tak mi się na czasie odpowiedź zmajstrowała ;)
Fascynacja królami jest dla mnie zagadkowa w tym unikatowym przypadku zamkniętym w ciele mężczyzny w średnim wieku. Już nie raz i nie dwa się dowiedziałam, że koniecznie jakieś powinowactwo do królów nosi w swoim zestawie genów. Tylko gdzie pałac, służba i skarbiec pełen złota? ;) 

A poniżej, dla ciekawskich, odpowiedź, powiedzmy, że naukowa na temat popcornu:
„Ziarna kukurydzy zawierają w sobie wodę, która pod wpływem nagłego przyrostu ciepła zamienia się w parę wodną i błyskawicznie zwiększa swoją objętość rozsadzając cienką skorupę. Skrobia znajdująca się wewnątrz zostaje zmiękczona przez ciśnienie i wysoką temperaturę w rezultacie czego szybko pęcznieje. Popcorn znany był już 5 tysięcy lat temu na terenie Ameryki. Rdzenni mieszkańcy tego kontynentu podgrzewali ziarna kukurydzy w glinianym garnku ustawionym na palenisku. Dziś do wyrobu popcornu wystarczą 3 minuty i kuchenka mikrofalowa.” 

Z kategorii rozmowy damsko - męskie poniżej dwa inne dialogi:
Oglądamy muzyczne show na TVP2: The Voice of Poland… 
On podśpiewuje, ja udaję, że gram na gitarze (kiedyś miałam mały epizod w tej materii, więc mam pojęcie o chwytach i biciu)… Sama się sobą zachwycam: 
- Chwytów już niewiele pamiętam, ale bicie mam zarąbiste!!!
Odzywa się Luby: 
- Bicie?!? Chyba na dekiel! He! He! He! 
I kula się ze śmiechu na kanapie…

Oglądamy film z wątkiem o wariatach… 
Pytam: Miałeś kiedyś do czynienia z jakimś wariatem na żywo?
Szybko się orientuję, że zadałam niewłaściwe pytanie, ale było już za późno, więc słyszę: Taaa... Codziennie go widzę…

10 marca obchodzimy Dzień Mężczyzny
oraz Międzynarodowy Dzień Całowania w Czoło, Dzień 40 Męczenników i 
urodziny Chucka Norissa :)
Wszystkim Panom z okazji ich święta życzę wyrozumiałości dla kobiet ;) 
Jak powszechnie wiadomo mamy problemy ze zrozumieniem męskiej logiki ;)

Poniżej pomysł na prezent z okazji Dnia Mężczyzny - oczywiście w kaskopojaku można zamontować inny, 
bardziej pożądany przez mężczyzn, napój w puszce; sugerowana wielkość puszki: 0,7 litra ;) 
Tak zaopatrzonego mężczyznę można swobodnie zachęcić do zmywania naczyń, odkurzania, prasowania lub 
innych czynności domowych odbywających się w pozycji stojącej ;)

www.oryginalny-prezent.pl

Kobicina Miejska zaprasza na wycieczkę po postach o mężczyznach:

sobota, 7 lutego 2015

Baba do użerania, kartonik mleka i poprzednie wcielenia…

Grafika: www.amazon.com

Zniknął kolejny kartonik mleka, a właściwie nie zniknął kartonik - tylko jego zawartość… Pan osobisty Konkubinator uprawiał nocny, mleczny żer. Poniekąd mnie to fascynuje, zastanawiam się czy nie zgłosić go jako testera do jakiegoś zakładu nabiałczanego. No więc, oglądam ten pusty kartonik i tak, od niechcenia, rzucam luźną myśl, która, być może, spróbuje wyjaśnić fenomen znikającego, w ilościach hurtowych, mleka:
- Może Ty w poprzednim wcieleniu byłeś cielakiem za wcześnie odstawionym od matczynej piersi… 
- Nie! Byłem królem… Twoim! 
Odpowiedź nieco zbija mnie z tropu, ale kontynuuję wątek nabiałowy:
- A co ma król do mleka? 
- Nic, ważne jest to - czyim królem byłem. Twoim! Twoim! Jełopino Ty jedna! 
Zauważam, że obszary mózgu odpowiedzialne za głupotę zbyt mocno zostały pobudzone, ale nie zrażona tym faktem brnę dalej w wątek wcieleń:
- Człowieku, czy Ty nie masz lepszego pomysłu na poprzednie wcielenia? Jak już być królem to całego narodu, pławić się w bogactwach, chordy niewolnic mieć na każde zawołanie, kąpać się mleku… - uruchamia mi się projektor z filmem pt. „Konkubinator i czterdzieści niewolnic w mlecznej krainie.”
- No coś Ty! Przecież użeranie się z Tobą to zastępuje ze trzy królestwa!

