Pokazywanie postów oznaczonych etykietą męska logika. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą męska logika. Pokaż wszystkie posty

sobota, 30 kwietnia 2016

Które gatki dziś założyć? ;)

Z okazji soboty i majowego weekendu taka mała wstawka damsko - męska. Grafika o gatkach jakoś tak przypadła mi do gustu, więc postanowiłam się podzielić ze społeczeństwem ;) Pewnie część się oburzy, że to stereotypy, ale i tak jest urocza i ziarno prawdy można znaleźć w tych analizach. Z pewnością pokazuje zawiłe tory myślowe kobiety postawionej przed dylematem wyboru, nieważne czego ;) Drugie dzieło graficzne to taki przejazd porównawczy po obu płciach - ile w tym prawdy? Nie mnie to oceniać ;) Znalazłam w tej grafice mały błąd dotyczący enzymu - dehydrogenazy alkoholowej; nie pisze się "dephydrogenaza" tylko "dehydrogenaza" ;) 
A sam enzym jest dość ważny: 
"Alkohol etylowy szybko się wchłania z przewodu pokarmowego przedostając się do krwiobiegu. W niewielkich ilościach jest wchłaniany już w jamie ustnej, 20-30% wchłania się w żołądku, a 70-80% w jelicie cienkim. Metabolizowanie (utlenianie) alkoholu etylowego odbywa się w wątrobie, przy udziale enzymów. Dehydrogenaza alkoholowa (ADH) umożliwia reakcję, w czasie której etanol zostaje zmieniony w aldehyd octowy. Następnie, dzięki dehydrogenazie aldehydowej (ALDH) jest on przekształcany w kwas octowy. W czasie tych reakcji zużywane są przeciwutleniacze (glutation), generowane są wolne rodniki, powstaje stres oksydacyjny. Spożycie alkoholu wymaga uzupełnienia antyoksydantów, wody, witamin i minerałów". (www.naukadlazdrowia.pl)



Miłego weekendu i owocnej współpracy z dehydrogenazą alkoholową ;)

środa, 6 maja 2015

Igraszki w kremie śmietankowym w towarzystwie oswojonego ssaka...

Grafika: www.growingnaturals.com

Z osobistym, domowym osobnikiem płci męskiej czasami toczymy spontaniczne rozmowy mailowe, które jak to w takich przypadkach bywa nie zawsze są świadectwem potencjału intelektualnego toczących rozmowę. A zatem...

W jego słowach można się doszukać troski:
- Nie chcesz sobie wyjść z Pyśkiem do ogródka, jest fajna pogoda? Ty napijesz się kawy, zjesz jakieś dobre ciacho…
(Pysiek to nasz pies)

Hmm... Bierze mnie pod włos, kierowanie torów rozmowy w stronę ciastek nie oznacza nic dobrego, ale kontynuuję wątek podbarwiając go lekko syndromem ofiary:
- Do ogródka możemy iść, tylko ciastek nie mam, więc co mi tu smaka robisz?

Po chwili dowiaduję się, że jestem podejrzewana o mało chlubne czyny:
- Nie wierzę, że Ty nie masz gdzieś pochowanych jakiś czekoladek i ciastek... Przyznaj się!

Nie pozwalam zbić się z tropu i dalej brnę w syndrom ofiary ograbionej z odpowiednich ciastek:
- Ciastka i czekoladki są w szafce, ale nie są w kręgu moich zainteresowań - nie mają kremu w dużych ilościach :)

Jego logika po raz kolejny mnie zadziwia:
- To zjedz ich dużo, będzie dużo kremu!

Postanawiam wyjaśnić, że jego logika jest pozbawiona logiki; dorzucam jeszcze wątek chleba powszedniego w akcie chwilowej utraty mózgu zakupionego:
- Taa… Jak te ciastka są suche i kremu nie mają to ciekawe jak ich zwiększona ilość ma krem wyprodukować? Właśnie jem drugie śniadanie z tym nowoczesnym chlebem za 25 zł – dziadostwo jakich mało: nie słone, słodkawe, a konsystencja jakby ktoś kupę przykleił do kupy i upiekł.
(chleb, o którym mowa to chleb esseński bio)

