Pokazywanie postów oznaczonych etykietą związki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą związki. Pokaż wszystkie posty

środa, 6 maja 2015

Igraszki w kremie śmietankowym w towarzystwie oswojonego ssaka...

Grafika: www.growingnaturals.com

Z osobistym, domowym osobnikiem płci męskiej czasami toczymy spontaniczne rozmowy mailowe, które jak to w takich przypadkach bywa nie zawsze są świadectwem potencjału intelektualnego toczących rozmowę. A zatem...

W jego słowach można się doszukać troski:
- Nie chcesz sobie wyjść z Pyśkiem do ogródka, jest fajna pogoda? Ty napijesz się kawy, zjesz jakieś dobre ciacho…
(Pysiek to nasz pies)

Hmm... Bierze mnie pod włos, kierowanie torów rozmowy w stronę ciastek nie oznacza nic dobrego, ale kontynuuję wątek podbarwiając go lekko syndromem ofiary:
- Do ogródka możemy iść, tylko ciastek nie mam, więc co mi tu smaka robisz?

Po chwili dowiaduję się, że jestem podejrzewana o mało chlubne czyny:
- Nie wierzę, że Ty nie masz gdzieś pochowanych jakiś czekoladek i ciastek... Przyznaj się!

Nie pozwalam zbić się z tropu i dalej brnę w syndrom ofiary ograbionej z odpowiednich ciastek:
- Ciastka i czekoladki są w szafce, ale nie są w kręgu moich zainteresowań - nie mają kremu w dużych ilościach :)

Jego logika po raz kolejny mnie zadziwia:
- To zjedz ich dużo, będzie dużo kremu!

Postanawiam wyjaśnić, że jego logika jest pozbawiona logiki; dorzucam jeszcze wątek chleba powszedniego w akcie chwilowej utraty mózgu zakupionego:
- Taa… Jak te ciastka są suche i kremu nie mają to ciekawe jak ich zwiększona ilość ma krem wyprodukować? Właśnie jem drugie śniadanie z tym nowoczesnym chlebem za 25 zł – dziadostwo jakich mało: nie słone, słodkawe, a konsystencja jakby ktoś kupę przykleił do kupy i upiekł.
(chleb, o którym mowa to chleb esseński bio)

Odpowiedź wyraźnie sugeruje, że widzi we mnie spory potencjał, aczkolwiek nie omieszka wytknąć mi chybionego zakupu:
- Ale dobry krem możesz sama sobie wyprodukować, co pewnikiem czynisz jak mnie nie ma. A co do chlebka - no cóż zachciało się wynalazków to teraz trzeba cierpieć ;)

Postanawiam zerwać z siebie szatę osobnika działającego w konspiracji, którą napastliwie usiłuje mi założyć rozmówca:
- Jasne... jak Ciebie nie ma to produkujemy z Pyśkiem całe galony kremu śmietankowego, ładujemy go do wanny i przez pół dnia tarzamy się w nim, a przez kolejne pół dnia robimy zawody - kto więcej i szybciej zje i nie zwróci ;)

Usilne starania zmierzające do zerwania szaty łasucha działającego w konspiracji są daremne… W końcu na swoje imię pracujemy całe życie, a do mnie wieki temu przylgnęło określenie ciasteczkowy potwór, więc rozmowa zostaje podsumowana tak jak się mogę tego spodziewać:
- I w końcu wyszła prawda na jaw i Ty ją wygłosiłaś! ;-)

Tutaj powinna się pojawić oprawa muzyczna - coś w stylu: 
Dadam! Tamtam! 
Dorzućmy jeszcze ze dwa bimbnięcia ze stuletniego dzwonu.

Miłego dnia ;)

piątek, 27 marca 2015

Wirtualne penisy i smycze z dozownikiem w dłoń! ;)

Grafika: www.zwala.pl

Cóż… Starość chyba moja osobista nadciąga i podstępnie próbuje zagnieździć się w moim ciele kobiety określanej mianem kobiety w wieku średnim. Podobno starzy ludzie mają problemy ze snem… Jest piąta rano, a ja siedzę i stukam po klawiaturce, za oknem na balkonie jakaś zbłąkana sikorka trzepie swoje piórka, a w mojej łepetynie, nie wiedzieć czemu, pęta się temat dotyczący – oczywiście – mężczyzn. Nie żebym była propagatorką miłosierdzia bożego dla tej płci, ale ostatnio często słyszałam czy też czytałam jak to chłopa należy sobie wychować i trzymać na smyczy z dozownikiem jej długości. Taki chłopina absolutnie nie może bez pozwolenia obejrzeć meczu z kolegami, iść do knajpy czy też zabawić się na wieczorze kawalerskim kumpla. Wszystkie te czynności są mocno zabronione i świadczą źle o kobiecie, której „wychowanie” osobistego chłopa przypadło w udziale. Może ja durna i naiwna jestem, ale nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby tresować faceta, z którym jestem i zabraniać mu tego czy tamtego. Nie wiem czy dorosły człowiek wymaga smyczy i czy to przypadkiem nie uwłacza jego godności? Poza tym jeżeli nasz statystyczny facet zechce jakąś głupotę wcielić w swoje życie to i tak to zrobi za plecami niewiasty i żadna smycz tu nie pomoże. Pod płaszczykiem delegacji czy też dłuższego pobytu w pracy zaplanowana „atrakcja” zostanie zrealizowana.
Wszyscy wiemy, że są kobiety lubiące dzierżyć w dłoni wirtualnego penisa i wyznające zasadę, że miejsce męża, partnera jest pod kapciem. Spod wyznaczonego kapcia nasz biedak może wysunąć rąbek swojego ciała tylko i wyłącznie po napisaniu odpowiedniego podania do kobiety dzierżącej przyrodzenie. Nie wiem dlaczego, ale zawsze w takich momentach pojawiają mi się w głowie hieny – w ich społecznościach rządzi samica, która ma przerośniętą łechtaczkę i wszystkim nieposłusznym samcom pokazuje gdzie ich miejsce dziarsko wymachując tą imitacją penisa. Widzę wtedy jak taki babiszon dominator z wielgachnym przyrodzeniem nadyma się i wydaje rozkazy żałując, że tak małe stado samców udało jej się zgromadzić. Oczywiście są panowie, którym rola kapciowego jak najbardziej służy i bez zalegania pod paputkiem nie potrafią się w życiu odnaleźć. Natomiast z własnego żywota wiem, że zabranianie nie prowadzi do niczego dobrego – w latach młodości miałam szlabany na prawie wszystkie atrakcje tego świata, chociaż byłam grzecznym dzieckiem i nastolatką. W akcie zemsty, napędzana przekorą, działając po partyzancku, skrupulatnie zakazy łamałam i wcielałam w życie swoje „fantastyczne” pomysły. I tak właśnie działają panowie, którym zabrania się niektórych rzeczy – jak tylko się da to smycz idzie w odstawkę i taki chłopina rozum traci zachłysnąwszy się wiatrem wolności ;) 

Zatem moje drogie panie – jeżeli wasz wirtualny penis osiągnął nieprzyzwoicie wielkie rozmiary to nadszedł czas by spuścić z niego powietrze i łaskawszym okiem spojrzeć na tego biednego papuciaka przyklejonego do podeszwy krwistoczerwonego obuwia ;)