I co tu rzec… 
Facetom niewiele jednak potrzeba… Wystarczy mleko w kartoniku, baba do użerania, przyda się też dobry trunek i papierosy - w tym konkretnym, opisywanym przypadku ;)

Mlecznej soboty życzę ;)

niedziela, 18 stycznia 2015

O czym marzą faceci...? O manierce z Legii Cudzoziemskiej ;)


Dziś będzie poważnie, profesjonalnie i edukacyjnie ;) O czym marzą faceci...? Nie, nie, nie o tym, o czym myślicie! Co jest potrzebne facetowi w wielkim mieście? Co spędza sen z jego powiek? Jakie potrzeby zaprzątają jego głowę? Odpowiedź poniżej... 
Ostatnio zostałam poproszona przez osobistego Konkubinatora o zakupienie na allegro kilku ciekawych gadżetów - grzecznie, więc zakupiłam, natomiast dodając te cuda do koszyka nie mogłam się powstrzymać od śmiechu :)


Cóż my tu mamy?
1. BRANSOLETA Paracord - dla niewtajemniczonych wyjaśniam: jest to linka sprytnie zamieniona w bransoletkę - bardzo gustowną w kolorze agresywnej czerwieni ;) Po rozpleceniu otrzymuje się ponad dwa i pół metra bardzo wytrzymałej linki, która może przydać się w każdej sytuacji. To jest istotne! Posiada niezliczona liczbę zastosowań, doskonała do naprawy sprzętu, mocowania oporządzenia, do budowy schronienia, jako smycz, linka do prania, linka do namiotów i hamaków, zapasowa sznurówka, cuma, linka na wiadro, itd. Testowania na obciążenie statyczne aż do 250 kg. Odporna na przetarcia i cięcie tępym narzędziem. Szybko schnąca, nie butwieje i pleśnieje.

2. Lekki HAMAK Turystyczny z Pokrowcem OLIV - lekki hamak o specyfikacji militarnej. Specyfikacja jest ważna ;) Doskonały by zapewnić suche, wygodne i bezpieczne miejsce do spania nawet w najtrudniejszym terenie. Świetnie sprawdza się także na działce, kempingu i na łodzi. Jego niezwykła wytrzymałość, niewielkie gabaryty i niska masa czynią go niezwykle przydatnym w wędrówce. Wykonany z wysokiej klasy nylonu, wyposażony w solidne sznury do wiązania z oplotem - ułatwia to rozwiązanie węzłów. Łatwy do utrzymania w czystości (możliwość prania), szybkoschnący. Obustronne linki zapobiegają wypadnięciu i regulują stabilność hamaka. W komplecie pokrowiec z wodoodpornego materiału.

3. Hunter CZAPKA z Daszkiem Myśliwska Wild Tree - profesjonalna czapka myśliwska z daszkiem. Dedykowany specjalnie dla myśliwych kamuflaż leśny Wild Tree - przypomina rysunek lasu. Zwykłe kamuflaże wojskowe służą do maskowania w terenie przed okiem ludzkim, kamuflaże myśliwskie maskują także przed okiem zwierzyny. Wykonana z najwyższej jakości materiałów z dużą dbałością o szczegóły. Doskonały krój gwarantuje, że czapka zawsze dobrze leży. Materiał nie szeleści i nie odbija światła. Daszek chroni przed słońcem oraz deszczem. Czapka z usztywnianym czołem wyposażona w potnik. 