Odpowiedź wyraźnie sugeruje, że widzi we mnie spory potencjał, aczkolwiek nie omieszka wytknąć mi chybionego zakupu:
- Ale dobry krem możesz sama sobie wyprodukować, co pewnikiem czynisz jak mnie nie ma. A co do chlebka - no cóż zachciało się wynalazków to teraz trzeba cierpieć ;)

Postanawiam zerwać z siebie szatę osobnika działającego w konspiracji, którą napastliwie usiłuje mi założyć rozmówca:
- Jasne... jak Ciebie nie ma to produkujemy z Pyśkiem całe galony kremu śmietankowego, ładujemy go do wanny i przez pół dnia tarzamy się w nim, a przez kolejne pół dnia robimy zawody - kto więcej i szybciej zje i nie zwróci ;)

Usilne starania zmierzające do zerwania szaty łasucha działającego w konspiracji są daremne… W końcu na swoje imię pracujemy całe życie, a do mnie wieki temu przylgnęło określenie ciasteczkowy potwór, więc rozmowa zostaje podsumowana tak jak się mogę tego spodziewać:
- I w końcu wyszła prawda na jaw i Ty ją wygłosiłaś! ;-)

Tutaj powinna się pojawić oprawa muzyczna - coś w stylu: 
Dadam! Tamtam! 
Dorzućmy jeszcze ze dwa bimbnięcia ze stuletniego dzwonu.

Miłego dnia ;)

poniedziałek, 9 marca 2015

Osobisty chłop domowy, czyli "rozmowy" damsko - męskie ;)

Grafika: brera-london.com

- Jakie to niesamowite… Z takiego małego ziarenka robi się taki wielki popcorn! – zachwyca się osobisty chłop domowy nad miską przekąski pieczołowicie przygotowanej w mikrofalówce i z namaszczeniem ogląda każde kukurydziane potomstwo zamienione w popcorniastego bałwana.
- Faktycznie dziwne to zjawisko, że się takie małe coś tak nadmuchać potrafi – podzielam, jak tylko potrafię, zachwyt osobnika płci męskiej. Po chwili rzucam luźną myśl:
- Ciekawe co z ciebie by wyszło jakbyśmy cię poddali popcornizacji?
- No jak to co! Jakiś król albo prezydent!
- Jasne… Chyba Putin! – tak mi się na czasie odpowiedź zmajstrowała ;)
Fascynacja królami jest dla mnie zagadkowa w tym unikatowym przypadku zamkniętym w ciele mężczyzny w średnim wieku. Już nie raz i nie dwa się dowiedziałam, że koniecznie jakieś powinowactwo do królów nosi w swoim zestawie genów. Tylko gdzie pałac, służba i skarbiec pełen złota? ;) 

A poniżej, dla ciekawskich, odpowiedź, powiedzmy, że naukowa na temat popcornu:
„Ziarna kukurydzy zawierają w sobie wodę, która pod wpływem nagłego przyrostu ciepła zamienia się w parę wodną i błyskawicznie zwiększa swoją objętość rozsadzając cienką skorupę. Skrobia znajdująca się wewnątrz zostaje zmiękczona przez ciśnienie i wysoką temperaturę w rezultacie czego szybko pęcznieje. Popcorn znany był już 5 tysięcy lat temu na terenie Ameryki. Rdzenni mieszkańcy tego kontynentu podgrzewali ziarna kukurydzy w glinianym garnku ustawionym na palenisku. Dziś do wyrobu popcornu wystarczą 3 minuty i kuchenka mikrofalowa.” 

Z kategorii rozmowy damsko - męskie poniżej dwa inne dialogi:
Oglądamy muzyczne show na TVP2: The Voice of Poland… 
On podśpiewuje, ja udaję, że gram na gitarze (kiedyś miałam mały epizod w tej materii, więc mam pojęcie o chwytach i biciu)… Sama się sobą zachwycam: 
- Chwytów już niewiele pamiętam, ale bicie mam zarąbiste!!!
Odzywa się Luby: 
- Bicie?!? Chyba na dekiel! He! He! He! 
I kula się ze śmiechu na kanapie…

Oglądamy film z wątkiem o wariatach… 
Pytam: Miałeś kiedyś do czynienia z jakimś wariatem na żywo?
Szybko się orientuję, że zadałam niewłaściwe pytanie, ale było już za późno, więc słyszę: Taaa... Codziennie go widzę…

