Pokazywanie postów oznaczonych etykietą audiobook. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą audiobook. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 28 kwietnia 2015

Porwała mnie mafia, a "Ojciec Chrzestny" zaatakował narząd słuchu...

Grafika: www.audioteka.pl

„Ojca Chrzestnego” nikomu polecać nie trzeba – kto czytał książkę wie, że to majstersztyk, do którego zachęta jest absolutnie zbędna - po prostu literatura z górnej półki. Dlatego trudno ubrać w słowa coś tak niezwykłego. Puzo świetnie wykreował grupę bohaterów, których osadził w mafijnym świecie pełnym jasno sprecyzowanych zasad. Przyznaję, że nie czytałam wcześniej książki – „Ojciec Chrzestny” trafił do mnie w wersji audiobooka. I w tym miejscu pozostaje mi również roztoczyć same zachwyty. To jeden z najlepszych audiobooków z jakim się zetknęłam – czytany z podziałem na role. Przygotowany po mistrzowsku z doborową obsadą – w roli Dona Corleone sam Janusz Gajos. Towarzyszą mu między innymi: Krzysztof Banaszyk, Łukasz Simlat, Adam Woronowicz, Kamilla Baar, Tomasz Kot, Borys Szyc, Olga Bołądź, Wojciech Mecwaldowski.
Słuchowisko zostało podzielone na rozdziały, które spajają krótkie fragmenty muzyczne znakomicie oddające atmosferę książki. Pan Krzysztof Banaszyk występuje w roli narratora i robi to wyjątkowo dobrze. Warto zwrócić też uwagę na rolę kreowaną przez pana Konopkę, który spektakularnie sapie – oczami wyobraźni po prostu widać tego zasapanego grubasa jakim jest Peter Clemenza. Nie sposób opisywać wszystkich postaci, ponieważ jest ich tam całe mnóstwo i każda zyskała nowe wcielenie dzięki aktorom, którzy w tym rewelacyjnym słuchowisku wystąpili. 
Audioteka.pl umieściła "Ojca Chrzestnego" w zakładce - bestsellery wszech czasów; audiobook ma świetne opinie i z pewnością zainwestowane w jego zakup złotówki nie są wyrzuconymi w przysłowiowe błoto. To dziewiętnaście godzin słuchania, więc jest to niewątpliwie wyzwanie, ale to wyzwanie akurat warto podjąć – jak dla mnie genialnie spędzony czas. Polecam.

Reżyseria słuchowiska: Krzysztof Czeczot
Kompozycja muzyki: Adam Walicki

czwartek, 12 marca 2015

"Fantastyczna czterdziestka! Poradnik pozytywnego życia." Hmm...

Grafika: www.audioteka.pl

Czterdzieste urodziny… Fascynuje mnie jakaś sztuczna aura, rodem z krainy czarownic na miotłach, panująca wokół tego wydarzenia. Ileż to planów na czterdziestkę ludzie mają, czego to nie zrobią, czego to nie zmienią – ich ryk słychać aż na kole podbiegunowym. Dlatego jak widzę książkę, w dodatku w formie audiobooka, pt. „Fantastyczna czterdziestka! Poradnik pozytywnego życia” to oczywiście się rzucam - spragniona nowych, fantastycznych wieści na temat tych biednych czterdziestolatków. Sama niedługo dostąpię tego zaszczytu i zasilę rzesze przedstawicieli gatunku Homo sapiens, którym tak „sędziwego” wieku udało się dożyć.

Zabrałam się więc do słuchania nagrania licząc na dobrą zabawę i nakarmienie się sporą dawką optymizmu, bo w końcu miało być pozytywnie. Pierwszy rozdział lekko zbił mnie z tropu: „Śmierć - życie wieczne czy „pstryk” i koniec?" I już wiedziałam, że z tym poradnikiem się niestety nie polubimy. Męczyłam się przez kolejne rozdziały łudząc się, że jednak coś odkryję. Staram się nie skreślać niczego patrząc tylko na okładkę czy czytając pierwszy rozdział, ale w tej książce nie odnalazłam się zupełnie. Do moich uszu trafiła gromada słów o zabarwieniu bezpłciowym. Sama nie napisałam nigdy książki, ale gdybym stworzyła poradnik pod tytułem: „Fantastyczna czterdziestka! Poradnik pozytywnego życia” to chyba zależałoby mi, przede wszystkim, na tym, żeby czytający czy słuchający miał jak najczęściej uśmiech na twarzy, zapamiętał jakieś fragmenty, chciał je cytować czy też zechciał sięgnąć po kolejne dzieła mojego autorstwa.
Myśląc o tym poradniku przychodzi mi do głowy tylko jedno słowo: PRZECIĘTNY. Poza tym, według mnie, jest doskonałym przykładem na to, że nie wszyscy nadają się do czytania książek – dość mocno irytowała mnie barwa głosu czytającej, która dodatkowo, z uporem maniaka, słowo „wreszcie” wypowiadała jako „wreście”. Wyłapałam też inne drażniące moje ucho zgrzyty, których tutaj nie będę przytaczać. 