4. Wojskowy KOMPLET PRZECIWDESZCZOWY - oryginalny zestaw przeciwchemiczny Armii Czeskiej. Jego głównymi zaletami jest lekkość i niewielkie gabaryty, warto mieć go zawsze ze sobą. Całkowicie wodo i wiatroodporny, zabezpiecza przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi. Zestaw składa się z peleryny, ochraniaczy na buty (woderów) oraz rękawic. Wykonany z grubej i niezwykle wytrzymałej folii PVC w kolorze maskującym. Długa peleryna wyposażona w obszerny kaptur ze ściągaczem i wewnętrzne kieszenie na wodery i rękawice. Uniwersalne wodery wyposażone w ściągacz na buta oraz taśmy do mocowania na pasku. Podeszwa wzmocniona, odporna na przetarcia. Długie rękawice trójpalczaste z wszytą gumką. Specjalny krój umożliwia noszenie jednocześnie z plecakiem. Peleryna niezwykle uniwersalna, poza klasyczną funkcją może posłużyć do budowy namiotu/szałasu, jako wodoodporny pokrowiec na śpiwór lub izolacja od podłoża. Z uwagi na kształt i gabaryty woderów istnieje możliwość ich użycia jako wodoodpornych worków na bagaż lub sprzęt. Wszystkie szwy galwanizowane - wodoodporne. Rozmiar uniwersalny. Zestaw zapakowany w hermetyczny worek.

5. Okulary Polarne, Gogle Alpinistyczne GLACIER S3 - klasyczne okulary lodowcowe/alpinistyczne o specyfikacji militarnej. Model zaprojektowany dla oddziałów piechoty górskiej. Specyfikacja militarna gwarantuje wysoką jakość i bezkompromisowe rozwiązania. Przystosowane do noszenia w najcięższych warunkach, ekstremalnie niskich temperatur i zamieci. Chronią przed naświetleniem oczu na silnym słońcu, gdy promienie dodatkowo odbijają się od śniegu - zabezpieczają przed ślepotą, zapaleniem spojówek i silnym bólem. Niezwykle wytrzymała poliwęglanowa szyba o grubości 2 mm zapewniająca ochronę przed bezpośrednim uderzeniem przez np. odłamki skał lub lodu. 

6. MANIERKA Legii Cudzoziemskiej 1,4L + Kubek 0,7L - kontraktowa manierka Legii Cudzoziemskiej i Armii Francuskiej. Oryginalność zapewnia najwyższą, wojskową jakość i bezkompromisowe rozwiązania - solidna. Zestaw składa się z manierki, kubka i pokrowca. Polecana profesjonalistom, niezastąpiona w warunkach bojowych, survivalu i w turystyce. W przeciwieństwie do manierek z tworzyw daje możliwość noszenia napojów zimnych lub gorących, gazowanych, soków oraz kawy lub herbaty. 

Czy ktoś ma pomysł, co z tym wszystkim można zrobić? :) Ja mam... Można się fantastycznie przebrać, straszyć dzieci, sąsiadów, wprowadzić elementy dzikiego, militarnego seksu do sypialni lub dostarczyć sporej dawki radości osobie, której się pokażemy odziani w to wszystko. Moimi idolami są: oryginalny zestaw przeciwchemiczny Armii Czeskiej oraz manierka. Wszystkie te zjawiskowe przedmioty, zapewne, zasilą szeregi innych wynalazków, które zalegają w pewnym pokoju naszego domostwa, ale czego się nie robi w celu uszczęśliwienia mężczyzny ;) 

Informacje militarne pochodzą ze stronki, na której zakupiono te cuda: militaria :)
Grafika: Eve Daff

piątek, 16 stycznia 2015

Torbomajtki, sadomasochistyczne majciochy i skandal na osiedlu… ;)