10 marca obchodzimy Dzień Mężczyzny
oraz Międzynarodowy Dzień Całowania w Czoło, Dzień 40 Męczenników i 
urodziny Chucka Norissa :)
Wszystkim Panom z okazji ich święta życzę wyrozumiałości dla kobiet ;) 
Jak powszechnie wiadomo mamy problemy ze zrozumieniem męskiej logiki ;)

Poniżej pomysł na prezent z okazji Dnia Mężczyzny - oczywiście w kaskopojaku można zamontować inny, 
bardziej pożądany przez mężczyzn, napój w puszce; sugerowana wielkość puszki: 0,7 litra ;) 
Tak zaopatrzonego mężczyznę można swobodnie zachęcić do zmywania naczyń, odkurzania, prasowania lub 
innych czynności domowych odbywających się w pozycji stojącej ;)

www.oryginalny-prezent.pl

Kobicina Miejska zaprasza na wycieczkę po postach o mężczyznach:

poniedziałek, 2 lutego 2015

O swędzących cyckach na dziale mięsnym...

Grafika: www.papilot.pl

W sklepie...

Stoję w kolejce na dziale mięsnym z gorącym pragnieniem zakupienia dziesięciu plasterków salami A i dziesięciu plasterków salami B. Realizuję zamówienie osobistego Konkubinatora zwące się: „zjadłbym jakieś dobre salami.” Przede mną w kolejce oczekują: mężczyzna z łysiną, kobieta w dziwnej czapce i kobieta w kraciastym płaszczyku. Obsługiwany jest mężczyzna:
- Co dla Pana? - pyta ekspedientka.
- Jakąś wędlinkę chciałem, dobrą… - mężczyzna ze skąpym owłosieniem głowowym bardzo „precyzyjnie” werbalizuje swoje oczekiwania ;)
Hmm… Zamyślam się… No to mamy klienta: Lux malina, mucha nie siada! Teraz bedziem stać w tej kolejce dwa dni… Repertuar kryjący się pod hasłem: „jakaś dobra wędlinka” jest długi i szeroki… Nie mylę się: pani obsługująca mięsny kramik prezentuje szeroki wachlarz produktów pochodzenia zwierzęcego. Pan z łysiną dokonuje oględzin i jakoś nic nie zadowala jego męskiego wędlinianego ego - a to za tłuste, to za chude, to jakieś siwe, tamto za drogie, a toto dziwnie wygląda. A ja tylko chciałam te dwadzieścia plastrów nieszczęsnego salami… 
Może się czepiam, może upierdliwa jestem, system nerwowy wykazuje mniejszy zakres tolerancji, ale jak widzę chłopa w kolejce to mnie cycki zaczynają swędzieć… i bynajmniej nie z powodu podniecenia! Swoje wnioski wyciągam na światło dzienne, ponieważ zostały one poczynione na podstawie wieloletnich obserwacji sklepowych. Facet w kolejce równa się problem: albo taki ma jakieś opóźnione odruchy przy pakowaniu towaru, albo stoi i czeka, aż mu się samo spakuje, albo nie ma pieniędzy, albo nie ma karty płatniczej, albo nie wie, co kupić! W każdym razie skutecznie zagraca i opóźnia ruch kolejkowo-sklepowy. Może są jakieś kursy typu: "Zanim wejdziesz do sklepu…" lub "Jak się ogarnąć w sklepie?" - kurs dla początkujących. 

To tak z okazji poniedziałku ;)

Aaa... baby wywołujące przypadłość swędzących cycków też bywają, ale w mniejszej ilości, chyba...

niedziela, 18 stycznia 2015

O czym marzą faceci...? O manierce z Legii Cudzoziemskiej ;)


Dziś będzie poważnie, profesjonalnie i edukacyjnie ;) O czym marzą faceci...? Nie, nie, nie o tym, o czym myślicie! Co jest potrzebne facetowi w wielkim mieście? Co spędza sen z jego powiek? Jakie potrzeby zaprzątają jego głowę? Odpowiedź poniżej... 
Ostatnio zostałam poproszona przez osobistego Konkubinatora o zakupienie na allegro kilku ciekawych gadżetów - grzecznie, więc zakupiłam, natomiast dodając te cuda do koszyka nie mogłam się powstrzymać od śmiechu :)


