Grafika: www.babyonline.pl
Dawno mnie tu nie było... Wstyd! :) W ramach wyjaśnień i błagań o wybaczenie życzliwie donoszę, iż brazylijskie pośladki mnie nie zabiły, a taniec brzucha nie sponiewierał na tyle, że zaległam w osiedlowym rowie z wycieńczenia i nie potrafiłam wrócić do domu i sklecić trzech zdań, by kolejny post na tym blogu się narodził ;) Po prostu wena twórcza gdzieś mi uleciała i poszła się pętać po okolicznych hałdach w poszukiwaniu wiosny ;) Musiałam dziada gonić i przywołać do porządku; wiosny i tak nie znalazła, a na światło dzienne wypełzły zapędy ku innym niepożądanym działaniom ;)
Ostatnio pastwiłam się nad męskim podgatunkiem, więc w celu zachowania równowagi biologicznej dziś popastwię się nad żeńskim podgatunkiem ;)
A więc...
1. Wiara kobiet w umiejętność czytania w myślach…
Kochane, rzucone od niechcenia hasło: „kosz na śmieci jest pełny” niestety nie trafia do męskiego umysłu. Należy sprecyzować swoje pragnienia i zamienić hasło rzucone od niechcenia w jasny, prosty jak konstrukcja cepa, komunikat: „kochanie wyrzuć śmieci, najlepiej zaraz”. Podobno faceci rozumieją tylko proste polecenia, a gdy są dodatkowo podsycone groźbą to już w ogóle ;) Specjalistką nie jestem w tej dziedzinie, ale oni podobno nie lubią nas za te mało sprecyzowane wytwory naszych strun głosowych ;)
2. Kobiety lubią drani…
Mężczyzn strasznie irytują nasze opowieści o tym, że chciałybyśmy, aby nasz partner był romantyczny, wrażliwy, szczery, potrafiący słuchać i takie tam inne dyrdymały; po czym okazuje się, że większość wybiera osobnika charakteryzującego się zupełnie czymś innym i na hasło „słodki drań” strzelają nam zapięcia od biustonoszy, a guma w majtach niebezpiecznie się napręża.
3. Mydlenie oczu menstruacją…
Cóż… Okazuje się, że my kobiety wykorzystujemy naszą comiesięczną przypadłość, by różne swoje postępki usprawiedliwić. Mało tego! Niektóre z nas, wedle skrupulatnych wyliczeń męskich, mają miesiączkę co tydzień! Wobec czego nie dziwcie się, że na hasło: „mam okres” włosie agresywnie jeży im się na głowie.
4. Zakupy z kobietą to horror…
Podobno mamy nieźle zryte berety, jeśli chodzi o łażenie po sklepach; biedaki nie ogarniają sprawy i wleczenie ich ze sobą do galerii handlowej jest najgorszym z możliwych pomysłów. Mężczyźni uważają, że zakupy z nami to jak uprawianie zbieractwa w epoce człowieka pierwotnego, a oni są przecież myśliwymi. Wpadają, wypatrują, biorą i wybywają.
5. Wymuszanie zaprzeczeń…
W mężczyznach się gotuje, gdy słyszą: Ale jestem gruba! Koszmarne mam włosy! Makijaż wyszedł mi dziś beznadziejnie! Ich rolą jest zaprzeczanie, a niech który się wyłamie to koniec ;) Ja nie wiem... jakoś nie mówię tego, żeby chłop zaprzeczał, więc nie wiem o co chodzi ;)
6. Foch…
To przysłowiowy gwóźdź do trumny – te biedne chłopiny nie są w stanie żadnym ze zmysłów rozpracować przysłowiowego kobiecego focha. Może taki jeden z drugim się oskalpować, a foch i tak zgarnie swoje żniwo ;)
7. Wiercenie dziury…
Upierdliwe drążenie tematu nie sprzyja pozytywnemu nastawieniu do świata w męskim umyśle; lepiej porzucić wiertarkę i skupić się na innych sposobach uzyskania sensownej odpowiedzi.
8. Niezdecydowanie…
A może bluzeczka w tym odcieniu różu będzie lepsza? Hmm… Nie, nie, zdecydowanie wolę zieloną… Jednak nie… Chyba zdecyduję się na ten amarantowy kolor… Nie muszę chyba pisać co się dzieje ze statystycznym chłopem jak musi w tych spekulacjach uczestniczyć ;)
Pewnie dorzucicie coś od siebie...? ;)
ja bym tę listę mocno okroiła, punkt 8 wystarczy:):):)
OdpowiedzUsuńHa, ha :) Ja bym wszystko wyrzuciła ;)
UsuńRozwalił mnie punkt.4 - świetnie zaobserwowane, bo tak jest i kropka. Na p.8 powiem, że mój mąż w takich sytuacjach ze stoickim spokojem mówi: bierz wszystkie bez przymierzania i wychodzimy...