Natomiast w Internecie można znaleźć takie informacje na temat tej pozycji:

„40 lat minęło jak jeden dzień... - i już! Możesz się martwić albo uświadomić sobie, że... Życie zaczyna się po czterdziestce - zatem wreszcie możesz zacząć świadomie i radośnie je przeżywać! Chcesz czy nie, kiedyś dopadnie Cię ten moment - przekroczysz umowny próg pomiędzy młodością i dojrzałością, spojrzysz w kalendarz i zobaczysz, że masz już 40 lat. Wtedy zadasz sobie pytanie: jak chcę spędzić resztę swojego życia? Czterdziestka to świetny czas na refleksję: część życia jest za Tobą, samodzielnie podejmujesz decyzje i odpowiadasz za swoje wybory. Może czas w końcu zrobić pierwsze podsumowanie i przyjrzeć się bilansowi? Co zostawić, co zmienić, a na co szkoda Twojej energii i Twojego czasu? Na te pytania każdy musi odpowiedzieć sobie sam, ale warto wcześniej przeczytać książkę dwojga specjalistów od przywracania życiowej harmonii. Autorzy pokazują, jak można odzyskać kontrolę nad swoim życiem. W tej zabawnej i mądrej książce znajdziesz inspirację, wypowiedzi konkretnych osób oraz rozważania dotyczące najważniejszych obszarów ludzkiej egzystencji: duchowych i fizycznych relacji międzyludzkich, dzieci, pracy, seksu i sensu - wszystko po to, by zorientować się, co można ustawić inaczej i na co spojrzeć z nowej perspektywy. Dzięki temu zmierzysz się ze swoim doświadczeniem i... zaczniesz wreszcie żyć tu i teraz. Przecież chcesz cieszyć się życiem w pełni przez następne 40 lat?” (www.empik.com)

„Książkę przeczytałem jednym tchem jadąc pociągiem z Katowic do Warszawy. Wiadomo jak to w naszych pociągach, albo za ciepło, albo za zimno, nieszczelne okna, śmierdzi z ubikacji, ale taki mamy klimat :). Podczas tej długiej podróży książka Bogdana i Agnieszki dała mi możliwość całkowitego zapomnienia o tych niedogodnościach. Po prostu byłem tylko ja i ta pozycja, a wszystko co było niesprzyjające dokoła na czas czytania całkowici zniknęło. Tego samego dnia wracałem pociągiem z Warszawy do Katowic, pociąg był taki sam albo nawet i gorszy, niestety nie miałem już nic do czytania bo wyczytałem w drodze do stolicy, a na dworcu byłem w niedoczasie i nic nie kupiłem. Jakież było moje zaskoczenie, że w tej mojej drodze powrotnej nie czułem już dyskomfortów materialnych podróży, a w mojej głowie zagościł pozytyw i kolorowe spojrzenie na wszystko co mnie otacza. Opinię tą piszę kilka dni po podróży, a objawy cały czas się utrzymują, wprost zarażam nimi wszystkich dookoła. Dziękuję serdecznie autorom za tak wartościową lekturę, czekam na więcej, jestem wdzięczny za wszystko. Wierny czytelnik i fan. Jak kupisz książkę to zaraz po przeczytaniu daj ją komuś innemu, aby w jego życie też weszło na wyższy poziom, ja właśnie tak zrobiłem i grono szczęśliwców się powiększa i błyszczy. Jeszcze raz dziękuję.” (www.empik.com)

Może ja jakaś dziwna jestem i kunsztu literackiego docenić nie potrafię?

Audiobook pochodzi ze strony: www.audioteka.pl

"Matko, czy możesz mieć wszystko?" O bujaniu w bańce macierzyństwa...