Cóż my tu mamy?
1. BRANSOLETA Paracord - dla niewtajemniczonych wyjaśniam: jest to linka sprytnie zamieniona w bransoletkę - bardzo gustowną w kolorze agresywnej czerwieni ;) Po rozpleceniu otrzymuje się ponad dwa i pół metra bardzo wytrzymałej linki, która może przydać się w każdej sytuacji. To jest istotne! Posiada niezliczona liczbę zastosowań, doskonała do naprawy sprzętu, mocowania oporządzenia, do budowy schronienia, jako smycz, linka do prania, linka do namiotów i hamaków, zapasowa sznurówka, cuma, linka na wiadro, itd. Testowania na obciążenie statyczne aż do 250 kg. Odporna na przetarcia i cięcie tępym narzędziem. Szybko schnąca, nie butwieje i pleśnieje.

2. Lekki HAMAK Turystyczny z Pokrowcem OLIV - lekki hamak o specyfikacji militarnej. Specyfikacja jest ważna ;) Doskonały by zapewnić suche, wygodne i bezpieczne miejsce do spania nawet w najtrudniejszym terenie. Świetnie sprawdza się także na działce, kempingu i na łodzi. Jego niezwykła wytrzymałość, niewielkie gabaryty i niska masa czynią go niezwykle przydatnym w wędrówce. Wykonany z wysokiej klasy nylonu, wyposażony w solidne sznury do wiązania z oplotem - ułatwia to rozwiązanie węzłów. Łatwy do utrzymania w czystości (możliwość prania), szybkoschnący. Obustronne linki zapobiegają wypadnięciu i regulują stabilność hamaka. W komplecie pokrowiec z wodoodpornego materiału.

3. Hunter CZAPKA z Daszkiem Myśliwska Wild Tree - profesjonalna czapka myśliwska z daszkiem. Dedykowany specjalnie dla myśliwych kamuflaż leśny Wild Tree - przypomina rysunek lasu. Zwykłe kamuflaże wojskowe służą do maskowania w terenie przed okiem ludzkim, kamuflaże myśliwskie maskują także przed okiem zwierzyny. Wykonana z najwyższej jakości materiałów z dużą dbałością o szczegóły. Doskonały krój gwarantuje, że czapka zawsze dobrze leży. Materiał nie szeleści i nie odbija światła. Daszek chroni przed słońcem oraz deszczem. Czapka z usztywnianym czołem wyposażona w potnik. 

4. Wojskowy KOMPLET PRZECIWDESZCZOWY - oryginalny zestaw przeciwchemiczny Armii Czeskiej. Jego głównymi zaletami jest lekkość i niewielkie gabaryty, warto mieć go zawsze ze sobą. Całkowicie wodo i wiatroodporny, zabezpiecza przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi. Zestaw składa się z peleryny, ochraniaczy na buty (woderów) oraz rękawic. Wykonany z grubej i niezwykle wytrzymałej folii PVC w kolorze maskującym. Długa peleryna wyposażona w obszerny kaptur ze ściągaczem i wewnętrzne kieszenie na wodery i rękawice. Uniwersalne wodery wyposażone w ściągacz na buta oraz taśmy do mocowania na pasku. Podeszwa wzmocniona, odporna na przetarcia. Długie rękawice trójpalczaste z wszytą gumką. Specjalny krój umożliwia noszenie jednocześnie z plecakiem. Peleryna niezwykle uniwersalna, poza klasyczną funkcją może posłużyć do budowy namiotu/szałasu, jako wodoodporny pokrowiec na śpiwór lub izolacja od podłoża. Z uwagi na kształt i gabaryty woderów istnieje możliwość ich użycia jako wodoodpornych worków na bagaż lub sprzęt. Wszystkie szwy galwanizowane - wodoodporne. Rozmiar uniwersalny. Zestaw zapakowany w hermetyczny worek.

