A w naszym kraju, jak się sprawy mają? Obserwując społeczeństwo można zauważyć, że większość chce splątać się węzami małżeńskimi, tylko coraz więcej takich spętań kończy się, bardzo szybko, przed obliczem sądu - w celu zakończenia, często w atmosferze skandaliku, tego małżeńskiego pożycia. Młodzi ludzie, chyba bardzo szybko decydują się na śluby, nie zastanawiając się nad konsekwencjami tego kroku; pomieszkawszy, jako mąż i żona, ze sobą rok, dwa lata, mówią sobie: Baj, jesteś wolny/wolna, jak dzika świnia na zakręcie.
Internet stał się miejscem, które daje nieograniczone możliwości poznania nowego partnera, pozostaje tylko pytanie, jak wielu partnerów chcemy poznać i w jakim celu? To jak wielki sklep z zabawkami: do wyboru, do koloru… Skoro zabawki są na wyciągnięcie ręki, to po co całe życie bawić się jednym i tym samym misiem czy lalą, pokusa jest wielka… By zainicjować znajomość nie trzeba nawet wychodzić z domu, wpadamy w pułapkę wirtualnych randek, seksu. Czy powstaną wirtualne rodziny i wirtualne dzieci?
Współczesne kobiety, nie są uwiązane do swojego chłopa ekonomicznym sznurem i bez chłopa doskonale sobie poradzą. Kiedyś, kobieta nie pracowała, siedziała w domu, niańczyła dziecięcia i oddawała się obowiązkom pani domu; to pan domu zarabiał, a tym samym trzymał najlepsze karty w ręce. Nie tak łatwo było wtedy odejść i rzucić ukochanemu brudnymi gaciami w twarz. A dziś… pstryk i pani domu znika, ponieważ stać ją na własne mieszkanie, samochód i wolność bez mężczyzny i gaci do prania.
Kolejna sprawa to brak zasad i znieczulica, która panoszy się nawet wśród najmłodszych. Wystarczy się przyjrzeć: dwadzieścia lat temu nie bałam się grupy wyrostków, którą mijałam na chodniku, a dziś się boję… Boję się, że mnie okradną, pobiją, zabiją… I wcale nie mam na myśli dzieci z patologicznych rodzin, to dzieci z „normalnych” domów, w których brakuje jednej, najważniejszej rzeczy: czasu dla dzieci… To życie zawodowe, kariera, pieniądze kradną ten czas, ale jak żyć bez pracy? Tworzymy społeczeństwo z powywracanymi zasadami: dzieci nie mają szacunku dla starszych, dzieci mają dzieci, dzieci potrafią pobić swoją matkę czy ojca, dzieci dyktują warunki w domu – jacy dorośli wyrosną z tych dzieci? Strach się bać…
To wszystko, być może, doprowadzi nas na krawędź przepaści, w którą wrzucimy: małżeństwo, dzieci i rodzinę…
Czy doczekamy czasów, kiedy świat nie będzie miał małżeństw i staniemy się społeczeństwem, w którym największy odsetek stanowić będą klany singli?
A może przemodelujemy nasze myślenie, niech podąży w innym kierunku... W Chinach mieszka grupa etniczna Mosuo, w której wszystko jest urządzone nieco inaczej:
Najbardziej niezwykłym aspektem kultury Mosuo jest praktyka tzw. „chodzonego małżeństwa”, który jest dominującym systemem małżeńskim wśród Mosuo żyjących w okolicach jeziora Lugu Hu, a także w Syczuanie w okolicy Zuosuo i Yonging. Związek ten polega na tym, że zarówno mężczyzna, jak i kobieta na stałe mieszkają w swoich domach rodzinnych, a mężczyzna zaakceptowany przez kobietę odwiedza ją po kolacji i zostaje u niej na noc, po czym wraca do swojego domu rano. Dzieci powstałe z takiego związku są dziećmi kobiety i są wychowywane przez jej rodzinę, a więc przez jej siostry, braci i innych mieszkańców domu, rozstanie się kochanków nie ma, więc wpływu na ich sytuację. Para nie jest złączona żadnymi więzami ekonomicznymi. „Chodzone małżeństwo” oparte jest wyłącznie na miłości i wzajemnej atrakcyjności. W społeczności Mosuo panuje ścisły podział ról na kobiece i męskie. Kobiety odpowiedzialne są za prowadzenie domu oraz wszelkie prace domowe. Mężczyźni wykonują cięższe prace i pracują zarobkowo oraz są odpowiedzialni za wszystkie sprawy związane z pogrzebami. Bracia matki są odpowiedzialni za życie religijne i obchody świąt. Wszystkie siostry pełnią rolę matek dzieci swoich i swoich sióstr. Kobieta zapytana, ile ma dzieci zawsze odpowie liczbą odpowiadającą liczbie dzieci swoich i wszystkich jej sióstr. Niepełnosprawni są uważani za wysłanników boga i mają swoje specjalne miejsce w społeczności Mosuo. Wszystkie dobra materialne, w tym pieniądze zarobione przez mężczyzn, są własnością całego klanu. Każdy z jego członków wnosi wkład pracy stosownie do swoich umiejętności i korzysta z dóbr odpowiednio do swoich potrzeb. W ten sposób również osoby chore czy za stare, by pracować, mają zapewnioną opiekę i wyżywienie. (http://pl.wikipedia.org/wiki/Mosuo)
Współczesne małżeństwo...