Grafika: www.facebook.com

Rodzaje bielizny zna każdy. A kto słyszał o torbomajtkach, tudzież plecakomajtkach? Prawa autorskie dotyczące tych słów mogę z czystym sumieniem przypisać osobistemu Konkubinatorowi - według niego większość damskich gaci to torbomajtki. Nie wiem czy to źle czy dobrze, ale jak się człowiek w życiu nudzi to głupoty wymyśla. Wiadomo - majty kobiece, zdecydowanie częściej są wykonane z materiałów elastycznych, niż nie elastycznych, co by dobrze spakować, to co spakowane tam być powinno. Natomiast nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo są to elastyczne materiały… Jedne z moich ulubionych torbomajtek zostały na pewnej wyprawie terenowej przerobione w plecakomajtki - w ramach dowcipu sytuacyjnego Konkubinator naciągnął mi je aż po samą szyję - nie przesadzając. Do tej pory się kula po podłodze ze śmiechu, że w takich gaciach to spokojnie do marketu na zakupy mogę iść, tylko muszę je naciągać z przodu, bo mi towar trudno będzie od tyłu napychać. 

Równie urokliwa jest bielizna dla psów, a właściwie damskiej części psiego gatunku - nasza Pyśka (przed sterylizacją) nosiła takie sadomasochistyczne - duży wybór w sieci takich cudeniek jest. Zwierz ma anielską cierpliwość, więc nie protestuje, jak się ją obleka w różne dziwadła. Chociaż jednego zdarzenia to mi pewnie bidula nie wybaczy do końca swoich dni - zanim zakupiłam jej specjalistyczne gacie cieczkowe to miała zakładane stare bokserki od Pana ;) Pan wyraził zgodę, a ja śpieszę z wyjaśnieniami, w jakim celu Pan swoją bieliznę poświęcił - po prostu bokserki były wygodne - szerokie nogawice, luźna gumka i miały otwór już zrobiony na psi ogon. Któregoś ranka, zwleczona brutalnie przez gada budzika, mało przytomna, zabrałam ją na spacer na pobliską łąkę... psina się usadowiła do obsikania sympatycznej kępki trawnej… Patrzę… O, Matko! Toż ja jej galot nie zdemontowałam przed spacerem! I tak moja ukochana Misiołaczka miała niepowtarzalną (mam nadzieję) okazję zlania się w gacie. Dobrze, że nie zaczęła toalety porannej od poważniejszych tematów. Potem musiałam sprytnie ją z tego balastu uwolnić, a bokserki cichaczem wyrzuciłam do pobliskiego śmietnika. Mam nadzieję, że nikt nas nie widział… Zdjęć na fejsbuku nie było z dużą ilością zalajkowań, na szczęście! Tytułów w lokalnej prasie typu: „Wariatka z psem w bokserkach spaceruje po osiedlach!”, „Niezrównoważona kobieta i pies w męskiej bieliźnie!” nie było! 

Ekscesy bieliźniane z udziałem psa odbywają się również w domostwie: Pyśka to towarzyski zwierz i ma dobre serce - lubi się dzielić, z bliźnimi nawiedzającymi chałupę, zwłaszcza nie swoimi rzeczami - na pewnej uroczystości, nie suto zakrapianej trunkami, w najbardziej kulminacyjnym momencie przybyła w radosnych podskokach niosąc w zębach żółte galoty z tygryskiem należące do Pana, oczywiście wywlekła je z kosza na brudy. Pan nie był tym faktem zachwycony, a goście i owszem :D Może subtelnie chciała nam dać do zrozumienia, że woli nosić majtki w odcieniach słonecznej żółci ze zwierzęcymi motywami ;) Nasz włochacz namiętnie również kradnie moje biustonosze, jak tylko je gdzieś dorwie - nie w celach destrukcyjnych… nie, nie, w celu pomamlania i poleżenia sobie na tymże rodzaju egzotycznego posłanka.

A tak, poza tym, to wszyscy u mnie zdrowi ;)

Poniżej sympatyczna, towarzyska Pysinka ;)























Hollywoodzki uśmiech Pyśki ;)




środa, 14 stycznia 2015

ŁOŚ równa się FACET, czyli rozważania małolata...

Grafika: clubpenquin.wikia.com

Rzecz dzieje się przed blokiem…


- Ceść! - rzuca sąsiad-małolat (w porywach lat 3) do mojego osobistego Konkubenta ;)

- Cześć! - odpowiada Luby.