5. Okulary Polarne, Gogle Alpinistyczne GLACIER S3 - klasyczne okulary lodowcowe/alpinistyczne o specyfikacji militarnej. Model zaprojektowany dla oddziałów piechoty górskiej. Specyfikacja militarna gwarantuje wysoką jakość i bezkompromisowe rozwiązania. Przystosowane do noszenia w najcięższych warunkach, ekstremalnie niskich temperatur i zamieci. Chronią przed naświetleniem oczu na silnym słońcu, gdy promienie dodatkowo odbijają się od śniegu - zabezpieczają przed ślepotą, zapaleniem spojówek i silnym bólem. Niezwykle wytrzymała poliwęglanowa szyba o grubości 2 mm zapewniająca ochronę przed bezpośrednim uderzeniem przez np. odłamki skał lub lodu. 

6. MANIERKA Legii Cudzoziemskiej 1,4L + Kubek 0,7L - kontraktowa manierka Legii Cudzoziemskiej i Armii Francuskiej. Oryginalność zapewnia najwyższą, wojskową jakość i bezkompromisowe rozwiązania - solidna. Zestaw składa się z manierki, kubka i pokrowca. Polecana profesjonalistom, niezastąpiona w warunkach bojowych, survivalu i w turystyce. W przeciwieństwie do manierek z tworzyw daje możliwość noszenia napojów zimnych lub gorących, gazowanych, soków oraz kawy lub herbaty. 

Czy ktoś ma pomysł, co z tym wszystkim można zrobić? :) Ja mam... Można się fantastycznie przebrać, straszyć dzieci, sąsiadów, wprowadzić elementy dzikiego, militarnego seksu do sypialni lub dostarczyć sporej dawki radości osobie, której się pokażemy odziani w to wszystko. Moimi idolami są: oryginalny zestaw przeciwchemiczny Armii Czeskiej oraz manierka. Wszystkie te zjawiskowe przedmioty, zapewne, zasilą szeregi innych wynalazków, które zalegają w pewnym pokoju naszego domostwa, ale czego się nie robi w celu uszczęśliwienia mężczyzny ;) 

Informacje militarne pochodzą ze stronki, na której zakupiono te cuda: militaria :)
Grafika: Eve Daff

środa, 14 stycznia 2015

ŁOŚ równa się FACET, czyli rozważania małolata...

Grafika: clubpenquin.wikia.com

Rzecz dzieje się przed blokiem…


- Ceść! - rzuca sąsiad-małolat (w porywach lat 3) do mojego osobistego Konkubenta ;)

- Cześć! - odpowiada Luby.

- Co masz? Co masz? Co masz? - pyta małolat wskazując na mały znaczek znajdujący się na koszulce Lubego.

- Aaa… to jest łoś! - pada odpowiedź. 

- Hmm… - małolat patrzy na koszulkę, na Lubego… widać, że komórki mózgowe pracują (w tym wieku, jeszcze się im to zdarza u męskiego gatunku)… po czym zadaje błyskotliwe pytanie: 

- A łosie noszą okulary i zegarki? - badawcze spojrzenie na Lubego, który nosi okulary i ma na ręce zegarek…

- Nie, nie noszą… 

Dzieci to jednak mają niezmącone niczym spojrzenie na świat pełne brutalnej prawdy ;)

Nawiązując do opowiastki pokusiłam się o wykonanie małej analizy dotyczącej, poruszonego w opowiastce, podobieństwa pomiędzy łosiem i facetem:

1. Łosie i mężczyźni to ssaki: ten pierwszy to największy, współcześnie żyjący, gatunek ssaka kopytnego z rodziny jeleniowatych; ten drugi nie jest kopytny, ale z rodziny jeleniowatych, jak najbardziej być może… 

2. Łosie są w Polsce pod ochroną, co jest oczywiste, gdyż to rzadkie i piękne stworzenia; mężczyźni niestety nie kwalifikują się, ani pod określenie rzadki, ani piękny… więc pod ochroną nie są…

3. Łoś jest największą w Polsce zwierzyną łowną. I tutaj możemy znaleźć pewne podobieństwa… mężczyzna może stać się zwierzyną łowną, czyli pozyskiwaną w drodze polowania dokonywanego przez innego człowieka (statystycznie – najczęściej przez kobietę); sposoby odłowu i polowania są oczywiście inne w obydwu przypadkach – w przypadku łosia jest większa śmiertelność, ale bardziej humanitarna; faceci też są narażeni na śmiertelność, ale po wieloletnich mękach związanych z próbą oswojenia przez innego człowieka (statystycznie – najczęściej przez osobnika płci żeńskiej)…