Grafika: www.audioteka.pl

W moje ręce, a właściwie uszy, wpadł ostatnio audiobook: "Matko, czy możesz mieć wszystko?" (Kultowe teksty z serwisu Foch.pl) Jako przedstawicielka kobiet bezdzietnych przekornie wyciągam łapy po to, co obok wątku o macierzyństwie stało, stoi lub będzie stało. Dlaczego to robię? Zwykła ludzka ciekawość i nadzieja, że znajdę odpowiedzi na pytania, które stawia sobie kobieta dobiegająca czterdziestki i poszukująca z uporem maniaka tykającej bomby biologicznej wyrzucającej ze swoich trzewi pieśń godną Hejnału Mariackiego o treści: Kobieto! Idź i mnóż się na potęgę!

Wspomniany audiobook wciągnął mnie na tyle, że wysłuchałam z przyjemnością siedemnastu felietonów czytanych przez Marię Seweryn, która świetnie wprowadza słuchacza w klimat „bujania w bańce macierzyństwa”. Bujanie zajęło mi prawie dwie godziny, ale był to naprawdę pożytecznie spędzony czas. I tak to przepłynęłam przez różne oblicza macierzyństwa przedstawione w taki babsko - życiowy sposób: szczerze, z dystansem, polotem, dowcipem i co najważniejsze bez wazeliny, która ma pomóc w bezbolesnym wepchnięciu uroków macierzyństwa w każdy kobiecy tyłek nadający się do rozrodu. Pozycję polecam, przede wszystkim, matkom, które zachłysnęły się swoim macierzyństwem i potrzebują kogoś kto je po prostu walnie w plery tak, żeby przestały się dławić i w końcu przytomnie spojrzały na świat - niezależnie od tego czy mają u swego boku bobo ściśle zespolone z cycem czy też nastolatka, który nie wie czy najpierw zaprzyjaźnić się z marihuaną, a potem z alkoholem, czy odwrotnie. Matki, które straciły dystans do swojego macierzyństwa powinny, od czasu do czasu, opuścić swoje ciało i przyjrzeć się sobie z perspektywy widza. Autorki felietonów mogą w tym pomóc poruszając, między innymi, taką tematykę: 

Matka pracująca kontra niepracująca – która lepsza?

Czy narodziny to cud?

Matka jako urządzenie wielofunkcyjne – podziwiać, naśladować czy mieć na uwadze cały ten smrodek, który ciągnie się za babą zagrzebaną w macierzyństwie?

Dlaczego „pierwsze dziecko jest jak walnięcie obuchem w łeb”?

Czym grozi „rozszalały instynkt matki karmicielki”?

Jaki wiek jest najlepszy na ciążę?

Forumowe mamuśki – uczynne, dobre ciocie czy mątwy polujące na przyszłe i świeże mamy?

16 powodów, dla których fajnie być mamą.

Dziewięć rzeczy, których masz nadzieję, że twoje dziecko nie zrobi publicznie.

Czym grożą: zabawy genitaliami i rozbieranie, chowanie się pod spódnicą czy też zdradzanie intymnych, rodzinnych sekretów?

W jaki sposób tandetne zabawki, z wytrzeszczem, w kolorach ohydnego różu, ratują żywot rodzicieli?

Jak rozkręcić nietypowy biznes wykorzystując swoje potomstwo, a przy okazji pozbyć się, na przykład, trupa znienawidzonej cioci?

Czy cierpisz na paradoks białej bluzki? A może twoje dziecko, które potrafi zasrać się po pachy, staje się dla ciebie zagadką przyrodniczą?

W jaki sposób progenitura może doprowadzić cię do stanu obłędu na tyle skutecznie, że zapomnisz języka w gębie widząc siedzącą w pokoju zjawę?

Co przeżywa matka, która słyszy, że zwolnienie lekarskie dla rodzica chcącego opiekować się dzieckiem w szpitalu to fanaberia?

Kompot z wiadra, „zielony chleb krasnoludków” i krowi placek – gdzie dziecko może zjeść takie specjały?

Jak nie zwariować w świecie polskiej edukacji narodowej, zwłaszcza jak się jest matką gimnazjalisty?

Czy to prawda, że nikt nie zrobi ci większego obciachu niż własne dziecko?

Jakie zagrożenie niesie dziecko, które nadmiernie wykorzystuje swoją niesamowitą zdolność przepoczwarzania się w „dyktafon z trybem losowego odtwarzania”?


Audiobook pochodzi ze strony: www.audioteka.pl


Grafika: Kobicina Miejska (tekst), Internet (obrazek)