- Co masz? Co masz? Co masz? - pyta małolat wskazując na mały znaczek znajdujący się na koszulce Lubego.

- Aaa… to jest łoś! - pada odpowiedź. 

- Hmm… - małolat patrzy na koszulkę, na Lubego… widać, że komórki mózgowe pracują (w tym wieku, jeszcze się im to zdarza u męskiego gatunku)… po czym zadaje błyskotliwe pytanie: 

- A łosie noszą okulary i zegarki? - badawcze spojrzenie na Lubego, który nosi okulary i ma na ręce zegarek…

- Nie, nie noszą… 

Dzieci to jednak mają niezmącone niczym spojrzenie na świat pełne brutalnej prawdy ;)

Nawiązując do opowiastki pokusiłam się o wykonanie małej analizy dotyczącej, poruszonego w opowiastce, podobieństwa pomiędzy łosiem i facetem:

1. Łosie i mężczyźni to ssaki: ten pierwszy to największy, współcześnie żyjący, gatunek ssaka kopytnego z rodziny jeleniowatych; ten drugi nie jest kopytny, ale z rodziny jeleniowatych, jak najbardziej być może… 

2. Łosie są w Polsce pod ochroną, co jest oczywiste, gdyż to rzadkie i piękne stworzenia; mężczyźni niestety nie kwalifikują się, ani pod określenie rzadki, ani piękny… więc pod ochroną nie są…

3. Łoś jest największą w Polsce zwierzyną łowną. I tutaj możemy znaleźć pewne podobieństwa… mężczyzna może stać się zwierzyną łowną, czyli pozyskiwaną w drodze polowania dokonywanego przez innego człowieka (statystycznie – najczęściej przez kobietę); sposoby odłowu i polowania są oczywiście inne w obydwu przypadkach – w przypadku łosia jest większa śmiertelność, ale bardziej humanitarna; faceci też są narażeni na śmiertelność, ale po wieloletnich mękach związanych z próbą oswojenia przez innego człowieka (statystycznie – najczęściej przez osobnika płci żeńskiej)…

4. Łoś porusza się powoli i niezgrabnie, mężczyzna również…

5. Łoś żeruje w dzień i w nocy, ale największą aktywność wykazuje wczesnym rankiem i wieczorem. Przemierza duże odległości w poszukiwaniu pożywienia. Mężczyzna żeruje, aczkolwiek trudno tutaj wyznaczyć typowe pory żerowania, no i absolutnie nie pokonuje dużych odległości w poszukiwaniu pożywienia…

6. Łosie nie gromadzą haremu i nie mają takich potrzeb; mężczyźni, gdyby mogli to oczywiście, by gromadzili… Tutaj nieśmiało pragnę zwrócić uwagę na zdecydowanie bardziej rozsądne myślenie łosi w aspekcie ekonomicznym…

7. Samiec łosia poszukujący samicy nie pobiera pokarmu i w okresie rui może stracić 1/5 masy ciała; no z takim poświęceniem ze strony mężczyzn, na pewno, się nie spotkamy…

Poszukiwanie punktów, od 8. do nieskończoności, pozostawię do indywidualnej analizy (dla chętnych). Jak to w świecie nauki bywa problem dotyczący podobieństwa pomiędzy łosiami i facetami wymaga dalszych, skrupulatnych badań…

niedziela, 9 listopada 2014

Baba do okien...


