Pokazywanie postów oznaczonych etykietą komunikacja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą komunikacja. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 30 grudnia 2025

Związek mieszany: komedia w trzech kalamburach...

Siedziałam ostatnio i obserwowałam elementy świata przyrody ożywionej — czyli nieznajomych, znajomych oraz losowo wybrane egzemplarze gatunku Homo Niezrozumialus — i odkryłam prawdę tak oczywistą, że powinna wisieć na tablicach w urzędach: kobiety powinny żyć z kobietami, a mężczyźni z mężczyznami. Koniec dyskusji. Reszta to eksperyment społeczny, który zaczął się niewinnie, a skończył mniej więcej tak jak wszystkie eksperymenty: ktoś zapomniał wyłączyć prąd, coś wybuchło, a potem społeczeństwo stwierdziło: „No trudno, niech tak zostanie”.

Bo spójrzmy uczciwie: my, kobiety, w swoim gronie funkcjonujemy jak doskonale zestrojony system. Jedna mówi: „nic”, druga wie, że chodzi o „wszystko, łącznie z wydarzeniami z 2012 roku”. Jedna przewróci oczami, a reszta już zna dokładny kontekst emocjonalny, tło historyczne i potencjalne skutki społeczne sytuacji. NASA mogłaby badać ten poziom synchronizacji.

Świat męski natomiast operuje oszczędnym, niemal prehistorycznym systemem znaków.

— No.

— No.

— No.

I to wystarczy. Dialog jak z minimalistycznego dramatu — Beckett mógłby się inspirować. Zero zbytecznych treści, zero komplikacji. Eskapizm mentalny połączony z kultem pilota do telewizora. Pustynia semantyczna, lecz, przyznajmy, zadziwiająco spójna.

Moment przełomowy mojej teorii? Gra w kalambury.

Drużyna żeńska — telepatia, jasnowidzenie, zbiorowa świadomość. Jedna machnie ręką, druga krzyczy: „Pan Tadeusz, księga siódma, wers trzeci!”. Mężczyźni patrzą i zastanawiają się, czy my posiadamy jakiś tajny, żeński protokół komunikacji, instalowany przy urodzeniu.

Drużyna męska — też sukces, tylko inaczej. Jeden pokazuje, drugi zgaduje:

— Czołg?

— Nie.

— Drugi czołg?

— Też nie.

— To może większy czołg?

— TAK!!!

Ale przynajmniej dobrze się bawią.

Drużyna mieszana… tu zaczyna się prawdziwy dramat obyczajowy. On pokazuje, ona patrzy, on macha rękami jak wiatrak w huraganie, ona coraz bardziej zdziwiona. Po pięciu minutach okazuje się, że chodziło o „kotka”. A wyglądało jak „kryzys gospodarczy połączony z egzorcyzmem”.

I potem się dziwimy, że w związkach „bywają nieporozumienia”.

Społeczeństwo jednak twierdzi: „Żyjcie razem, będzie super!”. Jasne. On myśli w punktach, ona w rozdziałach i przypisach. On mówi „spoko”, a ona analizuje ton, kontekst i mikrodrgania brwi. Dwie planety, dwie orbity, zero tłumacza.

Dlatego proponuję system idealny:

– kobiety z kobietami — harmonia, rozmowy, emocjonalne Wi-Fi,

– mężczyźni z mężczyznami — pilot, pizza, piwo, proste komunikaty.

Spotkania tylko w celu przedłużenia gatunku — jak przegląd techniczny. Potem każdy wraca do swojego naturalnego środowiska i świat staje się miejscem szczęśliwszym, spokojniejszym i o dziwo… logiczniejszym.

Ale nie, lepiej udawać, że „można się dogadać  pokojowo, kulturalnie”. Oczywiście! W kalamburach też "można”. Wystarczy 40 minut, cztery awantury i jedno zdanie wypowiedziane z odpowiednim ładunkiem emocjonalnym: „Jak mogłeś nie wiedzieć, że chodziło o bałwana?!”