4. Łoś porusza się powoli i niezgrabnie, mężczyzna również…

5. Łoś żeruje w dzień i w nocy, ale największą aktywność wykazuje wczesnym rankiem i wieczorem. Przemierza duże odległości w poszukiwaniu pożywienia. Mężczyzna żeruje, aczkolwiek trudno tutaj wyznaczyć typowe pory żerowania, no i absolutnie nie pokonuje dużych odległości w poszukiwaniu pożywienia…

6. Łosie nie gromadzą haremu i nie mają takich potrzeb; mężczyźni, gdyby mogli to oczywiście, by gromadzili… Tutaj nieśmiało pragnę zwrócić uwagę na zdecydowanie bardziej rozsądne myślenie łosi w aspekcie ekonomicznym…

7. Samiec łosia poszukujący samicy nie pobiera pokarmu i w okresie rui może stracić 1/5 masy ciała; no z takim poświęceniem ze strony mężczyzn, na pewno, się nie spotkamy…

Poszukiwanie punktów, od 8. do nieskończoności, pozostawię do indywidualnej analizy (dla chętnych). Jak to w świecie nauki bywa problem dotyczący podobieństwa pomiędzy łosiami i facetami wymaga dalszych, skrupulatnych badań…

środa, 5 listopada 2014

W poszukiwaniu męskiej logiki...


Postanowiłam leciutko się przejechać po zagadnieniu, nieco kontrowersyjnym, po męskiej logice, która jawi się jako, bardzo dziwaczny, twór myślowy. Moje rozważania pozwolę sobie podeprzeć przykładami z życia zaczerpniętymi:

Przykład nr 1: Od przybytku głowa nie boli…

Kilka dni temu nie udało mi się zakupić prażonych i solonych pestek z dyni, a obiecałam Lubemu, że kupię.  Owe pestki były dostępne w Lidlu, no, ale akurat, wtedy ich nie było. Wczoraj wróciłam z pracy i słyszę w progu: Byłem na zakupach! Były pestki! Kupiłem 15 paczek! Stanęłam, lekko oszołomiona tą wiadomością i pytam: Otwieramy jakiś bufet dla ptactwa osiedlowego? Moja ironia, niestety, nie spotkała się z życzliwym przyjęciem. Rozumiem, że prażone pestki z dyni, może i są towarem unikatowym, ale żeby od razu tyle kupować?!? Nie rozumiem… Moja znajoma odnotowała podobne zachowanie: sama nie lubi kaszy, więc okłamała męża, że nie było w żadnym sklepie tej nieszczęsnej kaszy, dlatego na obiad będą ziemniaki. Na drugi dzień mąż przybył z radosnym wyrazem twarzy oznajmiając w progu, iż jemu się udało dostać kaszę: Kupiłem, na zapas, 5 opakowań! Może oni nie otrząsnęli się z piętna PRL-u, dzieciństwo spędzone w tych czasach mogło zostawić głębokie urazy w psychice lub mają wrodzoną potrzebę posiadania, tego co posiadają, w dużych ilościach, oczywiście na miarę swych możliwości finansowych. Tutaj możemy leciutko zboczyć w kierunku poligamii ;)

Przykład nr 2: Ser to nie sernik…

Dawno, dawno temu upiekłam wieczorem sernik na kruchym cieście; zostawiłam go na stole w kuchni, aby ostygł. Rano patrzę i oczom nie wierzę - ser wyżarty, ciasto zostawione… W pierwszej chwili podejrzenie pada na psa, ale nasza Pyśka ma zdecydowanie większy rozstaw szczęki, niż to coś, co zrobiło spustoszenie na serniku. Przychodzi Luby z łazienki, więc go dopadam:
- Zjadłeś ser?!? – pytam pokazując na blachę ze zmasakrowanym sernikiem.
- Nie! No co Ty! – pada odpowiedź okraszona durnowatym uśmiechem.
- A kto zjadł? Pies? Ja? Znudziło mu się życie i podłożył pod siebie bombę?!?
- Nie wiem… Ja sera nie zjadłem, tylko sernik… z mleczkiem… w nocy… byłem głodny… Aaa… następnym razem - nie dodawaj ciasta, nie pasuje, a nie chciałem sobie popsuć smaku, to zostawiłem…
Bez komentarza…
Od tego czasu serniki, które wypiekam są pozbawione ciasta.