W tym roku miałam operację barku, więc przez jakiś czas nie nadawałam się do pełnienia, jakże ważnej w domostwie, funkcji, jaką jest sprzątanie szeroko pojęte. Wszelakie obowiązki w tym zakresie wykonywał Pan K (osobisty konkubent). Dzielnie ogarniał tak skomplikowane sprzęty jak: odkurzacze, mopy, szczotki, szmatki i inne milusiaki. Aż razu pewnego padło z mych soczystych ust, równie soczyste hasło: Trzeba umyć okna, bo brudne! Oczywiście usłyszałam, że wcale nie są takie brudne. Po, o dziwo, krótkich, pertraktacjach na temat stopnia zabrudzenia, Luby wyposażony w odpowiednie gadżety, ruszył do mycia okien. Powiem szczerze, że byłam zaskoczona, z jakim zaangażowaniem gładził, pucował, wydłubywał paprochy z zakamarków, polerował okno balkonowe, które poszło na pierwszy ogień. 
Po skończeniu tegoż okna, które było umyte naprawdę dobrze, zauważyłam dziwny wyraz twarzy u Pana K, a następnie usłyszałam:
- Więcej nie myję! Znajdź babę do okien!
Leciuteńko mnie zamurowało... Moja mimika twarzy zawiesiła się na wariancie - wyrażającym duuuuże zdziwienie, ale szybko się otrząsnęłam, najpierw zamykając zdziwiony i rozdziawiony otwór gębowy, aby go, natychmiast, użyć do wyprodukowania, takiż oto, słów:
- Jaką babę do okien?!? No, umyj resztę, dobrze Ci idzie! Naprawdę! – staram się zachęcić Pana K, w zanadżu mam już ułożoną: Odę do mycia okien przez Lubego...
- Nie będę tego mył! Jak można robić coś tak durnego, upierdliwe to do granic możliwości – to dłubanie w tych futrynach, zmienianie ścierek, ręczników papierzaków i innych dupin! Nie mam do tego cierpliwości!
- Aha… a co ja mam powiedzieć, myłam te wszystkie okna do tej pory, prawie zawsze, sama!
- Ale nigdy nie mówiłaś i nie narzekałaś, że to takie bezpłciowe zajęcie jest i bez sensu…

Ooo… i to jest nasz błąd Kobiety wszelakiej maści – trzeba komunikować, nie używając oczywiście, zbyt skomplikowanego języka, o swoich potrzebach: Nawet babę do okien można mieć ;)
Baba do okien została znaleziona, okna umyła, a kiedy Pan K wrócił z pracy i obejrzał, jak umyła - to stwierdził:
- Nie… nie, żadnej baby więcej nie bierzemy, Ty najlepiej te okna myjesz! Poczekamy, aż Ci się ręce naprawią, ja mogę pomóc, jak coś…

Po raz kolejny zostawiam, męską logikę, bez komentarza…

Podchodząc do tematu mycia okien, bardziej fachowo, to polecam takie cudo, a co tam - pobawię się w Perfekcyjną Panią od okien:

Super machina do mycia okien, czyli mój przyjaciel Kärcher WV 50!

Współczesna kobieta myjąca okna może liczyć na pomoc ze strony mądrych ludzi, którzy wynajdują, takie przydatne przedmioty jak: myjka do okien WV 50 – firmy Kärcher. Obsługa tego cudeńka jest prościutka: najpierw spryskujemy szybę, lustro czy inną powierzchnię gładką za pomocą elementu wyposażonego w myjko-szmatkę; następnie sprawnymi, płynnymi ruchami pucujemy ową powierzchnię gładką i w końcu usuwamy płyn elementem ściągająco-zasysającym. Gotowe! Podczas zasysania płynu, którym myjemy szybę lub lustro nasza machina wydaje charakterystyczny odgłos, ale nieuciążliwy dla ucha. Jedyną jej wadą jest to, że niestety sama okien nie myje w całości, ale przyspiesza i zdecydowanie ułatwia ich mycie. 
Koszt to około 200-300 zł.


Ja swojego myjaka okiennego nabyłam drogą wymiany punktów z programu Payback, a więc można rzec, że mam go za darmo ;) Wzbudza powszechny zachwyt na osiedlu i jest obiektem pożądania wszystkich pań i panów domu. No dobra... głównie pań ;)

wtorek, 20 maja 2014

Po co kobietom bielizna wyszczuplająca?


