Generalnie to jestem normalna i cellulit nie spędza mi snu z powiek. Wiadomo, że walka z nim może trwać całe życie. Fakt - ładnie to on nie wygląda, ale żeby się katować od rana do nocy, by go wyplenić to już lekka przesada.
Z osobistych doświadczeń wiem, że jedyna skuteczna metoda to ruch plus odpowiednie odżywianie. Z odżywianiem to u mnie różnie bywa - po prostu kocham jeść i to "jeść" może być właściwie w każdej postaci. Złośliwi twierdzą, że lepiej mnie ubierać niż żywić ;) A zatem zostaje mi ruch. Morduję więc erotyczną powierzchnię użytkową, a przy okazji cellulit korzystając z wynalazku, o którym pisałam tutaj. Jako że nie mam w sobie duszy fitness woman to z oporami, choć wołami mnie nie ciągną, chodzę na tą dziwną siłownię dwa lub trzy razy w tygodniu. Robię to również z powodu operacji barków - muszę sobie mięśnie np. na grzbiecie wzmocnić. Ilekroć tam jestem, spocona i mokra jak ta sławetna skarpeta wietnamskiego żołnierza i to nie jednego, to w duszy poklnę na te wszystkie sprzęty, że aż miło i rasowy szewc, by mnie z pewnością poklepał po plerach za takie siarczyste wiązanki. I jak już się tak wypocę i zeklnę całe zło tego świata, które mnie prześladuje głównie na tej siłowni to czuję się jak młoda bogini strzelająca magicznymi mocami z każdej komórki tłuszczowej ;) Wiem, wiem - endorfiny wyzwolone podczas wysiłku fizycznego wpędzają mnie w stany euforyczne i zaczynam bredzić ;) A więc dzielnie ciągnę ten wózek z cellulitem, a on coś mocno do mnie przywiązany i nie odpuszcza tak łatwo, tylko czy walka z cellulitem jest aż tak ważna w życiu? Oczywiście, że nie :)
Grafika: Eve Daff
A ja udaję, że go drania nie widzę, w większości w portkach latam, a plaży nie lubię, więc jakby go nie było. Ale tak jak Ty na siłowni, ja klnę po szewsku gdy na kolejną górkę wchodzę i gdy docieram na szczyt, to uważam, że warto było (cokolwiek rozumieć przez górkę).
OdpowiedzUsuńWchodzenie na górki też wyzwala szewskie klimaty ;) Co do cellulitu to masz rację - trzeba go uczynić niewidzialnym, choćby za sprawą portek :)
UsuńPrzypomniała mi się moja znajoma. Postanowiła schudnąć. Wybrała się na drugi koniec Polski po markowy dres, profesjonalne obuwie, nawet torbę z Niemiec ściągała, bo w Polsce 'nie dostałaby' odpowiedniej. Kupiła karnet. Poszła raz na tę siłownię. Wróciła. Rozpłakała się, że wszystko ją boli. Zjadła trzy pączki (przy mnie, gdy została sama pewnie pochłonęła resztę) i już nie wróciła na siłownię, a markowe fatałaszki leżą na dnie szafy :)
OdpowiedzUsuńTeż znam takie przypadki ;) Ja póki co markowych szmatek nie posiadam i może dlatego jeszcze nie uciekłam z tej siłowni ;)
UsuńDlatego biegam w koszulce ze szmateksu - a że buty ponad 4 stówy kosztowały to szkoda przestać je ubierać :) Każda motywacja do biegania jest dobra.... A cellulit ?? Ponoć się urodziłam sucha jak patyk i ten stan trwał przed kolejne 40 ale jak widać po 40-stce też można się z nim zaprzyjaźnić :)
UsuńMyślę, że z cellulitem to można się w każdym wieku zaprzyjaźniać; z tego co wiem to nawet szczupłe dziewczyny go posiadają i nie takie wiekowe jak my ;)
UsuńMyślę, że to przede wszystkim siła woli. Moja znajoma potem postanowiła uczyć się gry na gitarze, postanowiła czytać więcej książek, i inne pomysły, ale żaden nie doszedł do skutku :)
UsuńZgadza się, tak zwany słomiany zapał się kłania.
UsuńTeż damą nie jestem, więc w lustrze oglądam, wiadomo co. :)
OdpowiedzUsuńDamą można sobie być, taką samozwańczą, a cellulit i dama z godnością nieść może ;)
UsuńWięc odezwie się Dama :) Ja na wiosnę walczę z cellulitem smarując wieczorem uda i pośladki pewnym specyfikiem i latem jest ok. Warunek jest taki, że muszę trzymać wagę poniżej 55kg. Jeśli przytyję, to specyfik na nic i cellulit kwitnie. Na szczęście z tyłu, a z tyłu - jak wiadomo - natura oczu nam nie dała. Więc czego nie widać, tego sercu nie żal.
OdpowiedzUsuńDama ma jak najbardziej zdrowe podejście do cellulitu :) Mnie również od tyłu dziad atakuje ;)
UsuńHmmm...na cellulit sposób taki, że jeść trzeba aż skóra osiągnie odpowiednie napięcie ;) Pozdrawiam :) edit. z obrazków do weryfikacji miałam wybrac tylko te, na których jest jedzenie...przypadek?? :))
OdpowiedzUsuńPrzypadek, nie mam nic wspólnego z tymi dziwnymi obrazkami :) Ale faktycznie przypadek wymowny ;)
UsuńJa bardzo lubie chodzić na siłkę i w ogóle ruszać się ale niestety na razie jestem uziemiona, bo czekam na operację barka i będzie już zaraz rok jak tak czekam. Od trzech miesięcy siedzę i nic nie robie nie licząc jeżdżenia na rowerze ale to dla mnie za mało. Znam już w końcu termin operacji a przypada na luty przyszłego roku , więc zdecydowałam że wracam na siłkę ale tylko na bieżnię i spining bo do lutego będę wyglądać jak prosiaczek.Dieta też mi się przez to nie ruszanie porozpierdzielała, bo to najczęściej jedno napędza drugie, a jak sie coś wali to po całości .
OdpowiedzUsuńA lubie zjeść więc bez trzymania diety i bez ruchy czuje się jak w fazie wzrostu :)
No to witam w klubie operowanych barków ;) - ja mam obydwa po operacjach i na siłownie mnie wygonili w celach zdrowotnych :)
Usuńtrza się zaprzyjaźnić :) i tyle ;)
OdpowiedzUsuńA taki zaprzyjaźniony cellulit to całkiem sympatyczny jest ;)
UsuńKto by się takimi drobiazgami przejmował :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, nie ma sensu się przejmować :)
Usuń