OdpowiedzUsuńDodałabym jeszcze poczucie czasu - płakać mi się chce, gdy facet pyta:ile czasu potrzebujesz? (w wejściu do galerii handlowej) i co ja mam odpowiedzieć? najczęściej mówię: zdzwonimy się i zawsze telefon dzwoni gdy jestem w przymierzalni...
Masz ekstra męża :D - "bierz wszystkie" :D Ja akurat nie przepadam za galeriami, ale faktycznie z tym poczuciem czasu jest coś nie tak :)
UsuńTaaaa.... Zaczynamy od punktu 1 - to nie wiara to nadzieja, że słuchają :) Rozdrabniałam to (http://jagatoja.blogspot.com/2016/01/bez-ogrodek-bez-owijania-w-bawene.html) na drobne i wszystkie tak mamy. Na zakupy sama nie znoszę chodzić więc co się dziwić tym bidokom którzy lezą na kobitkami niczym Toudi za księciuniem :)
OdpowiedzUsuńJaga czytałam Twój wpis :D Co do zakupów też się z Tobą zgadzam - takie "łażenie bez celu" może doprowadzić do szału najbardziej spokojną jednostkę męską ;)
UsuńA tam! Po co utrwalać stereotyp i dawać facetom argumenty na piśmie. :) ;)
OdpowiedzUsuńWiesz, no nie mogę być taka, że się tylko nad facetami pastwię ;)
UsuńHa, ha :) No tak. Słusznie. :)
Usuń:)
UsuńChyba jestem niezwykła. No, może poza fochem
OdpowiedzUsuńKażda kobieta jest niezwykła ;)
UsuńTak sobie czytam i nie mogę się nadziwić - sama prawda!!!
OdpowiedzUsuńWiesz Boja :) ja się wcale nie dziwię, że Ty tak piszesz ;)
UsuńNiezłe podsumowanie :))) Nic dodać nic ująć. Samokrytycznie stwierdzam, że punkt 1 i 7 to moje najczęstsze przewinienia ;) Kurczę, ale je jestem wredna baba, tym bardziej, że przecież doskonale w głębi duszy wiem, że on się nie domyśli i liczyć na to można jak na śnieg w lipcu. I jakoś ciągle wychodzi tak, że jednak liczę. Wiercić dziurę w brzuchu też potrafię nieźle. Ale chodzący ideał byłby nudny, nieprawdaż? ;) Noo, tak się pocieszam tylko.
OdpowiedzUsuńOj tam :) Ważne, że samokrytykę poczyniłaś ;) Nie ma idealnych ludzi, a dzięki temu, że są tacy różni świat jest piękny :)
UsuńPo prawie 30 latach małżeństwa z jednym facetem, po uniesieniach i upadkach, po awanturach, fochach, szlochach, trzaskaniu drzwiami i obietnicach rychłego rozwodu i spektakularnych pojednaniach teraz na każdy z tych punktów mam "tak,Bo" "dobrze,Bo" "masz rację,Bo"... I to dopiero jest wk*wiające!
OdpowiedzUsuńHa ha :) No i tak źle i tak niedobrze ;)
UsuńFacet jaki jest każdy wie, albo się go kocha, albo nie :) Do ziwrzeń mam przyjaciółkę, a mężczyzna przypomina mi, że jestem kobieca tak dla niego :)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą ciekawa instrukcja obsłuci cepa :) nie ma co i tak ich kochamy, bez względu na sposób skonstruowania
http://eksperyment-przemijania.blog.onet.pl/
Do zwierzeń chłop też się nadaje :) Ale fakt - należy kochać niezależnie od sposobu skonstruowania ;)
UsuńAle i tak jesteśmy górą, bo na facetów znalazłaś aż czternaście punktów... HA!
OdpowiedzUsuńNo ba :D My kobiety musimy się wspierać w tej "wojnie" płci ;)
UsuńMnie dotyczy pkt. 8. Ale mój facet jest już wyszkolony. Gdy się waham, on z uwagą koncentruje się na rzeczonym problemie, patrzy, przez chwilę zastanawia, po czym stanowczym głosem ogłasza swój werdykt. Wobec takiej pewności i zdecydowania, trudno mieć wątpliwości...
OdpowiedzUsuńTeraz przyszło mi do głowy - czy to ja go wyszkoliłam, czy może raczej on mnie? :)
No powiem Ci, że jest to jakiś sposób :) W każdym razie masz zdecydowanie mniej dylematów na głowie :)
UsuńJa ze śmieciami nie mam problemu, ale wiercenie dziury, owszem. A że mój mąż jest bardzo leniwym człowiekiem i mało zdecydowanym, to nie pozostaje mi nic innego, jak... wiercić mu dziurę w brzuchu :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, że w imię miłości poddaje się bez oporów temu wierceniu ;)
UsuńOj tam, oj tam :D
OdpowiedzUsuń;) No właśnie - oj tam ;)
Usuń