Przykład nr 3: Pułapka na sikorkę…

Myłam okno balkonowe i niestety, pewne lotne stworzenie, zwane sikorką, postanowiło nawiedzić nasze mieszkanie, wleciało i obija się o ściany; oczywiście pies wyczaił, że jakaś nowa, interaktywna zabawka lata po mieszkaniu i rozbudził w sobie instynkt dzikiego łowcy. Następuje scenka niczym z czeskiej komedii: ja ze ścierą w ręce, biegam za ptakiem; drę się, żeby wypłoszyć dziada z lokalu; pies biega za mną, za ścierą i za ptactwem - rozbawiony i rozochocony do granic możliwości. Przypomnę, iż waga psiny waha sie pomiędzy: 50, a 60 kg. Cudem nie dewastujemy wszystkiego na trasie tej gonitwy. W końcu sikorka wlatuje za lodówkę i cisza… Lodówka zabudowana meblami, szans na wydostanie stwora nie ma; już roztaczam wizję rozkładających się zwłok ptasich i tego smrodu, który towarzyszy tej procedurze. Pies i ja opuszczamy pole bitwy;  postanawiam w ciszy poczekać na rozwój sytuacji - może sikorka uzna, że tego stada wariatów już nie ma i wyjdzie. Faktycznie - wyfrunęła, zagoniłam ją w stronę okna, oczywiście wyglądało to podobnie jak wcześniej, miałam tylko większą szmatę, ptak odleciał.  Ale do rzeczy… Mój osobisty Konkubent wrócił z pracy, więc od progu opowiadam o przygodzie z sikorką.  A on, wysłuchawszy, mówi: A nie mogłaś zawiesić słoniny na sznurku? Albo widziałem na Discovery, jak takie pułapki na ptaki robili… Nie no… opadło mi wszystko, co mogło opaść… Nie wiem jak Wy, ale ja mam ukończony kurs dla zaawansowanych: Budowa pułapek na sikorki, a słoninę, to chyba, sobie miałam z grzbietu wykroić i wieszać na sznurze, oczywiście wcześniej podwędziwszy w kieszonkowej wędzarni, żeby aromat był kuszący ;) Także, jak sikorki lub inne ptaki, wlecą Wam do domów - to wiecie co robić ;)

Przykład nr 4: Każdy ma swoje dziury…

Opowieść zasłyszana od znajomych: Jedzie para samochodem: ona, on i dziecko… Ona prowadzi, wjeżdża w dziurę - oczywiście niechcący… Pada komentarz: No, nie możesz, jakoś tych dziur omijać? Dzieciak się poobija! Podobna sytuacja: tym razem prowadzi facet; wjeżdżają w dziurę i co słychać: Noż, ku….! Za co my te wszystkie podatki płacimy, same dziury w tych drogach…
Bez komentarza…

Wniosek z tego taki: 
Po raz kolejny potwierdza się, naukowo udowodniona, teoria o zdecydowanie odmiennych drogach ewoluowania logiki damskiej i męskiej ;)

Dowcip tematyczny:
Mąż robi jajecznicę. Nagle żona wpada do kuchni i krzyczy:
- Ostrożnie!!!
UWAŻAJ!!! Więcej masła!!! Cholera, smażysz za dużo jajek na raz!!! ZA DUŻO!!! Mieszaj! MIESZAJ SZYBCIEJ!!! Dodaj jeszcze masło!!! GDZIE JEST MASŁO??? Jajka się przykleją!!! UWAŻAJ!!! Powiedziałam – UWAŻAJ!!! NIGDY mnie nie słuchasz, jak robisz jajecznicę!!! NIGDY!!! Odwróć jajka!!! SZYBKO!!! Nienormalny jesteś??? Całkiem Cię pogięło??? SÓL!!! UŻYJ SOLI!!! SÓÓÓÓÓÓL!!!

Mąż w zdumieniu patrzy na żonę:
- Odbiło Ci??? Myślisz, że nie potrafię zrobić jajecznicy?
- Chciałam Ci tylko uświadomić, co przeżywam, kiedy prowadzę samochód...  :)


Grafika: Eve Daff