Chcąc zaspokoić swoją próżność, ciekawość i licząc na natychmiastowy efekt: Wow!, postanowiłam zakupić super-body wyszczuplające. Łudząc się, że rozmiar S zrobi ze mnie kobietę ideał, zamówiłam na allegro.pl model typu gorset, od podbiuścia do kolan - ukazany poniżej:


Przesyłka dotarła ekspresowo. Napalona jak pedofil w Disneylandzie (przepraszam za mało przyzwoite porównanie) rzuciłam się do rozpakowania mojego bodziaka. Po wyjęciu go z pudełka jedna myśl przemknęła mi przez głowę: Jak ja się w to wcisnę? Posłużyłam się instrukcją obsługi, która znajduje się poniżej (wersja słowna i rysunkowo - słowna):

1. Upewnij się, że rozmiar jest zgodny z zamawianym.
2. Zroluj jedną nogawkę w dłoniach.
3. Siedząc wciągnij nogawki na obie nogi.
4. Zaciągnij na kolana.
5. Wstań i podciągnij gorset do góry, aż do krocza.
6. Upewnij się, że gorset dokładnie przylega do pośladków i do krocza.
7. Rozwiń nogawki.
8. Podciągnij gorset pod stanik i upewnij się, że przylega on dokładnie do ciała.
9. Upewnij się, że całość gorsetu ułożona jest równomiernie.



Po pół godzinie zmagań, spocona jak mysz, dotarłam do punktu nr 4 mojej instrukcji. Cholera! Ewidentnie za małe! Matka natura ma jednak swoje ograniczenia. Bodziak utknął w okolicy kolan i ani rusz! Resztkami sił zdarłam go z siebie i postanowiłam wymienić na większy rozmiar. Nie jestem z tych co się łatwo poddają! 
Po kilku dniach po raz kolejny stanęłam oko w oko z moim wyzwaniem. Tym razem poszło sprawnie - sprytnie upchnęłam wszystko co się dało upchnąć w gumowym wdzianku, postępując zgodnie z instruktażem (patrz punkty od 1 do 9 instrukcji obsługi bodziaka). Pełen sukces, ale... do dystrybucji publicznej, bez odzienia wierzchniego, się nie nadawałam. 
Następnego dnia zamontowałam nowy nabytek na swoim pełnym wdzięku ciele i poszłam do pracy. Lekko przyciasnawe, wcześniej, jeansy wkomponowały się na moją postać bez zająknięcia. Koleżanki w pracy zauważyły, że jakaś taka inna, zgrabna jestem... Tak jakbym na co dzień nie była :)
Radość nie trwała długo... Jak każdy normalny przedstawiciel świata organizmów żywych musiałam wydalić nadmiar nagromadzonego moczu. No i tu zaczęła się jazda bez trzymanki: bodziak stawiał duży opór - prawdopodobnie jakaś jego warstwa mocno zespoliła się ze mną, do tego dołączył podniesiony poziom desperacji, pot zalewał czoło, ale... udało się!

Po przyjściu do domu nasunęły mi się następujące wnioski dotyczące bielizny wyszczuplającej:
- modeluje i "odchudza" - przy zakładaniu i zdejmowaniu - na pewno - ilość wydalonej wody z organizmu przez pory w skórze jest znacząca,
- jest to odzież zimowa - szacunek dla tych kobiet, które są w stanie nosić to w temperaturze powyżej 15 stopni Celsjusza,
- facet jest zainteresowany naszymi wdziękami do momentu odkrycia naszej słodkiej tajemnicy, chyba, że jest to przedstawiciel erotomanów fascynujących się zapachem potu, gumy i lubiący niespodzianki, 
- po zdjęciu bielizny z siebie zakamuflowane fałdy, zwały i inne elementy wklęsło-wypukłe wracają na swoją wyjściową pozycję i zdecydowanie pogarsza nam się humor,
- może być przyczyną katastrofy w przypadku pojawienia się nagłej potrzeby jelitowej lub przepełnienia pęcherza moczowego.

Cóż... wybór należy do każdej z nas :) Ja, z pewnością, nie zainwestuję ani grosza w kolejny model.

Post scriptum: Dlaczego wybrałam taki model bielizny wyszczuplającej?
Z mojego punktu widzenia, bodziak, wydawał się najbardziej opływowy. Na przykład majty wyszczuplające brutalnie tną brzuch, co powoduje wylew materii tłuszczowej powyżej poziomu, silnie zaznaczonej, tali osy. Dodatkowo powstaje, tak zwany, bałwan pośladkowy. No, ale może się mylę...