Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tuptusie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą tuptusie. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 24 marca 2015

Przychodzi Tuptuś do lekarza i okupuje stołek...

Grafika: www.dobrebadania.pl

Ostatnio często bywam w poczekalni pewnej kliniki o profilu mocno ortopedycznym. Wiadomo – jak człeka lekko naruszą operacyjnie to potem muszą kontrolować co jakiś czas czy właściwie naruszyli i dziadostwa nie narobili. 
Nie zawsze mam ze sobą książkę czy innego zabawiacza, więc zdarza mi się z nudów obserwować zgromadzone tam społeczeństwo. Rzuciły mi się w oczy dwa rodzaje zachowań, które umieściłam w kategoriach: brak logicznego myślenia i nadpobudliwość ruchowa z elementami agresji. W poczekalniach, jak powszechnie wiadomo, nie ma tylu krzeseł, by zasiadły zgromadzone tam tłumy. Chociaż w tej mojej klinice jest sporo miejsc do siedzenia i wielkie tłumy są rzadkością. Niestety wiele osób przybywa w celu odbycia wizyty z dość pokaźną obstawą, do tego nastawioną na okupację siedzisk przeznaczonych dla pacjentów. Nie wiem po co baba, wiek na me oko – lat 30, potrzebuje członków rodziny w ilości – sztuk trzy, by odbyć wizytę u specjalisty. Spójrzmy dalej – chłopak, lat około 20, w towarzystwie mamusi i tatusia. Ja nie mam nic przeciwko członkom rodzin i zacieśnianiu więzi rodzinnych w szpitalnych gmachach, ale te towarzyszące osoby bezmyślnie zajmują miejsca i ktoś kto przychodzi o kulach czy z ręką zaopatrzoną w ortezę, nie ma gdzie usiąść. A to towarzystwo udaje, że nikogo i niczego nie widzi – ważne, że doopa posadzona i można swobodnie oddawać się konwersacjom. Dodajmy, że osoby przychodzące do tego lekarza nie wymagają opieki i świetnie dają sobie radę same; ewentualnie potrzebują jednej osoby w sytuacji, gdy są świeżo po operacji.
Kolejny ciekawy obiekt do obserwacji to Tuptusie. Tuptusie chodzą tam i z powrotem po korytarzu zamiast posadzić zacne zakończenie pleców – oczywiście jak jest gdzie lub grzecznie podpierać ściankę lub tuptać w odosobnieniu, a nie przed „widownią” w postaci siedzących oczekujących. Chodzi taki czy taka przed oczami wydeptując ścieżkę męczennika, a mój poziom agresji rośnie. Chociaż może o to właśnie chodzi? Często są to członkowie świty poszkodowanego, którym nie udało się załapać na miejscówkę. Niektóre Tuptusie są agresywne – jak tylko otwierają się magiczne drzwi prowadzące do gabinetu to lecą na złamanie karku i atakują pielęgniarkę proszącą pacjentów z listy, po to żeby po raz któryś usłyszeć: Proszę czekać, pani ma wizytę umówioną na godzinę 12.40, a teraz jest 12.20.

Bez komentarza…

Dodam jeszcze, że nie jest to miejsce kojarzące się z typową placówką służby zdrowia – jest to przykład miejsca, gdzie pacjenci to ludzie, a nie zwierzyna, która koczuje pod drzwiami od 5 rano, żeby się dostać do specjalisty. Wizyty są umawiane na określone godziny i rzadko zdarzają się poślizgi.