Grafika: kedu.pl
Człowiek to zlepek dziwacznych nawyków, fobii, zachowań i
jak zwał tak zwał, ale każdy z nas ma jakieś swoje małe odpały, które naukowcy, mniej lub bardziej udolnie, próbują wytłumaczyć :)
Niedawno byłam u dentysty i tam mi się zrodził w łepetynie ów
temat na wpis. Jeżeli chodzi o dentystę to oczywiście się nie boję, ale jest
jedna rzecz, która spędza sen z mojej facjaty, a mianowicie pakowanie do ust
takiej formy na wyciski wypchanej kitem. Bez obaw, nie wdawałam się ostatnio w
żadne bójki i sztucznych szczęk mi nie trzeba, ale zachciało mi się wybielania
zębów i trza takie mosty zmontować, żeby to wybielanie mogło nastąpić.
Siedziałam, więc na tym foteliku rozkoszy dentystycznej i modliłam się, żeby
nie zwrócić zawartości żołądka w trakcie trzymania w ustach tej łopaty z
rozbabraną mazią. Na szczęście pani dentystka to kobieta anioł i tak mnie
zagadała, że nawet ślina mi się nie utoczyła w nadmiarze ;) A już od
kilku dni ta akcja śniła mi się po nocach – ślinotoki i zwroty żołądkowe pełną
gębą, dewastacja gabinetu i bankructwo uroczej pani dentystki ;)
Kolejny mikroodpał dotyczy wieszania rolki papieru
toaletowego… Ja nie wiem co ja mam z tymi rolkami, ale muszę taką rolkę obwiesić
na zewnątrz (patrz zdjęcie poniżej - wariant po lewej to mój typ ;)).
Ilekroć widzę taką powieszoną do wnętrza to
przekładam i nawet zdarza mi się to robić w obcych miejscach ;) Jakoś tak nie
pojmuję jak można te rolki wieszać nie tak po mojemu; przecie ten papier się
ociera po ścianach, no a potem taki sponiewierany wędruje na nasze zadki ;)
Nie jestem jakimś specjalnym układaczem ubrań w szafach i
daleko mi do zafiksowanej baby segregującej odzież wedle kolorów, ale jak
wieszam coś na wieszakach ubraniowych to hak tego wieszaka musi być skierowany
do wnętrza szafy jak wędruje na drąg wieszalniczy ;) Zastanawiałam się ostatnio
nad głębszym sensem tego postępowania, ale nic mądrego nie wymyśliłam ;)
Lubię „czesać” dywany, dywaniki i chodniki ;) Jak odkurzam
to musowo włosie układam szczotą odkurzaczową w jednym kierunku. No poczochrane
dywaniki nie mieszczą się w moim światopoglądzie ;) Spokojnie... fiksacja ujawnia się tylko podczas odkurzania, potem już spokojnie mogę patrzeć na wykołtunione dywany i nie rzucam się ze szczotką do włosów, by je czesać ;)
Jak wyjeżdżam z chałupy to z uporem maniaka wyciągam wszystkie
wtyczki z gniazdek, o ile jest to możliwe; mam jakieś katastroficzne wizje
związane z zapaleniem się takiej wtyczki, a nie chciałabym być tą, przez którą
spłonął blok ;)
Gdy wychodzę z domu to często nawiedza mnie taka wizja, że
idę w kapciach albo nie mam spodni na sobie i muszę spojrzeć, parę razy, przytomnym wzrokiem w dół, żeby sprawdzić czy mam to co trzeba ;) Wynika to pewnie z faktu, że parę razy w życiu zdarzyło mi się wyjść w dziwnym odzieniu i pewnie wyrył się odpowiedni ślad w
czerepie ;)
Fascynują mnie biedronki ;) W dzieciństwie namiętnie je zbierałam do pudełek po zapałkach i trzymałam w
szufladach z ubraniami ku uciesze domowników ;) A teraz to po prostu lubię je
oglądać z bliska; generalnie lubię robale wszelakiej maści poddawać wnikliwej
ekspertyzie, ale to takie moje zboczenie zawodowe ;) Aaa… nawiązując do robakowatych
to pałam sporym uczuciem do dżdżownic, zwłaszcza jak hurtowo wylegną na
chodniki po deszczu; staram się ich nie podeptać, chociaż przyznaję się bez
bicia, że na studiach trochę ich uśmierciłam.
Uwielbiam storczyki; niestety one mnie nawet nie darzą byle
jaką sympatią i wszystkie jakie miałam zakończyły swój żywot mniej lub bardziej
tragicznie. Od roku nie kupiłam żadnego storczyka i bardzo cierpię z tego
powodu, ale cóż… nie mam serca mordować kolejnego niewinnego dziecka matki
natury.
No i wstaję zawsze prawą nogą ;) W związku z czym, po przebudzeniu, jakiś czas zalegam na łóżku, żeby przytomność umysłu była w stanie odróżnić prawą kończynę od lewej ;)
A jak tam u Was z "dziwactwami"? ;)
Grafika: przepastne internety :)